Dzisiejsza tygodniówka będzie inna niż dotychczasowe, bo trochę oszukana. Będzie w niej mniej znalezisk internetowych, gdyż... mniej korzystałem w ostatnich dniach z Internetu. I, co niezwykłe i niespodziewane, nie nastąpiła - wbrew moim oczekiwaniom - implozja znanego nam świata. Co gorsza, Internet nie zauważył mojej nieobecności. Nie wiem tylko, czy to on (Internet) okazał się niewdzięczny, czy ja nie godny zauważenia. Zamysł i zamiar jest taki, aby w kolejny piątek wrócić, do znanej i oswojonej formy, bo ta dzisiejsza jest... nieprzećwiczonym freestajlem, a - jak słyszałem wielokrotnie od Elżbiety Zapendowskiej najlepsze improwizacje są poparte godzinami ciężkiego treningu...
- Żeby było zabawniej, w tym tygodniu trafiła do mnie notka Ali Abdaala (przez którego zacząłem korzystać z Notion) o tym. dlaczego on nie napisał notki w zeszłym tygodniu i że to wcale nie musi być takie złe. No nie wiem, ja się boje flirtować z odpuszczeniem pewnej regularności (żeby nie wiem jak dobre korzyści to przynosiło). Za dobrze siebie znam, by nie wiedzieć, że wyjątek może stać się obowiązującą regułą, a Niecodzienny zamilknie do kolejnego pomysłu na formułę. Z drugiej strony (bo zawsze jest jakieś z drugiej strony), przeraża mnie pisanie dla pisania bez przypilnowania wartości dla tego, co piszę. Z drugiej strony drugiej strony (która wbrew logice nie jest pierwszą stroną), tylko nienapisanych tekstów jakość jest nieoceniona. A nie, czekaj, nie do ocenienia.
- W ostatnich kilku tygodniach w Ameryce wiele się działo w związku z "Black Lives Matter", i jednym z kontekstów / konsekwencji tych wydarzeń jest próba / potrzeba zmierzenia się z historią i ocenienia ludzi, którzy tę historię tworzyli. Okazuję się, że historia zmienia swoją optykę, wraz ze zmianami moralności społeczeństwa, a to powoduje problemy, zwłaszcza, kiedy chcemy dokonywać weryfikacji i ponownie oceniać ludzi żyjących i świat modelujących. I pytanie co z tym zrobić, czy próbować postawić ich pod osąd naszej moralności i naszych standardów. A może jednak przyznać, że nie mamy prawa oczekiwać, że ludzie którzy już dawno nie żyją, będą musieli zmierzyć się z naszymi oczekiwaniami.
- Z pomocą tu przychodzi Nassim Taleb:
- Swoją drogą, gdybyśmy uznali, że obowiązująca dla naszych przodków jest nasza współczesna moralność i to pozwala nam "gumkować" ich z historii, to stajemy przed ryzykiem mierzenia się z morzem białych plam w naszym dziedzictwie (do którego teraz niekoniecznie chcemy się przyznawać, skoro je weryfikujemy). Moja wyobraźnia w tym miejscu wysiada, kwitując to jedynie - moim zdaniem mamy problem z historią. Dlatego, że piszą ją zwycięzcy, dlatego że - kiedy współcześni mają taką potrzebę - możemy ją dowolnie przepisywać, dlatego że nie mamy powodu przypuszczać, że to wymysł wyłącznie XXI wieku, co z kolei może oznaczać że uczymy się fabularyzowanej wersji wydarzeń i próbujemy z tej fabuły wyciągać wnioski, a jak z kolei twierdzi Kahneman, nasze umysły przyjmą za właściwy ciąg skojarzeń prowadzący od punktu do punktu tak długo, jak długo będzie on wiarygodnie brzmiał (choć nie musi mieć nic wspólnego z faktami).
- Dlatego lubię matematykę i fizykę, gdzie jabłko zawsze odrywające się od gałęzi ląduje na ziemi, a dwa jabłka dodawane do dwóch jabłek dają cztery jabłka, niezależnie od tego, czy rzecz miała miejsce w wiekach ciemnych, czy światłych, w wieku XI i wieku XXI. A historia, cóż.. dwa razy się nie zdarza, prawda?
- Kiedyś już o tym pisałem: Kilka luźnych spostrzeżeń
- Pamiętajmy też o tym, że dla naszej planety ludzkość trwa tyle i ma mniej więcej taki wpływ, jak kichnięcie. O czym możemy się przekonać albo patrząc w głąb ziemi (i uświadamiając sobie, jak małym nalotem na jej powierzchni jesteśmy i będziemy za czas jakiś). Albo popatrzmy w kosmos i poczujmy się mali, mając świadomość, że nie wyściubiliśmy nosa za próg naszego domu, który jest tylko szałasem przy ruchliwej ulicy, wielkiego miasta, na jednej małej wysepce nieopodal jednego z kontynentów. My bardzo chcemy mieć jakieś znaczenie i jakiś wpływ. Ale i nasze znaczenie i nasz wpływ jest mimo wszystko znacząco ograniczone.
