Umiejętność pracy w zespole, taki zwrot dość często pojawia się jako kluczowe zadanie stawiane przed współczesną edukacją. Nauczyć ludzi ze sobą współpracować. Wyzwanie jakie stawia przed nami przyszłość - umieć połączyć różne charaktery, różne motywacje, różne doświadczenia i osiągnąć jeden cel (lub wiele celów). Nauczyć się nie tracić czasu na zbędną komunikację, nauczyć się widzieć coś więcej niż koniec swojego nosa. I przy tym wszystkim nie zwariować.
Umieć współpracować ważna rzecz. Wydawało mi się dotychczas, że oczywista. Idę codziennie do pracy po to, aby wspólnie z ludźmi gdzieś ciągnąć ten wózek. Jeśli ufam tym którzy stoją za sterami wózka, nie powinienem się zastanawiać nad kierunkiem, tylko wspólnie dokładać starań aby każdy dzień przybliżał nas do celu. W świecie idealnym. W świecie makro.
W świecie makro oczywistym jest, że muszę współpracować. Wykonywać i zlecać. Pytać i odpowiadać. Pamiętać i przypominać. Podpowiadać i być wyrozumiałym. Słuchać. Starać się częściej uśmiechać i mniej marudzić. Umieć mówić tak, aby być zrozumiałym i upewniać się, że zostałem zrozumianym.
A w świecie mikro… w świecie mikro nic nie jest tak oczywiste, choć przecież zasady obowiązują te same. W świecie mikro jestem chyba... samolubny?
Paradoks samodzielności
Od małego uczeni jesteśmy samodzielności. Stawiania pierwszych samodzielnych kroków. Jedzenia samemu, ubierania się samemu, uczenia się samemu, czytania samemu. Sam zrób sobie śniadanie, sam wyprasuj koszulę, sam wyprowadź psa. Sam zorganizuj wakacje, sam kup bilety, sam zacznij zarabiać. To nie jest złe, to jest nauka niezależności. Nauka wolności. Dzięki temu, że umiem coś i coś potrafię, nie jestem skazany na cudze widzimisię.
Z drugiej strony, nie mogę zrobić wszystkiego sam. To znaczy mogę próbować robić, co tylko mi się żywnie podoba, ale… nawet jeśli dużo wiem - nie wiem wszystkiego. Nawet jeśli dużo czytam, nie przeczytałem wszystkiego. Nawet jeżeli dużo widzę, nie zobaczę wszystkiego. I tak dalej. Co więcej, subiektywność ogranicza, a nawet trochę zaślepia. Przykład?
Blog niecodzienny i poruszanie się po nim. Ja wiem wszystko co gdzie tu jest, a nawet jeśli nie wiem gdzie jest, wiem że jest i wiem jak tego szukać. I prawie zawsze znajduję. Wiem skąd biorą się pewne zwroty i pewne skróty. Wiem, gdzie pokusiłem się na sarkazm, a kiedy przemawia przeze mnie… trochę wrodzonej i nieco patologicznej skromności ;-). Ale dopóki ktoś mnie nie szturchnie i nie powie - Misiu pysiu, to nie jest czytelne, ani zrozumiałe, będę sobie żył w błogiej nieświadomości tego, jak bardzo to wszystko nie gra.
To nie koniec. Krok drugi - posłuchałem, zrozumiałem, chcę zmieniać. Chcę wprowadzić zmiany, poustawiać tak, żeby to jednak było ciut bardziej czytelne. Więc dłubię i wgryzam się w kody i wtyczki i szablony. Robię to, bo to lubię, ale muszę też przyznać, jestem w tym… średnio zaawansowanym amatorem. W takim znaczeniu, że jak znajdę czas i pokombinuje to znajdę i to mi sprawi frajdę. Ale zajmie mi to pewnie kilka razy więcej czasu, niż zajęłoby to specjaliście, który takie zmiany wdraża od lat i ma je opanowane w małym paluszku.
Umiejętność sięgania po pomoc
Żółw musi zrozumieć, że nie musi wszystkiego robić sam. Że trzeba korzystać z umiejętności innych, dokładnie tak samo, jak korzysta z wiedzy innych. Że szybciej dojdzie tam gdzie chce, jak zacznie umieć z cudzych umiejętności korzystać. Bo ludzie właśnie po to swoje umiejętności mają, aby z nich korzystać. Nie mam problemu z korzystania z hydraulika, mechanika czy wulkanizatora. Konkretna potrzeba, konkretna usługa, konkretny zysk.
Wszystko zaczyna się od określenia potrzeby i umiejętności sięgnięcia po pomoc. Musisz wiedzieć, czego potrzebujesz, a potem znaleźć człowieka, który może Ci pomóc. A potem do niego napisać, albo jeszcze lepiej zadzwonić. Tak jak proponuje David Ogilvy, albo tak jak proponuje Steve Jobs.
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=dxNQebY-Qdw]
To nie może boleć.
I tu ciekawostka - znacznie łatwiej zdobywać pomoc od ludzi, z którymi jesteśmy luźniej związani, niż tych, których mamy blisko. Dlaczego? To tłumaczyli chyba panowie Levitt i Dubner. Ludzie, którzy są z Tobą blisko niewiele stracą, jeśli ten jeden raz nie będą Ci pomocni. Ludzie, z którymi kontakt masz rzadziej, są bardziej skłonni Ci pomóc, bo wiesz… kiedyś oni będą chcieli Twojej pomocy. Albo kiedyś Ty będziesz tym łącznikiem, który im zwyczajnie się przyda.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.