Czy regularne blogowanie daje efekty? Blog żyje, statystyki drgają, komentarze nieśmiało wpadają. Ale są też reakcje, których się nie spodziewałem.
To już dwa tygodnie z haczykiem naparzam w klawiatury komputera, telefonu, tabletu zbierając myśli, składając je w słowa, wnioski i obietnice. Co to przyniosło? Trochę życia w blog udało się tchnąć, kilka komentarzy doszło, statystyki drgnęły. Tak, miałem w nie nie patrzeć i się tego postanowienia trzymam, ale tez na niecodziennym ruch największy od... Ho ho i jeszcze trochę (najlepszy miesiąc od conajmniej 3 lat). Mam nadzieje, że tendencja się utrzyma także w kwietniu, nawet gdy patrzył nie będę;) Choć wiem, że aby to się mogło wydarzyć, dobrze by było utrzymać rytm pisania i no chyba jednak pokombinować z jakąś formą promocji.
Ale nie wszystko co obserwuję jest zgodne z moimi przewidywaniami. Zaskakuje mnie nieco to, że tematy wciąż do mnie przychodzą, i że wciąż znajduję czas i drzemie we mnie determinacja i dyscyplina. Ciekawe także jest to, że tematy przychodzą bez bólu i wysiłku (ale może to też takie tematy:) ). Co zupełnie nieplanowane to to, że kolejne wpisy - przynajmniej w mojej głowie - kleją się zagadnieniami. Przypadek? Przypuszczam, że wątpię. Raczej do głosu i pióra dochodzą kwestie, które są dla mnie ważne, w głowie siedzą i widać wokół tych samych punkcików krążą.
Ekonomia dziękuję
Zupełnie zaskakujące jest natomiast to, że odzywają się do mnie ludzie, z którymi kontaktu nie miałem nigdy wcześniej albo lata temu. I mówią pozytywnie, ciepło i trochę po plecach klepią... gdyby tylko wiedzieli jaką to daje moc.. chociaż, jeśli czytają, to z tego miejsca głębokie ukłony dla Dominiki i Pawła... którzy w mijającym tygodniu zrobili mi niesamowity prezent. Nie tylko dali znać że Niecodziennego czytają, to jeszcze powiedzieli że im się podoba... No miód na serce... Te komentarze to coś, czego absolutnie w cyferkach nie widać.
Tu może dygresja o "Ekonomii dziękuje" którą wspólnie z Marta (ciagle ta sama Marta) lubimy, szanujemy i niesiemy niemal na sztandarach. O której wirtualnej odmianie chyba wspominałem. O co chodzi? Ano o to, że proste 'Dziękuje' ma moc. Robi coś z niczego, albo udowadania jak wiele może dać coś, co trwa ledwie sekundę. Dziękuje oznacza zauważenie i docenienie czyjejś pracy.
Ten prosty zabieg robi dobrze temu, któremu się dziękuje - może być jasnym punkcie na mapie tego smutnego miasta i czyjejś codzienności. Ale co ważniejsze, robi dobrze dziękującemu... tak tak, są na to dowody;) Wiec dziękujmy i czyńmy świat przyjemniejszym miejscem;) a o ekonomii dziękuje poczytajcie chociażby w Myth of the Garage - darmowy zbiór felietonów braci Heath, a wśród nich krótki tekst pod tytułem 'i love you, now what' (9ta strona podlinkowanego pdf'a)
To dopiero początek?
Jeszcze w temacie tej ekonomii pomysł o co chcę uzupełnić poranny rytuał. Jak się wczytać w polecony artykuł, to ogromne znaczenie dla naszego nastawienia ma umiejętność znalezienia rzeczy pozytywnych na codzień. No to co, trzeba spróbować;-) Każdego dnia poszukać i wypowiedzieć jedna rzecz, która poprzedniego dnia była dobra, ważna, cenna. Zamierzam się pozytywnie nakręcać. I co mi zrobicie;-)?
Dopowiem tylko, że mam cicha nadzieje, że tych pozytywnych wieści i kopniaków motywujących będzie więcej... że to nie było wołanie na puszczy tylko pierwsze znamiona... i że będę mógł częściej o tym na blogu pisać.. No to teraz rozmarzyłem się trochę;)
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.