To takie proste. Wymyślasz scenariusz, wciągasz w to ludzi, stawiasz kamery, potem kręcisz, montujesz, wstawiasz w sieć i już jest wypas. No chyba że nie jest. Wtedy wychodzi tak:
Najbardziej podoba mi się zaangażowanie uczestników, przyjemność którą czerpią z całej zabawy. No wypas. Z czystej ciekawości, do której sekundy wytrzymaliście? Bo, jeśli Wam mało, to można obejrzeć jeszcze (nigdzie indziej nie publikowane) materiały nieoficjalne. Brzmi groźnie i równie groźnie wygląda – tylko dla odważnych.
Czy można inaczej, czy można lepiej? Anglicy spróbowali tak:
I z jednej strony mi się podoba, z drugiej.. chyba jednak nieco przekombinowane, na pewno za długie i można odnieść wrażenie, że przereżyserowane… Po chwili można odnieść wrażenie, że w sklepie są sami wykonawcy, co zaczyna być już absolutnie sztuczne.
Tak czy inaczej – obu ekipom – za pomysł, za odwagę, za chęci – plus. W końcu nie popełnia gaf i błędów tylko ten, kto nie próbuje. Z drugiej strony… może czasami warto zadać pytanie przed publikacją, czy wyszło nam tak, jak byśmy tego chcieli…