Polska reklama, czyli jaka? Odstajemy od świata? Powinniśmy się wstydzić czy można jednak znaleźć powody do dumy i chwały? Kilka słów mojego komentarza.
No to wcinam się miedzy wódkę i zakąskę. A do tego jeszcze pcham się, żeby obcięło mi palce przy stole gdzie siedzą dorośli. Pomyślałem sobie, żeby odnieść się do tekstów Wojtka Michalaka, Dlaczego w Polsce nie powstają dobre reklamy, i nawiązującego do niego tekstu Pawła Loedla, Napraw polską reklamę, proszę u którego znajdziecie jeszcze więcej cennych linków. Więc niniejszym to czynię, czyli wcinam się.
Dobra wiadomość jest taka, że panowie mnie nie czytają, ja się z linkami nie wypuszczam, więc wszyscy będą żyć długo, szczęśliwie i nieświadomie;-)
Zatem… dlaczego w Polsce nie ma dobrych reklam? A dlaczego miałyby być? Od kiedy polska myśl techniczna, artystyczna, kreacyjna jest zachwycająca? Zachwycająca w całej swej rozciągłości i masie? Kiedy ostatnio masowo produkowaliśmy genialne książki, fantastyczne seriale, wiekopomne filmy? Dlaczego w kraju, w którym książek się nie czyta, filmy się piraci a za pracę w agencjach płaci się raczej dyskretnie, miałyby powstawać świetne reklamy?
Świat w trakcie demolki
Rozwalamy edukacje, rozwalamy innowacyjność, dławimy przedsiębiorczość, wspomagamy kolesiostwo, gardzimy autorytetami, hołubimy clickbaity.. jakim więc cudem akurat świata reklamy te wszystkie plagi miałyby nie dotyczyć? Jakim cudem w świecie napędzanym pieniądzem mieliby się odnaleźć i utrzymać artyści?
Reklama nie jest zazwyczaj pierwszym wyborem dla ludzi o wielkim talencie artystycznym. Niestety, trzeba pamiętać o tym, że jeśli jesteś dobrym Twórcą, to Tworzysz, a nie reklamujesz. Piszesz, kręcisz, nagrywasz, standupujesz. Reklama jest dla wielu ludzi pracujących w tym fachu namiastką sztuki... robioną za cudze pieniądze i dla cudzych motywacji i pod cudzą akceptację.
Do tego jeszcze ludzie, którzy mogliby robić naprawdę dobrą reklamę, są rozpieszczeni budżetami, które dziś wydawane są przede wszystkim po to, aby wzmocnić siłę rażenia a nie na jakość komunikatu. Dopóki (w masie) nie zrozumiemy, że nie tędy droga, że adblock może być przyjacielem a nie wrogiem, nic się nie zmieni. Tak długo, jak nie ogarniemy, że trzeba zainwestować pieniądze na część kreatywną, a nie do bólu zwiększać finansowanie na naparzanie reklamowym młotkiem łopatologicznego, często zwodniczego komunikatu, tak długo będziemy zalewani wyrobami reklamopodobnymi.
To wymaga czasu i zrozumienia. Wymaga szefów, którzy zaufają ludziom, chcącym iść inaczej. Wymaga popełnienia tysięcy błędów. Wymaga czytania książek, bardzo dobrych i bardzo złych książek. Wymaga stałego podnoszenia się poziomu reklamy, każdej reklamy. Wymaga bardziej kumatego odbiorcy, który zwyczajnie na ściemę nie poleci. Bo skoro można sprzedać byle co i ludzie kupują a biznes się kręci, kto ma zarobić ten zarobi, to naprawdę nie ma sensu filozofować, bo i po co.
Naprawdę jest tak źle?
Gorąco polecam wystąpienie Romka Łozińskiego (pozwalam sobie napisać per Romek choć człowieka niestety nie znam, ale zdaje się ze taki ma profil na fejsie)… wystąpienie Romka o tym, że reklama potrzebuje młodych ludzi (którym wciąż się chce - pracować, zachwycać, zaskakiwać) i których Roman chce zachęcić do badania efektów swojej pracy.
Swoją drogą, ja nie rozumiem dlaczego tego występu prawie nikt nie widział (bo co to jest te 1500 wyświetleń... ludzie, co Wy na tym youtube oglądacie... aaa.. "z dupy").
Po co mamy badać efekty naszych reklam? Po to, aby wiedzieć co nasz komunikat zmienia. David Ogilvy w swojej książce „o reklamie” zwraca uwagę na to, że nie każda reklama i nie każde pieniądze wydane na reklamę wpływają pozytywnie na sprzedaż reklamowanego produktu. A wbrew pozorom, to głównie o to w reklamie chodzi.
I skoro już jesteśmy przy najlepszych ze świata reklamy… skąd przypuszczenie, że na świecie, tym pięknym, rozwiniętym, doświadczonym komercyjnie zachodzie powstają tylko dobre reklamy? Założenie cokolwiek chybione, skoro nawet na absolutnym święcie reklamy, czyli finale Superbowl trafiają się kapiszony.
