Slowotworstwo…

Pracobiorca - czasem pracownik - ten co bierze prace i bierze place... Pracodawca - ten co prace daje i za prace placi... Tak chyba jest w normalnym kraju, normalnych firmach... A moze to jak z legendami - niby jest w tym ziarnko prawdy, ale dzialo sie to bardzo dawno temu, za gorami, za lasami, w swiecie, gdzie byly takze krasnoludki...

Being Down Under – Zwierzyniec w uniwersyteckim parku?

Prosba byla o wiecej miejskiego info... coz, nie bardzo mam poki co okazje poznawac te miejskie australijskie zwyczaje, chociaz moze i te uda mi sie poznac. Na razie chodze i podgladam zwierzatka... A - co ciekawe - nie trzeba wiele szukac, zeby zrobic zdjecie, ktore w Europie wymagaloby nielada wyczynow. Rzecz ktora w australi ma niewatpliwe znaczenie to rozmiar. Wszystko tu maja duze, albo bardzo duze a najchetniej...

Being Down Under – nieco inne muzea

W dzisiejszej notce: Rzut oka na miasto. Bo takie widoki robia wrazenie... Jesli chodzi zas o aspekty kulturalne... Postanowilismy dowiedziec sie czegos wiecej o Australii i dlatego wlasnie wybralismy sie do muzeum. Trzy pietra poznawania roslinek, chrzaszczow, zolwiow, kangurow, samochodow, rowerow (ciekawy eksponat - rower strazacki dla czterech ratownikow (w podwojnym tandemie 2x2 [prawie 4x4 :D] - z przyczepka pomiedzy i wezem ciagnietym za soba...) jesli nie potraficie...

Being Down Under – Brisbane, miasto kontrastow

Nie pamietam dokladnie, czego spodziewalem sie jadac do Australii. Poza kangurami, koalami i takimi tam. Nie, nie podejrzewalem, ze czas zatrzymal sie w miejscu, ale tez nikt nie powiedzial mi, zeby spodziewac sie krajobrazow iscie amerykanskich. Tyle tylko, ze - przynajmniej w centrum - wiezowce mieszaja sie z architektura starsza... Od razu - tytulem wstepu i wyjasnienia - australijczycy chca miec swoje patio, wiec kazdy woli mieszkac we...

Being Down Under – z wizyta w australijskim zoo

Gdyby komus przyszlodo glowy wybrac sie w okolice Brisbane, polecam wybranie sie do lezacego nieopodal (jedyne - jak na ten kontynent, to jedyne 100 kilometrow) Zoo. Kilkugodzinny spacer bedzie obfitowal w naprawde fantastyczne widoki, w czasie przechadzki mozna spotkac: [nggallery id=13] A krokodyl - ten ze zdjęcia potrafi bardzo groznie zaatakować... Nie wiem czy kogos to interesuje, ale zdjecia i filmy zostaly wykonane niezawodnym Nikonem D90;]

Being Down Under – dzien pierwszy

Nie lubie australijskiego internetu. Wkurza mnie. Wlasnie zjadl mi wpis, gdzie bylo nieco o australijskim internecie, mewach, oceanie, jetlagu i o tym, dlaczego pisze bez polskich znakow... Coz... to zamiast marudzenia i wspominkow, bedzie kilka zdjec. Odkad pojawilo sie jedzenie, mewy staly sie naszymi najlepszymi przyjaciolmi. Najpierw pojawila sie delegacja powitalna... Mewia delegacja W miare uplywu czasu towarzystwo sie zlatywalo.. Przepraszam, czy tu karmia? W koncu mewy uznaly,...

Getting Down Under – dzien 0

To będzie długi dzień. Cholernie długi. Dość powiedzieć że zaczął się wczoraj o 17, a skończy jutro koło południa, a i to przy dobrych wiatrach. Wydawałoby się, że kiedy człowiek nic nie robi, w końcu albo czeka na samolot, albo czeka aż ten samolot doleci tam, gdzie człowiek zdąża, to się nie męczy. Ostatecznie jak bardzo męczące może być siedzenie? Otóż bardzo. A im dłużej człowiek czeka, tym...

Getting down under – dzień -1

Ten rok staje się bardzo, ale to bardzo podróżniczy. Po styczniowej wyprawie do Hurghady, czas wybrać / wyrwać się gdzieś dalej.. Dużo dalej. Tak daleko, że dalej wybrać się ciężko. Na dzień przed wyjazdem stają przed człowiekiem dziwne pytania i nader dziwnie merdają pytajnikami. Co ze sobą zabrać, a nawet istotniejsze - czego ze sobą nie brać. Co będzie potrzebne, a co lepiej kupić na miejscu i wreszcie...

Back to Top