Nareszcie jest (nie)Kindle dla piszących
Kilka lat temu, będąc zachwycony Kindlem, napisałem, że jest lepszy od iPada. I wydaje mi się, że przytoczone...
Czasem jest tak, że rzeczywistość skrzeczy. Gdzieś drażni, uwiera, przeszkadza. Coś poszło nie tak, coś wydaje się nie logiczne, coś skłania do myśli i zachęca do tego, by ją rozwinąć w dłuższą formę.
Wpisy poświęcone technologii, przyszłości, konsumpcji i o tym, czemu się w świecie nie odnajduję. W sumie, ten zestaw mógłby się nazywać #poraumierać.
Kilka lat temu, będąc zachwycony Kindlem, napisałem, że jest lepszy od iPada. I wydaje mi się, że przytoczone...
Nie wiem czy znasz tę myśl - "to nie dla mnie, to dla mnie za trudne, tego nie...
Pisałem o tym, że czas jest walutą, która zyskuje na wartości. Im szybciej żyjemy, im więcej jest podmiotów, które chciałyby na nas zarobić, tym cenniejszy nasz czas się staje. Na moje oko powinniśmy nauczyć się nim obracać dokładnie tak samo, jak to robimy ze złotówkami czy dolarami… no dobra, to może nie jest najlepsze porównanie, biorąc pod uwagę naszą świadomość zarządzania pieniędzmi. W każdym razie, zachęcam, aby się nad tym zastanowić.
Myślałem, żeby temu tematowi były poświęcone dwie notki - o tym kto nam czas kradnie i o tym, żebyśmy unikali tego, aby się na drobne rozmieniać. Tylko że choć widzę granicę między tymi dwoma wątkami, to jest ona płynna. Kiedy próbuję wyjąć jeden z nich, coś mi kuleje i ciężko mi te elementy pozbierać w sensowną całość. Z drugiej strony, próba spisania tego "na raz" jest za długa. Więc zostaje mi rozbicie tego na części.
Przedziwna sytuacja. Od kilku miesięcy chodzi za mną potrzeba aby kupić do domu ekspres do kawy. Wszystko zaczęło się kiedy przestałem pić kawę rozpuszczalną, do codziennych łask wrócił ekspres kolbowy, a ja zacząłem szukać kawy ziarnistej, która mi posmakuje.
Policzyłem sobie ile kosztuje kawa, zacząłem dowiadywać się czym jest robusta, czym arabica, doszło nawet do tego, że odpuściłem mleko i piję tylko małą czarną. Dla kogoś, kto zwykle pił napój mleczny z domieszką kawy, to dość radykalna zmiana. No i z tego eksperymentowania dowiedziałem się, że kawa ma smak i warto dobrej kawy szukać. Dowiedziałem się że nie lubię kawy kwaskowej i gorzkiej, ale nie przeszkadza mi wyrazistość smaku. Continue readingDlaczego nie umiem kupić ekspresu do kawy?
Dawno temu, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem, rodzice kupili w Kalwarii Zebrzydowskiej fotele. Fotele jakich wiele, nie wydaje mi się żeby czymś się szczególnie wyróżniały, chociaż na pewno były wygodne. Miały natomiast jedną szczególną cechę, na którą zapewne nie zwrócił uwagi żaden z domowników poza mną - siedzisko nie przylegało idealnie do boków fotela. Nie było żadnej widocznej szpary, nie wpływało to na komfort siedzenia, ale od czasu do czasu mogło tam wpaść coś, co akurat miał w kieszeniach siedzący - jakiś papierek, jakiś paragon. Żadne wielkie rzeczy. Żadne kosztowności - fotel nie pożerał pierścionków.
