Hejt, hejt über alles
Dziś chyba będzie krótko (chociaż obiecać nie mogę, ale w razie jak by co, to „to się wytnie”) i chaotycznie. Tematem hejt, który dotyka każdego z nas pod każdą możliwą postacią.
Oczywiście, hejt nie jest niczym nowym i rozlewa się po sieci od dawna, w zasadzie powoli zaczyna się z niej wylewać. Nie mniej jednak jedno moje małe spostrzeżenie w temacie, nie uczymy się. Nie wyciągamy wniosków. Zamiast głodzić, karmimy trole. Zamiast ignorować - rechotamy. Czasem półgębkiem, czasem z niesmakiem, czasem nieco zażenowani. Ale to rechot słychać. I oczekiwanie na kolejne pożal się boże riposty.