Szaleństwem jest robić cały czas to samo i liczyć na inny rezultat - te słowa przypisuje się Einsteinowi. Nawet jeśli to nie on tę myśl sformułował, wypada się z tym zgodzić. W związku z tym, że chciałbym, aby Tygodniówka uczyła bawiąc, pomyślałem - tym razem spróbuję trochę inaczej. Spróbuję wziąć jakiś temat i troszkę się mu przyglądnąć głębiej.
Temat wybieram - wybacz - na podstawie mojej ciekawości i mojej niewiedzy, ponieważ chciałbym się czegoś o tym temacie dowiedzieć, zrozumieć go lepiej, odpowiedzieć trochę na moje własne pytania. I dlatego właśnie, na pierwszy ogień biorę sobie inflację.
- Ten temat pojawia się ostatnio nader często, jest nawet pomysłowy polityczny Mateusz, który próbuje przypisać jej pochodzenie zjawiskom od niego niezależnych (biedny ten Mateusz, taki to premier co to nic nie może i za nic nie odpowiada i nawet prezentuje się trochę nie najlepiej). Ale znowu wjechałem w niepotrzebną polityczną dygresję.
Zwykle "inflację" poznajemy z wiadomości / newsów, kiedy pod koniec miesiąca GUS podaje wyliczenia dotyczącego tzw "szybkiego szacunku wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych" gdzie informuje, że ceny w kończącym się miesiącu wzrosły (lub spadły) względem analogicznego miesiąca poprzedniego roku. Zwykle tu pojawia się jakaś wartość procentowa okraszona (zwłaszcza ostatnio) komentarzem - przyspieszyła, to niebezpieczne, to oznacza wzrost cen dla konsumentów, to niebezpieczne dla gospodarki i powinniśmy spodziewać się działań ze strony rządu i / lub rady polityki pieniężnej.
Jestem dziwnie spokojny, że w telewizji publicznej jest to podawane jako sukces, a w razie czego, to i tak wina Tuska fur Deutschland.
- Ok, informacja przyjęta, tylko za bardzo nie wiem co dalej. Bo, nie wiem czy wiecie, inflacja w Polsce sobie rośnie nie od miesiąca czy dwóch, ale ciut dłużej
- Więc inflacja rośnie i rośnie, straszy i straszy, człowiek ją jakby czuje, ale wciąż trochę bardziej przez intelekt, niż przez portfel. Przynajmniej pozornie.
W tym miejscu, zapewne muszę wziąć poprawkę, że nie jestem statystycznym Polakiem, i może być tak, że ktoś inny już te wzrosty odczuwa dużo bardziej, a ja jestem szczęśliwcem, co z kolei mocno może moją percepcję zaburzać.
Z drugiej strony, raz za razem słyszę, że wszystko wokół drożeje. I energia i paliwo i żywność. I nawozy (więc żywność). I materiały budowlane - zreszta też nie od wczoraj, bo już w roku 2021 słyszałem o tym, że surowce (stal, pcv, miedź) drożały z dnia na dzień. Natomiast ponieważ na co dzień stali czy miedzi (i ich pochodnych) nie kupuję, nie buduję nic, ani nic nie remontuję, to troszkę dzieje się to obok mnie. Niemniej jednak, czuję, że się czai.
-
Z resztą, z tym wskaźnikiem też jest tak, że on nie mówi o tym co będzie, tylko o tym co jest. Podawana przez GUS wartość nie mówi o tym, żę jak jutro pójdziesz do sklepu, to ceny będą wyższe o 12 procent, tylko o tym, że rzeczy które kupowałeś w tym miesiącu były (średnio) o 12 procent wyższe, niż rok temu. Potwierdza (lub nie) Twoje doświadczenie i odczucie, a nie przepowiada co Cię spotka. Przynajmniej nie bezpośrednio. Więc trochę nie rozumiem tej ekscytacji szybki szacunkiem.
-
Zanim spróbuję odpowiedzieć na swoje pytania o inflacji, spróbuję napisać co o inflacji wiem.
