- Dzisiejsza tygodniówka nie ma motywu przewodniego, to co łączy zebrane materiały to chyba efekt pewnego niedowierzania, które we mnie wywołują. To małe i duże rzeczy. Prawdziwy galimatias, ale mam nadzieję, że dzięki temu tygodniówka będzie miła, łatwa i przyjemna.
- Zaczniemy od pozornie błahej obserwacji, którą podzielił się ze mną znajomy: "Jaka część maili, jakie otrzymuje, jest korespondencją prywatną... większość to powiadomienia z banków, oferty marketingowe, czasem jakiś newsletter. To po co mi ten cały mail?". W jego przypadku wiąże się to też z utrzymywaniem serwera, domeny.
Dobra obserwacja. Podejrzewam, że całą masę komunikacji "ze znajomymi" przenieśliśmy do do komunikatorów - messengerów, whats'appów i innych. Bo to szybsze, łatwiejsze, wygodniejsze. Mniej zobowiązujące i bardziej zbliżone do rozmowy.
Równocześnie mam też taką małą nadzieję, że tego piątkowo-niedzielnego maila ode mnie traktujecie troszkę bliżej tej kategorii "mail od znajomego" niż "oesu newsletter wpadł". Bo ja mam chyba właśnie taką myśl - pisząc tygodniówkę, piszę go do znajomych. I, przy okazji kolejne spostrzeżenie, tygodniówka, choć jest integralną częścią Niecodziennego, jest bardziej newsletterem // mailem niż wpisem blogowym. No takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. - W najbliższym tygodniu zapewne czeka mnie to szkolenie, które zapowiadałem już parę razy w tygodniówkach (przekładane, oj przekładane). Ale w ramach przygotowań popełniłem też taką zapowiedź:
I... nie powiem, mam niemałego stresa z tymi warsztatami związanego. Mam takie wewnętrzne przekonanie, że muszę to sobie przećwiczyć, że dopracować, że to wciąż jeszcze nie to (tak, wiem, powinno być dawno odpicowane). Jest też kilka rzeczy, o których musze pamiętać - przećwiczyć, poprawić, dopieścić. Mówić prosto, mówić mniej. Kondensować.
- Pamietam jak jeszcze pracowałem w Tesco, koleżanka przygotowywała prezentację dla naszego działu z pomysłu na komunikację jaką przygotowała agencja kreatywna. Prezentacja była piękna, kolorowa, pełna treści. Wręcz była przepełniona treścią. Ponieważ byłem świeżo po przeczytaniu książki poświęconej temu, jak działa nasza głowa w kontekście zapamiętywania, podszedłem do Pauli i spytałem ją, co z tej prezentacji chciałaby żeby ludzie zapamiętali.
„Jak to co” - spytała zdziwiona - „wszystko”.
No cóż, to tak nie działa. Ale rozumiem chęć i pokusę przekazania wszystkiego. - Tu jest całkiem przyjemny Ted o tym, jak można uniknąć śmierci z rąk PowerPointa:
a jeśli jeszcze komuś mało, to zachęcam do zerknięcia w te kilka slajdów:
- David JP Philips ma jeszcze jeden ciekawy wykład o tym, jak opowieści wpływają na nasze hormony, a przez to na nasz mózg. Jeśli więc chcesz dowiedzieć się co mają historie do dopaminy, oksytocyny czy kortyzolu i co Ci to robi w głowie - obejrzyj:
Był taki moment w oglądaniu tej prezentacji, w którym poczułem, że prelegent swojej opowieści poszedł za daleko (a nie wiem czy przytaczał prawdziwe zdarzenie, czy potrzebował jedynie użyć tak obrazowego przykładu...)
- Skoro już jesteśmy przy mózgu, to okazuje się, że o grzybowej kawie i zbawiennym wpływie halucynogenów można słuchać nie tylko w hAmerykańskich podcastach (u Ferrisa, u Rogana), ale też zaczynają się mieć całkiem dobrze w Polsce - tu bardzo polecona mi rozmowa z panią Dr Joanną Podgórską na podcaście „Sznurowadła Myśli”. Także o tym, jak wielkie znaczenie dla naszego ciała, ma nasza głowa i czy przyznanie „że to wszystko symulacja” może poprawić nam zdrowie nie tylko psychiczne.
- Jedna z myśli, która towarzyszyła mi przy słuchaniu tej rozmowy to - Wicie, skoro wiesz że to (jakaś forma medytacji) jest ważne, jest pomocne, jest łatwe, to... czemu robisz to tak rzadko, tak nieregularnie?
Nie wiem czemu nie robię tego tak często jakbym chciał. To nie jest kwestia czasu. Skoro potrafię znaleźć czas na to, aby codziennie poświęcić chwilę na ćwiczenia fizyczne, to powinienem też poświęcić chwilę na „bycie tu i teraz”.
