- Brak mi cierpliwości. Nie tyle tej, która pozwala ze spokojem czekać na coś, co ma swój jasno określony termin, ale tej, która pozwala zawierzyć w trwającą zmianę, postęp, przyrost które przychodzą z czasem. Nie widzimy, nie doświadczamy, nie bardzo potrafimy wyobrazić sobie efekt działania procenta składanego, jeśli mamy szczęście (i czas), potrafi nas czasem uderzyć to, co niewyobrażalne.
- Brak mi cierpliwości. No bo kto ma czas czekać 20 lat aż urośnie drzewo (porównaj ta tygodniówka, punkt 9). Kto ma czas czekać, zwłaszcza gdy nie ma gwarancji, że wszystko pójdzie tak, jak się chce. Zwłaszcza że rzadko kiedy wszystko idzie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, zwykle życie narzuca pewne kompromisy, z którymi nie sposób negocjować - nie mamy tu zwykle dobrej pozycji, pozostaje nam te warunki zaakceptować i się do nich dostosować. Więc cierpliwość to ryzyko. Ja chcę już.
- Brak mi cierpliwości i wyobraźni by przewidzieć co się stanie możliwe. To podobno efekt tego, że nasi przodkowie żyli na sawannie i wyobraźnia nasza jest ograniczona głównie do tego, co mogli zobaczyć. Także ponieważ w trawach Afryki wszystko poruszało się liniowo, nasze zdolności pojmowania przerasta coś, co rośnie wykładniczo. I nawet jeśli to rozumiemy, to z wyobrażeniem sobie tego jest źle. W każdym razie (nawet jeśli nie umiem dobrze przytoczyć tego argumentu) również z tego powodu - jak mawia Bartek - sztuczna inteligencja przyjdzie i nas zje. A może już nas zjada.
- Ogólnie to z naszą wyobraźnią jest krucho. Jak przytoczyłem w zeszłym tygodniu, trochę nie do ogarnięcia jest ten cały wszechświat, nie najlepiej nam idzie także z ewolucją. I tu podzielę się z Tobą przeciekawą rozmową Rickiego Gervaisa i Richarda Dawkinsa:
- Z tego filmiku jest też ten wierszyk:
A million million spermatozoa
All of them alive;
Out of their cataclysm but one poor Noah
Dare hope to survive.And among that billion minus one
Might have chanced to be
Shakespeare, another Newton, a new Donne—
But the One was Me.Shame to have ousted your betters thus,
ifth Philosopher’s Song // Aldous Huxley
Taking ark while the others remained outside!
Better for all of us, froward Homunculus,
If you’d quietly died!
- So…
- W ogóle w tej przytoczonej rozmowie jest moment, w którym prowadzący próbuje podpuścić trochę Gervais'a pytaniem o to, które z trzech drzwi (wierzę w Boga, nie wierzę w Boga, nie wiem) by wybrał, na co ten pięknie odpowiada - to pytanie jest w założeniach błędne, ponieważ miesza istotne kategorie - wiedzy i wiary. Chyba to co mnie najbardziej ujmuje to intelekt, który potrafi takie rzeczy i sprzeczności wyłapać w lot. Ot podziw dla błyskotliwości.
- Nie wiem czy wiecie, ale jest istotna różnica między komikami brytyjskimi i amerykańskimi, i o tym znakomicie opowiada Stephen Fry
To jest w ogóle ciekawy wątek - to nazwane przekonanie amerykanów, że wszystko jest w zasięgu naszej sprawczości. Że naprawdę możemy się tego nauczyć. Że każdy z nas może się tego nauczyć. Że może się tego nauczyć sam. I z jednej strony to jest oczywiście źródełko zarobku dla wszystkich, którzy nas o tym przekonują, a cały czas z jakiegoś powodu (bo to trudne) nie chcemy zostać i nikt nas nie nakłania do tego, aby zostać stolarzami… Ale naprawdę kupuję tę amerykańską wersję sprawczości.
- Zaraz wrócę do komików, ale jeszcze o sprawczości i o tym, że każdy nosi w sobie arcydzieło w podcaście Tima Ferrisa. W tej rozmowie jest znakomite nawiązanie do Jordana, który na każdym treningu udowadniał, że należy mu się miejsce w drużynie, który wchodził w trening i zostawiał z siebie 100%, co wynikało (miało wynikać) z jego determinacji i dążenia do rozwoju. Smutna myśl - rzadko kiedy mam w sobie te właśnie 100% determinacji… w mojej głowie jakoś tak wybrzmiewa "ryby robiły na niby, żaby na aby aby, a rak byle jak". Myślę, że dużo we mnie podejścia żab, choć równocześnie największą satysfakcję mam wtedy, kiedy naprawdę daję z siebie wszystko, kiedy głowa pracuje na dużych obrotach. To fajne jest…
- Jeśli komik amerykański jest odzwierciedleniem amerykańskiego podejścia do życia, w humorze brytyjskim każdy możne zobaczyć kawałek siebie, to… co można powiedzieć o nas, podłóg naszych komików? Chyba nie mam śmiałości odpowiadania na to pytanie.