Raczej to my, wykorzystując nieograniczony dostęp do sieci i szanując swój czas, nie tracimy go na oglądanie złych reklam z zachodu. Tzn są tacy, którzy tracą, podobnie jak są koneserzy kina C, D i E, ale… większość z nas ma do czynienia z reklamami wybitnymi, bo wybijającymi się poza to co przeciętne na innych świetnych rynkach i poza te rynki wychodzące.
Reklama dobra bo polska
A ten polski rynek, na którym nie ma dobrych reklam... tak na szybko i bardziej z pamięci.. i co prawda dużo wideo, ale nie tylko wideo robi robotę, bo były takie rzeczy na profilach choćby Serca i Rozumu gdzie śmigały rzeczy rewelacyjne (i nie piszę tylko dlatego, że to pisali znajomi...*)
Adrian, który kocha wszystkie kobiety - O ich billboard to się nawet kiedyś pospierałem;-)
Reklamy jest tak dużo i jest tak powszechna, że nie może niestety być tylko dobra. Ale to też nie powód, żeby zapominać, że mamy dużo dobrego do zaoferowania. I że są ludzie, z którymi w polskiej reklamie chce się pracować.
Zresztą aby poszukać dobrych polskich reklam, trzeba zerknąć do KTRów i uwierzyć, że polskie może oznaczać także dobre. Oczywiście, że powstaje mnóstwo słabego materiału, ale nie popadajmy w samobiczowanie. Nie wszystko musi być doskonałe od samego początku. Uczmy chcących się uczyć i róbmy swoje. Może to coś da, kto wie.
A jaką polską reklamę Ty lubisz?
* o cholera... moi znajomi majstrowali przy Sercu i Rozumie... na codzień... z wynikami... Teraz to sam sobie (znajomymi) Wąski zaimponowałeś...
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.
Wit, a „prawie robi różnicę”, czy „brawo Ty”, które wyszły poza świat reklamy i żyją w mowie potocznej.
Ale ja nie twierdze ze wymieniłem wszystkie dobre, ale te które miałem w pamięci..
Za tych co nad morzem!
Heyah
– to jest akapit który jest świetny w swojej uniwersalności, można za reklamę podłożyć każdą dziedzinę i dostaniemy prawdę o wszystkich sektorach gdzie innowacyjność i kreatywność leżą i kwiczą.
I o ile zgadzam się z tekstem i uważam że płynie pod prąd to zastanawiam się czy ja (hipotetycznie) będąc osobą decyzyjną zaufałabym kreatywnym którzy popełniliby 100 błędów? Czy dostaliby 101 szansę żeby tym razem stworzyć coś WOW?
No i w końcu za moje pieniądze…
zorientowałam się że wśród wybrańców króluje świeży trend ale jednak pokłon klasyce
https://www.youtube.com/watch?v=XyCuXIDM7xc
Z tego mógłby być całkiem udany zestaw afirmacji porannych.
Bardzo dziękuję za oba typy, tym bardziej źe świetne są.
W kwestii bycia osobą decyzyjną… myślę że po tym można poznać właśnie dobrego szefa, że potrafi zaryzykować… dać trochę wolności, zrobić coś, co nie jest „pod sprzedaż” a raczej nie jest pod oczywistą sprzedaż. No bo jak przekonać że Żubr patrzący w prawo i żubr patrzący w lewo zrobi robotę…
https://www.youtube.com/watch?v=nwf2FAyy810
a robi…
Czasem przyszło mi decydować o tym w co wchodzimy, a w co nie… Mój problem polega na tym, że zawsze chcę więcej. Że chcę żeby sprawiło że moja szczęka zawiśnie na zawiasach… że czepiam się, może za bardzo czepiam się.
To pozostawia też wątpliwość czy nie przegapisz dobrego materiału w oczekiwaniu na efekt zwichniętej szczęki. Przecież żubry pewnie tego efektu nie dały a jednak ktoś dał im szansę…
Jedyne co mi przychodzi na swoją obronę to myśl, ze moja szczęka połączona jest z moją intuicją i wie, kiedy potencjał jest a kiedy niestety nie… choć oczywiście mam koszmary związane z tym, ze mogłem nie wykorzystać świetnego pomysłu… ale tez poki co, sumienie ma raczej czyste.
Jeszcze jedna myśl.. pomysły trzeba umieć sprzedawać..
A może jeszcze to z nieco
https://www.youtube.com/watch?v=Ad_k20Aq6qI
Był też Henio całkiem zabawny, ocieplający wizerunek pewnej sieci sklepów, którą mało kto lubi. Zabrakło może konsekwencji i zdolności adaptacji platformy szerzej i głębiej, ale koncet był niezły.
Nie wiem czy Heniowi zabrakło zdolności adaptacji. Wyróżniał się, to zawsze problem.