Gdy wydawanie pieniędzy nie boli

Pamiętam, jak kilka lat temu w korporacyjnym sklepiku dokonywałem jednej ze swoich pierwszych płatności kartą zbliżeniową. Zakup nie był duży, pewnie bułka (raczej dwie), sok pomarańczowy i pastella z suszonych pomidorów. Lata mijają a zestaw wciąż ten sam… jedyne co się zmieniło, to napój mleczno-kawowy (latte) został zastąpiony espresso. Podszedłem do kasy, wyjąłem kartę, zbliżyłem, piknęło, zakup dokonany. Ale że już? Już. No tak to działa.

Pamiętam, że coś mi wtedy zazgrzytało. Wydało mi się to wręcz zbyt proste, aby mogło być prawdziwe. Zbyt łatwe. Proces płatności sprowadził się do prostego piiiiik; Jakie to fajne, jakie to przyjemne, jakie to… trudne do ogarnięcia moim małym rozumkiem. I wydaje mi się, że niesie to za sobą, dość poważne konsekwencje. Continue readingGdy wydawanie pieniędzy nie boli

Back to Top