- O Black Lives Matter i o wydarzeniach na świecie warto się dowiadywać z wiarygodnych źródeł. Moim źródłem, co powtarzam, jest Raport (o Stanie Świata Dariusza) Rosiaka. I zachęcam mocno do odsłuchiwania. Równocześnie, w minioną środę opublikowana została półgodzinna rozmowa o szczepionce na CoVID i ze zdziwieniem skonstatowałem, że większość informacji w tej rozmowie zawartej, już znam (choćby z tej książki, czy kilku podcastów). Wniosek? Wiedzę i mądrość możemy czerpać z książek (choć nadal przewrotnie ostrzegam przed ich czytaniem).
- Słowo o wiedzy - wyjazd wakacyjny okazuje się okazją do poznania nowych ludzi i nowych obyczajów. Nowych sposobów spędzania wolnego czasu. Na przykład na quizach. I kiedy ktoś przepyta Cię z dziedzin wielu (od słów Oppenheimera po udanej próbie jądrowej, przez cytaty z Bułhakowa, Kilera, pytania o parseki i wartości jednostki astronomicznej, po Boya Georga, 2Unlimited oraz spodziewaną wielkość sekwoi i prędkość strusi), to czujesz się... zdecydowanie zdezorientowany. A mój własny imposter syndrome został skwapliwie nakarmiony.
- W tym tygodniu nie ma Kahnemana, choć Kahneman jest nadal wytrwale przeze mnie czytany. Kolejne cytaty - za tydzień.
- Pomyślałem sobie, żeby przytoczyć w tej tygodniówce teksty z przed lat. Bo okazuję się, że tych słów i tekstów trochę popełniłem, więc może jednak ta improwizacja jest jednak cokolwiek przećwiczona.
- Lipiec 2009 - Zgrzyty codzienności
- Lipiec 2009 - Nadchodzi chwila prawdy, a mi brak słów
- Lipiec 2010 - Getting down under
- To też okazja, żeby przypomnieć sobie trzy, no góra cztery fajne zdjęcia zrobione w Australii...
Więcej zdjęć do zobaczenia na http://mojafotografia.com
- Na koniec zacytuję też tekst napisany 25 lipca 2006 roku, taki throwback 😉
Nocną ciszę zakłóca ktoś, dźwiękiem ciemność przeszywa
Witaj Wolf.. Dobrze Cię tu widzieć.. przyjemnie.. Człowiekowi od razu wydaje się, że bezpiecznie jest. Znajomo, przytulnie, ciepło.. jest dobrze. A jak by ktoś pytał, lepiej jest..
Ten upał mnie rozkłada.. Na łopatki. Nie żebym narzekał, nie.. nie śmiem. Przecież tak długa była zima, że teraz grzechem było by na ciepło psioczyć. Tylko - litości - jak by tak było kilka stopni mniej.. choć odrobinę.. choć ciut;-) Człowiek przez miasto się przekrada w poszukiwaniu cienia.. Wody ledwie starcza, litr za litrem znika w przełyku a potem człowiek cały się lepi.. i na zdrowie, organizm oczyszcza... ale.. litości:-)
Przetrwamy. Oczywiście, że przetrwamy. Nie Wolf.. nie przyszedłem dziś do Ciebie z przesłaniem, w tych temperaturach wszelkie przesłanie się roztapia i potem ciężko z takich płynących przez palce myśli sensownego coś złożyć. Nie żeby kiedykolwiek niosły znamiona sensu, nie mniej jednak.. wiesz jak jest...
Zastanawiam się czasem, czy Ty aby na pewno rozumiesz to co ja tu do Ciebie mówię.. że gardło dla Ciebie zdzieram, że słów potok ze mnie płynie, że własne próbuję Ci myśli przekazać.. ale nadawać to jedno, odbierać drugie.. Pomijając już fakt, że pompuję w Ciebie te moje wynaturzone treści, dobrze by było wiedzieć a co Ty z tym tak właściwie robisz.. Najprościej by było powiedzieć, że na swój własny sposób i na potrzebę swoją przetwarzasz i potem w razie konieczności używasz lub z własnej świadomości wypędzasz.. Ale jak to rozumiesz?
Podobno ludzie nazbyt często zakładają, że rozmówca posługuje się takim samym językiem co mówiący. Ciekawostka.. Zakłada się, że tak samo pojmujemy kolory, kształty, kierunki.. Z tego mogą wypływać niezrozumiałości.. Chciałbym wobec tego zrozumieć władzę naszą wspaniałą, choć nie wyrośniętą ( z wyjątkami, rzecz jasna). Chciałbym poznać mapę ich skojarzeń.. uwierzyć że wykracza ona poza "MY, Nasze, żądam, POniżam.. " Może wtedy łatwiej przyszło by mi ich racje nie tyle za własne uznać, co choć cień rozsądku w nich znaleźć...