Przecież wiem, że warto. - W zeszłym tygodniu podrzucałem Ci występ zwariowanej orkiestry dętej (i jednego bardzo poważnego perkusisty). Ten zwariowany zespół nazywa się Lucky Chops, a jego najbardziej charakterystyczny z muzyków brał udział choćby w BBC Proms.
Mam w zasadzie tylko jedno pytanie - w którym momencie ten człowiek oddycha?
- Nie wiem czy się nad tym kiedykolwiek zastanawialiście, ale okazuje się (wedle badań z 2018 roku) że średni wiek samochodów osobowych w Polsce, to... blisko 14 lat.
W pierwszym odruchu pomyślałem - cholera... staruszki, środowisko cierpi (przy czym musimy pamiętać, że ogromna część całego śladu węglowego jaki zostawia za sobą samochód powstaje... w fabryce).
W drugim odruchu pomyślałem - eeej, usłyszałeś tę wiadomość w radiu jadąc samochodem, który niedawno wkroczył właśnie w ten wiek.
W trzecim - skoro ponad 73% samochodów w Polsce ma powyżej 10 lat, to coś tu chyba nie gra, i pewnie jesteśmy na szarym końcu Europy.
Nie jesteśmy. Tzn do średniej wieku jaką mają Brytyjczycy (8 lat), Francuzi (9 lat) czy Niemcy (9.5 roku) jest nam daleko, ale za to jesteśmy w tym samym świecie co Słowacy czy Łotysze, i mamy „młodsze” samochody niż Czesi, Węgrzy czy Litwini (tu źródełko).
Troszkę bardziej martwi mnie, że na 1000 mieszkańców mamy 580 samochodów (niewyobrażalne trochę), ale to tłumaczy korki na ulicach. - Wspominałem też, że we wrześniu zarejestrowano więcej elektryków niż diesli w Europie - tu możesz zobaczyć zmiany w udziałach w całym Q3 2020.
- Teraz będą dwa zaskoczenia w jednym. Bo z jednej strony absolutnie zaskakuje mnie treść, ale chyba nawet bardziej zachwyca mnie forma jej podania. New York Times, wydawca gazety, który kilka lat temu postanowił bardzo mocno zainwestować w swój dział digital, po latach zbiera plony (zyskując dzięki ogromnej liczbie subskrybentów), ale też jest tym wydawcą internetowym, który potrafi w jakiś magiczny sposób zaproponować taką formę podania treści, jakiej nie spotyka się często w sieci.
Temat jest ciekawy, bo tyczy się stosowania algorytmów do tego, że komercyjnie stosuje się generowanie nieistniejących twarzy.
Czekaj - czego? Czekaj - po co?
Otóż po to, by a) uniknąć wysokich kosztów modelów lub stocków, a równocześnie by b) móc na swoich stronach / w swoich materiałach wykorzystywać bezkarnie ludzkie twarze, które podnoszą wiarygodność przekazu (jest rzeczą przewrotną, że stosujemy fake twarze aby uwiarygodnić swój przekaz... ). I najzabawniejsze jest to, że to są jakieś abstrakcyjnie niskie koszty - mniej więcej 3 dolary za fikcyjnego człowieka.
Wirtualni influencerzy, wirtualni ludzie, co dalej?
Jest duża szasna, że tak podanej treści nie widziałaś - zachęcam, zerknij bo to bardzo ciekawy artykuł w niesamowicie atrakcyjnej formie
- Nie będę ciągnął wątku tego, co mogą zrobić algorytmy (choć podpowiem, że tu możecie przeczytać że algorytm rozwiązał zadanie, z którym nie potrafili sobie poradzić od 50 lat chemicy) ale ciekawsze jest dla mnie to, jak dalej rozwijają się nasze moce obliczeniowe. I nie chodzi mi o ten skok, jaki miał się dokonać w sprzęcie osobistym i przyspieszeniu jakim chwali się Apple. Bo okazuje się, że wielkie rzeczy dzieją sie w Chinach, gdzie powstał oparty na „świetle” komputer kwantowy, który wykonuje w niespełna cztery minuty obliczenia, który tradycyjnemu (nie kwantowemu) komputerowi zajęło by pół miliarda lat.
Stary, dokąd Ty się tak spieszysz? - I pomyśleć że to wszystko dzieje się w czasie i przestrzeni, kiedy niejeden samiec ma problemy z zawiązaniem krawata. Na całe szczęście własnie wtedy z pomocą przychodzi Internet.
Prawdę powiedziawszy, nie wiem czy to jest dla mnie bardziej nie zrozumiałe, czy bardziej hipnotyczne. Nie wiem też czy mam śmiałość samodzielnie próbować.
- Jeszcze wracając do wątku fałszu w naszej rzeczywistości - na HBO można obejrzeć After truth. Smutna rzecz.