- Wracając do Stephena Fry'a, który zdradza pewien mały żarcik, jaki autorka Harry'ego Pottera zostawiła w kilku swoich książkach specjalnie dla niego…
I niezwykłe jest to, jak człowiek który ma przecież ogromne doświadczenie w pracy głosem, musi się czasem zmierzyć z niezrozumiałą, także dla niego, blokadą we własnej głowie. Budzi to we mnie trochę pokory.
- Od czasu do czasu YouTube zaskakuje swoich widzów tym, jakie treści podrzuca i promuje. Czasem to może prowadzić do abstrakcyjnie wysokich wyświetleń bardzo długich materiałów, a czasem można usłyszeć jak Piotr Fronczewski opowiada żart…
- Brak mi cierpliwości i brak mi wyobraźni i nie brak mi smutku gdy czytam:
Bo najgorsze w tym twicie jest to, że to może być prawda. Zarówno to, ile jest osób w Polsce zarabiających powyżej 10 tysięcy złotych na rękę jak i to, że nie można pod nich robić polityki. Będzie trochę o polityce. Z cierpko optymistycznym finałem.
- Jeszcze taki komentarz:
Więc wedle zamysłów straci tylko ten, kto ma z czego tracić. Całą resztę trzeba rządowo wspomagać. Bo nie chodzi o to, żeby wypracował, ale żeby miał od Państwa. Państwo takie dobre i takie bogate, to ma.
Mamy w Polsce słabość do równania w dół. Nie można ciągnąć poziomu do góry i nakręcać atmosfery do rozwoju, bo to męczące. Lepiej mniej wymagać, więcej obiecać, rozdać póki jest co. A potem? Potem martwił się będzie ktoś inny. Czy myśmy (a raczej czy nasi rodzice) już tego nie przerabiali? I czy przypadkiem nie jest tak, że jednym z powodów tego, że wciąż musimy gonić zachód Europy jest to, że u nas wszystko było Państwowe i w dobrobycie i na kredyt, a "Zachód" wtedy ciułał i pracował… Więc my chcemy JUŻ być jak ten zachód, tylko że mamy do nadrobienia kilkadziesiąt lat, ale my chcemy Już! Hmm… może nie tylko mi brak cierpliwości.
- Obawiam się, że my tej "dziury" do zachodu nie przeskoczymy na samym chcieniu. Obawiam się też, że za to wszystko co nam rząd ładnie na nowo ułoży, przyjdzie nam zapłacić (raczej nie nam, raczej naszym dzieciom). I mam tylko jedną pozytywną myśl - ten rząd nie bardzo umie w takie duże zmiany, większość rzeczy których dotknął, to spaprał, wyjątkiem jest robienie tego, co pozwala utrzymać się przy władzy, więc… ten rachunek będzie rósł. Ale czy resztę pomysłów zdołają wprowadzić - szczerze wątpię. Tak, to jest ten cierpko optymistyczny finał.
- Równocześnie... czy taki kraj, który dba o swoich obywateli to dobry kraj? Czy taki kraj, który zabiega o to, aby rodziny miały środki, to dobry kraj? Czy taki kraj, który chce ułatwiać zdobywanie własnego mieszkania to dobry kraj? Czy taki kraj który mówi - zagwarantujemy Ci łatwiejszy start to dobry kraj? No niby tak tylko...
to cały czas ten sam kraj, który mówi - jeśli zarabiasz 10 tysięcy złotych, to jesteś bogaczem.
to cały czas ten sam kraj, który mówi - jeśli masz 2.5 tysiąca złotych emerytury, to to jest godna emerytura.
to cały czas ten sam kraj, który mówi że trzeba walczyć z układem tworząc nawet mocniejszy układ i traktuje państwowe jak własne
Kraj, w którym NIK oskarża premiera, premier mówi że "business as usual" a Ty wiesz, że prokuratura się tym nie zajmie bo to obrzydliwy system naczyń połączonych.
To cały czas kraj, w którym wydajemy miliardy na telewizję, której mało kto chce oglądać, w której mówimy lekarzom i pielęgniarkom "nikt Was tu nie trzyma" a na koniec mamy ponad 70 tysięcy zgonów Covidowych (o których prezydent mówi - "zapewniają mnie, że radzimy sobie świetnie, najlepiej w Europie").