Cały czas do sensu, rozsądku i idei się odwołuję.. W sumie po co.. Czy tak strasznie by było, gdyby okazało się, że nie ma wyższego celu i potrzeby naszego tu istnienia? Czyż nie było by to najlepsze wytłumaczenie tego chaosu co wszech i wobec nas ogarnia? Bo przecież wtedy wszystko stało by się jasne - nie odważę się powiedzieć, że wtedy miało by sens;-). Brak reguł, brak przesłanek, brak wniosków czy konsekwencji. Brak logiki i twierdzeń. Mniodzio;] Informatycy się ucieszą.. There is no spoon..
Mam ręce w kieszeniach,
A kieszenie - jak ocean..
Powoli chodzę i rozglądam się
I dziwię sie dużo.. Taki wytrzeszcz to chyba na mojej twarzy już się na stałe wyrysował.. Wykułby się, gdyby twarz moja była z marmuru.. Można by go wymodelować, gdyby Pan stworzył mnie z gliny, albo naspawać gdybym ze stali był.. A ja.. Z krwi i kości jestem.. Jak mogę czuć, skoro we mnie tylko związków chemicznych parę bulgocze sobie i reakcje najrozmaitsze zachodzą.. Kim jestem, skoro kiedyś tam nie było mnie.. Z pustki powstałem, z miłości, z przypadku? To juz nie do mnie pytanie.. Kim jestem? jak to jest że jestem jaki jestem a nie jak Michał W? Czemu włosów nie mam już i dlaczego nigdy nie były czerwone? Kto sprawił, że pytać o to wszystko śmiem? Dlaczego tak bardzo odpowiedzi pożądam.. dlaczego rządzą mną żądze?
Nie pieniądze, nie.. Choć przyjemna to rzecz w kieszeni pełną kiesę mieć.. Na świat patrzeć z pozycji "mogę" a nie "chciałbym móc".. To demoralizuje.. a potrzeby rosną wraz ze wzrostem apetytu.. Tylko czy aby na pewno? Znowu pytanie, znowu zwątpienie.. Znowu nie zabrakło odwagi, by po kilku głoskach, sylabach i słowach postawić ten śmieszny zawijas z kropką pod nim zawieszoną.. Niech ktoś da odpowiedź.. albo niech spróbuje choć..
Nie jestem poetą, a chciałbym nim być.. W zdaniach zawierać sens, którego pozornie nie widać. W słów szermierce żonglować rytmem, rymem i emocją.. Umieć prostym tekstem naród za sobą porwać.. Naród zbawić lub pogrążyć, w zależności od kaprysu własnego.. Albo bukietem stworzonym z alfabetu liter, tego co go każdy zna, umieć rumieńiec na twarzy białogłowy zapalić, łzę z oczu jej wycisnąć ( bez pomocy gazu pieprzowego.. to juz niedozwolony doping), dziwnym przypadków zbiegiem kolana jej zmiękczyć i w głowie jej głosu wibracją zawrócić.. Zbyt piękne..
Inna rzecz w tym, Wolf, by Tobie przypadkiem kolana nie zadrżały, oczy nie zaszły wilgocią, a umysł jasności nie stracił. Stworzyłem Cię na swoje podobieństwo, wybacz więc żeś zmuszony kobiety kochać, podziwiać i pragnąć.. Jak kania dżdżu, jak pustynia wody, jak ja...Z tego przymusu radość czerp, rozkoszuj się nią.. gdyć piękniejszego nic i tak nie spotka Cię.. śadnej cenniejszej nagrody, żadnego więcej sukcesu posmaku nie będzie Ci dane poznać, niźli (skąd ja te słowa biorę.. sam siebie czasem pytam.. kto mnie tak skrzywił?) przyjemności ze słabości niewiasty co właśnie w ramionach Twoich cały opór swój straciła..
Pointa oczekiwana.. pointy brakuje mi.. Głos i muzykę oddam tym, co do swoich racji juŜ doszli, swoje wiedzą i swoją wiedzą dzielić się chcą..
Szeptem na ucho powiem że..
że ja,
ja się tego wyrzekam...
Wyrzekam bo...
Nikt tak pięknie nie mówił,
że się boi miłości
Jak Ty..
No właśnie Wolf.. nikt tak pięknie nie mówi...
- Czas wakacji, to czas urlopów i podróży. Pamiętajcie o tym, aby jeździć z głową.
Bezpiecznie dojeżdżajcie do celu.
To chyba jest ten moment, w którym prawdziwie wytrwałych (a wciąż ciekawych) mogę zachęcić do przeglądnięcia wcześniejszych wydań tygodniówki😉
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.