Po motylu i całej reszcie skrzydlatych, na balkon przywędrował zielony gość. Co prawda nie chciał nic zagrać ani zanucić, ale dał się obfotografować:
Chwilę postał, pokazał się z każdej strony, aż postanowił jednak się przejść, odwrócił się więc na pięcie i ruszył...
W podróży musiał być ostrożny i uważny, bo wędrował blisko krawędzi...
Krawędzi balkonu rzecz jasna 😉
Więcej (większych) zdjęć tego i innych gości w galeriach