Więc, który kraj jest tym prawdziwym? I jaki jest ten kraj, w którym chcę żyć? - Ale to też kraj mieszkań po kilkanaście tysięcy złotych za metr, kraj w którym na ulicy pełno jest samochodów wartych setki tysięcy złotych (czyli jeździmy samochodami wartymi połowę mieszkania albo i lepiej). I to nie wygląda na 5-6 % społeczeństwa (tak, tak, tak, Kahneman mówi "what you see is all there is" i zaraz dopowiada "and you haven't seen enough". Więc mam zapewne skrzywiony obraz.
Ale albo nie umiem dobrze zobaczyć 5-6%, albo widzę tylko topowe 5-6%, albo wszystko to mamy na kredyt. A kredyty mają to do siebie, że trzeba je spłacać. - Naiwnie też dodam, że tu nie chodzi o to, że złym pomysłem jest mądre dystrybuowanie pieniędzy. Tak, cholernie ważne jest, żeby dawać możliwości ludziom warunki, do poprawiania swojego bytu. Cholernie ważne jest dla mnie to, żeby ludzie którzy nie mają, mogli mieć. I myślę że Ci, którzy mają, skłonni są pomóc, pod warunkiem że będzie to robione z głową.
Czyli zamiast w
"daj mi pieniądze, należą mi się"
wierzę w
"daj mi szansę, należy mi się".
Kontrargument? Niektórzy są w takiej sytuacji, że dla nich żadne "szanse" nie mają już znaczenia. Oni potrzebują pieniędzy i ratunku dziś, bo nie mają czasu czekać na żadne lepsze jutro. Tylko że to jest (chcę wierzyć) margines. I tak, margines powinniśmy ratować... tylko kiedy margines staje się powszechnością, to... w moim odczuciu we are doing something wrong.
To chyba spina się z tym cholernym amerykańskim przekonaniem - każdy powinien mieć możliwość. Tak. Wyrównujmy mądrze szanse, aby dbać o dziś i o jutro i o pojutrze. Zamiast żyć nad stan dziś, aby zapłacił za to ktoś jutro lub pojutrze. Tylko ta wiara w to, że jutro lub pojutrze zapłaci ktoś inny... I że w ogóle lepiej się martwić jutro lub pojutrze niż dziś.. - Dla równowagi muszę pokazać Ci coś ładnego. Na przykład Jowisza:
- Skoro jeteśmy przy Jowiszu, to całkiem niedaleko jest Europa... Podobnie niepodobny księżyc:
Ładny i całkiem fotogeniczny ten nasz układ Słoneczny.
- Więc chodź, pomaluj mój świat, na żółto i na różowo... Nasza planeta też umie w kolory…
To może trochę tłumaczyć bańkę tulipanową z XVII wieku….
- Chciałem napisać coś o tym co się dzieje na bliskim wschodzie, ale w ząb tego nie rozumiem. Przyglądam się, słucham (Raport o stanie świata czy Polityka Insight) i jest to dla mnie całkowicie niewyobrażalne. Sytuacja jest chyba beznadziejna, ale z drugiej strony, czy można się dziwić desperacji, kiedy rzucisz okiem na taki postęp w czasie...
- Za każdym razem kiedy przymierzałem się do symulatora lotów przerażała mnie ilość różnych dziwnych pokręteł, wskaźników, wajch i guziczków które wypełniały ekran. Nic nie rozumiałem, wszystkiego było za dużo. Najwyraźniej, brakowało mi tego:
- Co jest nie tak w tym wykresie
(to rozkład "maturalny" dla wybranych przedmiotów nieścisłych) i dlaczego to nie jest tylko polski problem? Tu wyjaśnienia znajdziesz w komentarzach ale ja zachęcam do przeczytania Freakonomics ktora tłumaczy, co łączy nauczycieli i zawodników Sumo…
- Ostatnia obserwacja na dziś - czy najtrudniejszym słowem do poprawnego użycia w języku polskim może być słowo Bynajmniej? Czy kiedykolwiek słyszałaś / słyszałeś by ktokolwiek użył tego słowa właściwie? Czy potrafisz go użyć w zdaniu?
- Pisanie tygodniówki po nocy przypomina mi pisanie po nocach wypracowania na język polski. Wtedy zbyt często zdarzało się, że moja praca była nie na temat. A teraz...?
- Pamiętaj proszę, że zapraszam Cię do typowania wyniku mistrzostw Europy 2020 na https://jakiwynik.com
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.