- inflacja jest pewnego rodzaju... wskaźnikiem zdrowia gospodarki. Jest źle, gdy jest za niska, jest źle gdy jest zbyt wysoka.
- za niska inflacja to sytuacja, w której wskaźnik jest poniżej zera (to tak zwana delfacja).
- wysoka, to taka powyżej 5%. Koło 10% zaczyna się robić (podobno) niebezpiecznie.
- problemem z tą wysoką inflacją jest to, że nikt nie ma ochoty jej zbijać (bo to nie jest polityczne złoto, zbijanie jest problemem, przez jakiś czas jest korzystna), a ona z kolei lubi się wyrwać spod kontroli. Kiedy jej się to uda, mogą się zacząć poważne kłopoty (ale jakie... no tego jeszcze nie wiem)
- zbijanie inflacji trwa i zmniejsza się ją przede wszystkim wykorzystując stopy procentowe - podnosząc je w tym celu. Stopa procentowa to parametr, który pozwala określić jak tanio lub jak drogo pożycza się pieniądze (między bankami, przez przedsiębiorstwa i przez Kowalskich). Inflacja karmi się tanim pieniądzem i nadmierną konsumpcją. Chcesz ją zmniejszyć - ludzie muszą zacząć kupować mniej.
- Kłopot w tym, że kiedy pieniądza jest na rynku mniej (czyli kredyty są droższe) gospodarka się trochę dławi (przedsiębiorcy przestają mieć możliwość łatwych inwestycji i trudniej im zatrudniać ludzi, a z drugiej strony muszą ponosić koszty zaciągniętych wcześniej zobowiązań, które też mogły wzrosnąć i mogą się zacząć kłopoty).
-
No dobrze, to wszystko wiem. Tylko mam też wrażenie, że z tej wiedzy niewiele wynika. Nie wiem, czego się spodziewać. Nigdy tego nie doświadczyłem (och, szczęśliwe dziecko lata) i zupełnie nie wiem co przed nami. Nie chodzi mi też o to, czy mogę się jakkolwiek przed tym uchronić (nie mogę, to jak próbowanie uchronienia się przed klimatem, możę być trudno). Niemniej jednak... chciałbym być bogatszy o jakieś prognozy.
Co bym chciał wiedzieć?- czy to co wiem o inflacji się zgadza
- jakie są następstwa takiej inflacji jak mamy obecnie
- czy jest coś, czego się wystrzegać?
- kto może oberwać, kto może zyskać?
- Co mam / co mogę z tym wszystkim zrobić?
Co to jest ta inflacja?
Inflacja jest procesem zmian cen w całej gospodarce.
Jest też wyjaśnione, że inflacja jest związana mocno z pieniądzem, od momentu, w którym pojawił się pieniądz, takie bliźniaki. Wynika to z tego, że inflację można rozumieć nie tylko jako proces zmian cen, ale - co wydaje mi się nawet ważniejsze - proces utraty wartości przez pieniądz - czyli to że wartość 100 złotych dziś jest inna niż była 10 lat temu i zapewne będzie znacząco inna za 10 lat. To nie dotyczy tylko złotówki, to zjawisko dotyczy absolutnie każdej waluty.
Znalazłem kalkulator który pozwala sprawdzić, jaka jest relacja 1 dolara w 1922 roku a obecnie.
Czyli musimy się pogodzić z tym, że inflacja jest nieunikniona i oznacza zmianę wartości nabywczej pieniądza. Niektórzy nazywają to ukrytym podatkiem, bo - he he - w jakimś stopniu na inflację wpływa pośrednio i bezpośrednio - państwo. Po pierwsze jako znaczący podmiot gospodarczy, po drugie jako podmiot mający ogromny wpływ na warunki rozwoju biznesu w danym kraju, wreszcie jako podmiot mający możliwość drukowania pieniądza.