- Okazuje się, że umiemy już hodować masowo mięso z kurczaka bez kurczaków (to prawie tak dobre jak twarze bez ludzi), ale mnie zafrapowała inna myśl z tego artykułu. Jeśli popatrzymy na masę wszystkich ssaków na świecie, to ludzkość odpowiada za 36%, 4% stanowią dzikie zwierzęta, natomiast cała reszta, czyli 60% to zwierzęta hodowane, „żywy dobytek”. Przytłacza mnie ta informacja.
- Rzućmy też okiem na pięknie zwizualizowaną gęstość ludzkości na świecie:
- Czy wiecie, że mBank udostępnia rodzicom książkę (obecne eBook) zachęcającą małe i trochę większe dzieci do zaprzyjaźnienia sie z matematyką? Brawa za tę inicjatywę.
- Wiadomość która mnie trochę zmroziła - nie wiem czy wiecie, ale jak podają badacze, w kilku zachodnich krajach zwiększyła się liczba blokowanych / cenzurowanych serwisów. Niektóre z tych serwisów, które objęła cenzura były z założenia szkodliwe ze względu na zamieszczaną treść, ale podobno także w Polsce wzrosła liczba zablokowanych serwisów newsowych, czy poświęconych prawom człowieka. I to już jest trochę niepokojące. Źródełko.
- Równocześnie, jak się okazuje rośnie liczba osób, które szukają w sieci... Legginsów odpornych na przysiady...
Czyli takich, które nie rozciągają się w tych miejscach, które najmocniej pracują w czasie przysiadów właśnie. Wow. Czego to ludzie nie potrzebują.
- Okazuje się też, że jedna mała rzecz potrafi mocno zmienić komfort korzystania z innej rzeczy. Zawsze kupując tablet kupowałem też do niego etui, pozwalające na wykorzystanie go jako stojaka. Tym razem (choć to było kilka miesięcy temu) kupiłem urządzenie od razu z etui, które tej funkcjonalności nie ma, wiec tablet niejednokrotnie był stawiany na pudełku chusteczek i opierany o ścianę (działająca prowizorka ma się dobrze). W tym tygodniu kupiłem stojak i komfort korzystania z tabletu wzrósł...
- Tak. Mój tablet niebezpiecznie zaczyna przypominać laptopa. Do tego stopnia, że pomyślałem - kurcze... tu była by wygodna myszka... (złoooo). Natomiast mam też takie wrażenie, że docelowo będziemy mieli pewnie jedno urządzenie, którego rolą będzie zapewnienie bezpiecznego dostępu do konta, które obsługiwać będziemy przez peryferia, a całe obliczenia (bo komputery to jednak maszyna licząca) będą się dokonywać w chmurze. Dzięki takiemu rozwiązaniu, będziemy mieli zawsze dostęp do wszystkich plików, do których tylko nam się zamarzy, wszędzie gdzie tylko będziemy. I wszędzie będziemy mogli szukać takich legginsów, na jakie tylko nam przyjdzie ochota.
- Ponieważ zbliża się przełom roku, będziemy zapewne obsypywani rozmaitymi podsumowaniami ostatnich 12 miesięcy (sam rozważam pokuszenie się o nową odsłonę tekstu „13 rzeczy, których nigdy nie sądziłem, że zrobię”) ale co jeszcze ważniejsze - warto pomyśleć o tym, czego chcemy od roku 2021 (mocno wierzę, że będzie on ciut bardziej po naszej myśli niż rok 2020).
I właśnie dlatego będę Cię zachęcał do zerknięcia w narzędzie, które przygotowałem w oparciu o Notion kilka miesięcy temu, czyli „planowanie roku i tygodnia w Notion”, choć gorąco zachęcam do poświęcenia chwili na przygotowanie sobie tego, co nazywam „Manifestem roku”. Wydaje mi się, że to może być niezwykle pomocne, i na co dzień i w dłuższej perspektywie. I ten Manifest porządkuje bardziej, niż niejedna lista zadań do zrobienia. - „Ale ja tego nigdy nie robiłam, nie wiem jak się za to zabrać” - ważny punkt. Tylko że ja ze swojego doświadczenia wiem, że jeśli spróbujesz napisać pierwszą, nawet najbardziej niedoskonałą wersję planowania, to głowa temat potraktuje poważnie i już za chwilę podpowie Ci, jak możesz to zrobić lepiej. Jak to skorygować, jak udoskonalić. Ale aby móc udoskonalić, potrzebuje do tego pierwszej wersji. Stąd zachęcam - spróbuj. Co Ci szkodzi, w najgorszym razie zmarnotrawisz kilkanaście minut.
I to już koniec #48 tygodniówki i najlepszy moment, w którym prawdziwie wytrwałych (a wciąż ciekawych) mogę zachęcić do przeglądnięcia wcześniejszych wydań tygodniówki.
Ilustracją tygodniówki jest zdjęcie autorstwa Tyler Nix z serwisu Unsplash
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.