Stało się! Nareszcie pożegnaliśmy koszmarne z każdego punktu widzenia eliminacje do piłkarskich Mistrzostw Świata 2010. Zakończyliśmy nie zdobywając w ostatnim meczu ani jednej bramki, ani jednego punktu, złośliwi i statystycy wyliczą, ile zdobyliśmy rzutów rożnych i jak wielką dało to nam przewagę w starciu z naszym rywalem. Dla spokoju duszy dodam, że ani żadna bramka, ani żaden punkt, ani żaden rzut rożny nie zmieniłby nic, w naszej pozycji. Mógłby być tylko szczyptą miodu w całej beczce futbolowego dziegciu.

Co ciekawe, w tym ostatnim grupowym meczu nasi piłkarze chyba dali z siebie wiele. Wbrew pogodzie, wbrew działaczom, wbrew wycofującym się sponsorom, wbrew dziennikarzom, wbrew bukmacherom, po trosze wbrew kibicom i wcale nie jestem pewien, czy przypadkiem również nie wbrew trenerowi, pokazali, że potrafią grać, walczyć i że wkurza ich zarówno porażka, jak i własna niemoc. Ale może to właśnie o to chodziło - pokazać, że się coś potrafi w meczu, który nic nie zmienia, w warunkach, w których nic nie widać i dla trenera, którego niedługo nie będzie. Tak czy inaczej, cieszę się, że im się chciało. Choć szkoda, że dopiero teraz.

Drugi wniosek jaki mi się nasunął po ostatnich meczach w naszej grupie, to stwierdzenie, że nasza reprezentacja musi być koszmarnie słabiutka, skoro nie potrafi pokonać koszmarnie słabych rywali. Wielcy Czesi upstrzeni gwiazdkami z zagranicznych lig mieli problemy, aby wygrać ze skleconą na prędce drużyną Majewskiego. Słowacy, musieli zadowolić się golem Gancarczyka, bo innego zagrożenia pod bramką Dudka w zasadzie nie stworzyli, za to mieli całą furę szczęścia przy okazjach jakie stworzyli sobie Biało-Czerwoni. Tyle tylko, że to wystarczyło do awansu. Wniosek - jesteśmy tak słabi, że nie potrafimy wykorzystać słabości innych.

Pytanie co teraz.. Teraz trzy lata obietnic, snucia planów i realizacji rozwojowych wizji. Ten kto zostanie selekcjonerem (bo Majewskiego chyba nic nie obroni) będzie miał trzy lata spokoju i wygrzewania ciepłego stołka. Pierwsze "sprawdzam" pojawi się wraz z pierwszym meczem na Euro. Do tego czasu można bajać. Że przygotowania, że zmęczenie, że nowa taktyka, że nowy trener, że piłkarze zmęczeni sezonem, że dopiero budujemy formę, że dopiero się zgrywamy, że boisko nierówne, że rywal zagrał inaczej niż się spodziewaliśmy, że to tylko spotkanie towarzyskie, że jak zagramy na punkty to dopiero zadziwimy świat, że... bo ja wiem.. już oni coś wymyślą. Mają trzy lata, na szukanie wymówek.

Marzy mi się jednak, że za trzy lata, najlepszą wymówką, odpowiedzią zamykającą każde usta i otwierającą każde drzwi był wynik. To takie proste;) A że równocześnie takie trudne i że nie wiadomo jak to zrobić? A kto powiedział, że marzenia mają być racjonalne?

Tekst zostanie opublikowany (najprawdopodobniej) na 11.pl

Z zupełnie innej beczki

Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top