- Skoro jesteśmy przy drukowaniu pieniędzy - to jeden z trzech elementów wpływających na inflację. Tu jest cały ciekawy film o tym zjawisku, a ja postaram się wyciągnąć to, co z niego zrozumiałem. Elementy wpływające na inflację to:
- wzrost kosztów produkcji - przedsiębiorcy zależy na zysku i na sprzedaży produktów, ale musi też pozyskać i dostarczyć surowce do swoich fabryk, a potem wyprodukować towar i dostarczyć go do sprzedaży. Na cenę surowców wpływają m.in - koszt wydobycia, koszt transportu, koszty energii. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że w ostatnich latach mamy światowe problemy logistyczne, ograniczenia w dostępnej sile roboczej, i globalizację, gdzie ktoś kichający w Brazylii odbija się czkawką w Warszawie.
- wzrost zapotrzebowania - na surowce, na produkty, na usługi. Jakoś tak się składa, że kiedy pojawiają się problemy na produkcji, to nagle towar/ surowiec którego jeszcze nie dawno było pod dostatkiem, nagle jest bardziej pożądany (bo jest niezbędny do dalszej produkcji). Przedsiębiorcy chcą zagwarantować sobie dostawy, ale dostawca z kolei widzi że ma możliwość podniesienia cen - to dla niego okienko na zwiększenie przychodu, więc cena rośnie. Im bardziej czegoś chcemy, i im więcej ludzi tego chce, i im mniej tego jest, tym droższe się to staje. Prawie jak NFT.
- Dodruk pieniądza... ten dosłowny (czyli ile pieniędzy państwo - jedyne które ma prawo to zrobić) wpuści do obiegu. Ponieważ pieniądz (banknot, moneta) nie jest w żaden sposób przywiązany do posiadanego przez państwo majątku (kiedyś pieniądz był reprezentantem kruszcu, czyli łatwiej przenieść papier o wartości kilograma złota, niż kilogram złota, ale to było kiedyś...), to ktoś w państwie może stwierdzić - potrzebujemy pieniądza, kontrolujemy pieniądz, to możemy go zrobić więcej z powietrza. Co może pójść źle?
- ale jest też dodruk umowny - państwo ma sposób na określenie, jak łatwo pozyskać jest pieniądz od banku (czyli ustalając stopy procentowe). Chodzi o to, że za część wysokości odsetek każdego kredytu jest determinowana przez Państwo i może w ten sposób regulować, czy kredyt pozyskać jest łatwo (tanio), czy trudniej (drożej). Tani kredyt pomaga przedsiębiorcom inwestować (bo łatwiej im zarobić więcej, niż muszą oddać). Też trochę ułatwia konsumentom, bo łatwiej im sięgać po własne zachcianki odraczając ich spłatę. Nieszczęście polega na tym, że nie ogarniamy tych procentów, ale to temat na zupełnie inny wątek.
Czy inflacja zawsze jest zła?
- Inflacja jest nieunikniona, ale czy każda inflacja inflacji równa?
No więc.. nie. Mamy kilka rodzajów inflacji.- łagodna inflacja - nie przekraczająca 3% w skali roku. Między innymi dlatego taki jest (statusowy?) cel inflacyjny NBP 2.5%. Wtedy gospodarka się rozwija, wzrost cen jest przewidywalny, utrata wartości pieniądza jest "ogarnialna".
- krocząca inflacja - to jest moment, w którym zaczyna się robić mniej wesoło. Inflacja wchodzi na poziom między 3 a 10%. Oznacza, że gospodarka się przegrzewa. W krótkim okresie można powiedzieć, że wszyscy są zadowoleni, bo próbując wyprzedzić ceny zaczynają kupować "na zapas", co z kolei zwiększa zapotrzebowanie, co z kolei prowadzi do podniesienia cen, co z kolei prowadzi do zwiększenia zapotrzebowania (bo rośnie inflacja). Ale wciąż jeszcze mamy pieniądze i one mają jakąś wartość. Problem w tym, że to prowadzi do problemów, ponieważ wynagrodzenia nie będą dotrzymywać kroku, przez co towary mogą stać się dla ludzi niedostępne. To dobrze - bo to konsumpcja nakręca inflację. To źle, bo to oznacza, że coraz większą grupę ludzi nie stać, na rzeczy, których potrzebują.
