Dziś wpis quasi ogłoszeniowy, ale za to w 100 procentach pokazujący, jak dziwne konsekwencje mają błahe decyzje. W sierpniu, jak już pisałem, poddałem się zachciance własnej i zamówiłem Internet od Pana Twarzy Netii. Jak też już pisałem, wynikły z tego rzeczy śmieszne, straszne i męczące. Tyle tylko, że aby się o tym wszystkim przekonać, (jak już pisałem... ) potrzebny był modem, którego nie dostałem z zamówieniem, więc zakupiłem go na własną rękę. Modem - Linksys ADSL2+ wad nie ma, przynajmniej nie miałem okazji si ę o jego wadach przekonać. Natomiast...
Kiedy pytałem w sklepie o możliwość zwrotu sprzętu, dowiedziałem się, że zostanie on przyjęty o ile nie będzie na nim śladów użytkowania, tak żeby inny klient również chciał go wziąć.. OK. Niech i tak będzie, będę użytkował ostrożnie. Tylko, że nie zawsze się da, a raczej nie ze wszystkim. Otóż, porty w tym modemie, jak chyba w każdym innym od Linksysa, są zaślepione naklejką, żeby najpierw odpalić płytkę CD. Wygląda to tak:
Prawda jakie ładne? No więc ja, żeby być grzeczny, naklejeczkę delikatnie odkleiłem i pac na spód routera, żeby się nie zgubiła, w razie jak bym chciał oddać (byłem bardzo przezorny). Potem - o czym, a jakże, pisałem - miała miejsce cała historia z moim niedoszłym nowym providerem, na końcu której zostałem jak debil z tym modemem. (Określenie modem - router stosuję wymiennie, co wprowadzało w konsternację technika z Netii, ale cóż, to urządzonko pełni obie role jednocześnie). Swoją drogą, coś jest ze mną źle. Naklejeczka, urządzonko... brrrr...
Netię pożegnałem, teraz czas się pozbyć sprzętu. Grzecznie zapakowałem, naklejkę ze spodu przykleiłem na tył, całość do pudełka i do sklepu. W sklepie wszystko pięknie i zacnie, tylko że nie mogą przyjąć sprzętu, gdyż albowiem, jak się okazało, naklejka przyklejona na spód, została umieszczona tak niefortunnie, że przy odklejaniu zerwała numer seryjny i w związku z tym nic się nie da zrobić. ŻE CO? No bo widzi Pan, ta naklejka zerwała jedyny dowód na to, że Pan to urządzenie kupił u nas. Ale mam paragon - nie ważne, mam pudełko - nie ważne, na tym co zostało widnieje numer MAC urządzenia - ale ten numer można podmienić - nie ważne. Zgłupiałem. Jedynym miejscem gdzie widnieje numer seryjny urządzenia, jest jego spód i to jest to zamieszczone tak, że bez żadnego wysiłku dokonałem aktu zniszczenia, tracąc równocześnie prawo do oddania sprzętu jak i napraw gwarancyjnych, gdyż albowiem, nie ma żadnego dowodu na to, że to pudełko, ten paragon są związane z tym urządzeniem i pan może pana majstra w dupę pocałować*.
Po zrobieniu bardzo dziwnej miny nosiłem się z zamiarem opuszczenia gardy i wyjścia ze sklepu, ale moja piękniejsza połowa uznała, że nie dość, że przytoczone argumenty są niepoważne, to ona ich nie uznaje i w związku z tym będzie walczyć. Przyjęcia sprzętu nie wywalczyła, ale sklep uznał, że może wziąć go niejako w komis i jak się pojawi klient, który by taki sprzęt chciał, to nie ma sprawy. OK. Miały być burze, miały być wyładowania elektromagnetyczne, miał być popyt. No to nie tym razem. Po blisko trzech miesiącach sprzęt odebrałem. Wciąż wygląda jak nowy, tylko równocześnie jest dla mnie totalnie bezużyteczny. Co prawda kusi mnie by sprawdzić, czy tym razem Netia wywiążę się ze swoich obietnic (na swoim serwisie w dalszym ciągu twierdzą, że są mi w stanie dostarczyć Internet na tych warunkach, które uważam za interesujące) ale masochistą chyba jednak nie jestem. Zatem, pozostaje zbycie. Drogi czytleniku, gdybyś więc potrzebował Linksysa ADSL2+ w rozsądnej cenie - służę pomocą;)
* Dobrze Jasiu, tylko powinieneś zostawić trochę więcej niedopowiedzenia...
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.