Nie wiem czy często się Wam to zdarza, ale moi rodzice od czasu do czasu nosili w kieszeniach resztę z zakupów, głównie monety. Monety też wpadały między oparcie, a siedzisko, ale tym się różniły od papierków, że były dość ciężkie, aby wpaść "pod fotel". Wykonawca wykańczając fotel obił go od spodu płótnem, mocując go do fotela przemysłowymi spinaczami. Tym sposobem monety z kieszeni moich rodziców bezdźwięcznie lądowały na płótnie. To, czego (chyba) nie zauważył żaden z innych domowników było to, że przy odpowiednim ustawieniu fotela i „odpięciu” jednego lub dwóch spinaczy, można było odzyskać monety.
Tak, fotel stał się moją skarbonką, i tym sposobem mogłem mieć dodatkowe środki na zaspokajanie swoich cukrowych potrzeb, czyli kupować chery coke albo jakieś lody od Algidy. „Utarg” był tym większy, im rzadziej z zasobów fotela korzystałem. Rodzice chyba nie zauważali tego wycieku monet, a ja czułem się bogaty:) A jak to się ma do zaoszczędzonego tysiąca? Continue readingJak oszczędzić tysiąc złotych bez wysiłku w rok
Kilka miesięcy temu podczas pewnego ważnego wystąpienia na pewnym ważnym forum, osoba, z której zdaniem bardzo się liczę powiedziała o mnie „mój kolega, który wszystko neguje”. Tylko 5 słów, raczej nie istotnych w kontekście całej prezentacji. Do tego powiedziane z ogromną (chcę w to wierzyć) sympatią. Zapewne były wymyślone z potrzeby dookreślenia tła wypowiedzi, ale zapisały się dość mocno w mojej pamięci. Pewnie dlatego, że to naprawdę niezła i celna definicja. Przyjąłem, pozornie zaakceptowałem, może nawet sam przed sobą obiecałem poprawę. Continue readingCzłowiek, który wszystko neguje
Continue readingJestem Twoim idolem, silnym Twoją wielkością
Drogie panie,
Są rzeczy, których nikt za Was nie zrobi, jeśli Wy nie zaczniecie działać. Są sprawy, o które nikt za Was i Waszym imieniu walczył nie będzie, tak długo jak Wy same nie rozpoczniecie walki. Są sytuacje, które przespane doprowadzą do tego, że nikt więcej się Wami nie będzie przejmował. Bo skoro nie walczycie o swoje, to udowadniacie, że liczyć się z wami nie trzeba.
Nie wierzcie w to, że ktoś przedłoży Wasz interes nad swój. Nie wierzcie w to, że ktoś zaprosi Was do "big boys club" tylko dlatego, że będziecie grzeczne i będziecie rokowały nadzieję na talent. To tak nie działa.
Chcesz, aby ktoś zrozumiał Twój punkt widzenia, domagasz się czegoś? Określ to i uzbrój się w argumenty. I komunikuj. Jasno i wyraźnie. Nie zakładaj, że ktoś się domyśli o co Ci chodzi. Nawet jeśli to takie oczywiste. Continue readingProtest nie może być dyskretny, musi boleć
Panie Andrzeju, Zwracam się do pana jako do Ojca. Nie polityka, nie urzędnika, nie prezydenta. Ojca. Nie ojca narodu. Ojca 21 letniej Kingi. Jest niestety prawdopodobne, że podłożą panu papier do podpisu i że w tym właśnie momencie będzie pan trzymał w rękach jej życie. Życie swojej córki. A także życie pańskiego wnuka i matki pana wnucząt. Duża sprawa. Pana córka, czego panu życzę, będzie zapewne matką. Życzę...
To będzie mało odkrywcza notka, ale to równocześnie trochę obserwacja rzeczywistości.
Przez długi, długi czas czekaliśmy kiedy nadejdzie wreszcie rok mobile, wielokrotnie go zapowiadaliśmy, a im bardziej go wypatrywaliśmy, tym bardziej on nie chciał przyjść. Wystarczyło spuścić temat na chwile z oczu, wystarczyło na moment spuścić gardę i oto okłada na po twarzach (ekranach, kieszeniach i rachunkach... Chociaż nie, po rachunkach zupełnie nie). Continue readingŚwiat mobile, nasz świat