- Galopująca inflacja - to ta powyżej 10%. Problemy stają się poważne. Coraz trudniej dotrzymać kroku rosnącym cenom. Pieniądz i oszczędności tracą wartość. Inwestorzy zaczną szukać bardziej przewidywalnych rynków. Zarządzający państwem będą tracić wiarygodność, kiedy ludzie poczują, że stać ich na mniej niż jeszcze chwilę temu, że towarów zaczyna być mniej niż było, i że ogólnie żyje się gorzej.
- Hiperinflacja - do tej pory rozmawialiśmy o inflacji mierzonej rok do roku. Historia zna natomiast przykłady, kiedy ceny rosły o 50% lub więcej w skali miesiąc do miesiąca. I to już jest gruby problem. Dobra wiadomość? To miało miejsce tylko 20 razy na świecie w ostatnim stuleciu, w tym 4krotnie w Europie zachodniej.
Co się wtedy dzieje? Co do zasady... pieniądz (banknot) staje się papierkiem bez wartości, niezależnie od tego ile tych papierków zgromadzisz. Trudno jest cokolwiek kupić, bo cokolwiek sprzedasz dziś, to za ile to sprzedasz nie pozwoli kupić Ci tego samego jutro. Waluta przestaje istnieć, a ludzie zaczynają się posługiwać zewnętrzną walutą, która jeszcze ma jakąś wartość.
Dobrze opisane przykłady hiperinflacji znajdziesz w tym artykule
-
Ta hiperinflacja to potrafi nastraszyć. Niewyobrażalna jest. Przy czym jest to zjawisko rzadkie, bo jak przy każdej pięknej katastrofie musi w jednym miejscu zbiec się wiele czynników. Takie czynniki jak wojna, pandemia, nieodpowiedzialne zachowanie fiskalne i nagły rosnący popyt.
-
Fun fact. Nie wiem czy wiesz, ale w historii USA jest taki okres, który oni nazywają "wielką inflacją". To okres między rokiem 1965 a 1982. Jak sądzisz, jaka była wartość tej inflacji w "szczycie"?
troche mi sie zrobiło ciepło. -
Co się robi, kiedy inflacja rośnie?
"In order to stop inflation you have to have the government spend less and print less. That's the only way you are going to stop inflation, that's the one and only cure."
(Milton Friedman)
Chciałbym zobaczyć nasz rząd, który to robi. Na ten moment robią co mogą, aby opóźnić moment, kiedy... wybaczcie, ale "jebnie". Jebnie. Te wszystkie tarcze, które wymyślają, są - obawiam się - podawaniem aspiryny na malarię. Może i pozwoli pożyć chwilę dłużej, ale nie rozwiązuje w najmniejszym stopniu problemu. Nie naprawia gospodarki, nie buduje planu na przyszłość. Jest pudrowaniem... nie, nie trupa, tylko chorego, zamiast go leczyć. Malujemy trawę na zielono, zapominając, że słońce i tak ją wypali.
No ale zdaje się, że właśnie Adam Jaszczomp Glapiński został wybrany na drugą kadencję prezesa NBP. Facepalm.
Oni bardzo nie chcą tego zrobić, ale jak było przytoczone w filmiku w punkcie 8, państwo może nie mieć termometru aby zbadać temperaturę, ale to mu nie przeszkadza w tym, by paść.
-
Musimy pamiętać o tym, że państwo może też manipulować wskaźnikiem inflacji (chcąc uspokoić społeczeńśtwo i
przekonać ichokłamać obywateli, że wcale nie jest tak źle jak im się wydaje). Tylko że to też ma krótkie nogi, bo niezależnie od tego, ile razy w telewizji publicznej powtórzą, a na bannerach podkreślą że jesteśmy w kraju mlekiem i miodem płynącym, to... nie będzie ani tego mleka, ani tego miodu. -
Na moje rozumienie, czy nam się to podoba czy nie, to co nas czeka (i to już przy tym, poziomie inflacji, jaki obecnie mamy w Polsce), to recesja. Bo możemy uciekać do woli, ale po prostu wchodzimy w trudniejszy czas. Czas którego my nie znamy, ale znają nasi rodzice i nasi dziadkowie. My dopiero będziemy się go uczyć. To nie jest nic nowego, tak działa gospodarka. Jeśli jesteś już w tym miejscu tygodniówki i jeszcze nie masz dość, to gorąco polecam Ci to wideo
-
Kto obrywa od inflacji? Obrywają najbiedniejsi, bo stają się jeszcze biedniejsi. I oni też oberwą w czasie recesji i będzie im trudniej z tego wyjść. Będzie mniej pracy, a ich umiejętności nie ułatwią im się w tym odnaleźć.
Obrywają Ci, którzy mają jakieś oszczędności (zwłaszcza w walucie, której inflacja dotyka), bo to co sobie zgromadzili traci wartość.
I co teraz?
-
Dzięki Wit, bardzo mnie tym wszystkim uspokoiłeś. Co mam teraz zrobić?
Hehehehe.. Nie wiem. Wiem czego nie robić - nie próbuj teraz oszukiwać inflacji. Tzn nie podejmuj działań, nie kupuj rzeczy (papierów, zasobów) które mają być cudownym remedium antyinflacyjnym. Po pierwsze, istnieje duże prawdopodobieństwo, że się na tym nie znasz, po drugie istnieje duże ryzyko, że stracisz na tych ruchach więcej, niż na inflacji. To zły pomysł. -
Jest to wszystko tym trudniejsze, że w tym momencie inflacja nie jest problem tylko w PL, ale to problem globalny. Gdzie nie przyłożysz ucha, tam piszczy i trzeszczy. Wszędzie inflacja rośnie (choć nie wszędzie tak spektakularnie jak w PL). Trzeba też pamiętać, że inne gospodarki są (wydają się być) zdrowsze i bardziej realne - mam tu na myśli to, że mogą one sobie lepiej z tym czasem recesji poradzić. Bo z recesji wychodzi się pracą, a nie socjalem.
-
Znalazłem takie podpowiedzi
- Dywersyfikuj. To z kolei wynika z teorii inwestowania (nie wiem czy pamiętasz, kiedyś robiłem sobie taki kurs na Coursera) - chodzi o to, aby rozłożyć możliwie maksymalnie ryzyko, tj rozłożyć swoje oszczędności i inwestycje w takie miejsca, w ktorych ryzyka nie są ze sobą powiazane. Bo jeśli są, to co to za dywersyfikacja... Cała istota dywersyfikacji opiera się na założeniu, że nie wszystko jebnie równocześnie.
- Inwestuj w siebie - inwestuj w umiejętności, których nikt Ci nie odbierze, a którymi będziesz mógł zarobić w przyszłości. Bądź konkurencyjny na rynku. Licz na siebie. W tym jednym zakresie - bądź preppersem. Albo rób coś dla siebie.
- miej ważny paszport.
-
Kończę ten temat. Jestem bardzo ciekaw, jak CI się podobała taka, trochę inna tygodniówka. Czy była dla CIebie interesująca? Czy dowiedziałaś / dowiedziałęś sie czegoś więcej? Bardzo liczę na Twoje pytania i Twoje komentarze.
-
Troszkę na osłodę i chcąc zwrócić Ci uwagę na to, jak pięknie jest dookoła:
-
I pomyślęć, że wszyscy kiedyś byliśmy piękni i młodzi. Albo przynajmniej młodzi.
-
w wartości edukacyjnej - trochę podpowiedź o co chodzi z masażem serca. Nigdy tak o tym nie myślałem
-
Trochę się też z Tobą podzielę co robię, kiedy nie piszę przeraźliwie długiej tygodniówki...
Not great, not horrible. O mojej przygodzie z pianinem pisałem pod koniec zeszłego roku
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.