Wkrótce mi się oberwie, że się uwziąłem. Wciąż ten Facebook i ten Facebook i ciągle tylko Facebook. No dobra, mogę pisać o Facebooku, albo nie pisać wcale. A jak piszę, to przynajmniej trochę mi lżej, więc piszę dalej. Taka autokuracja.
Magazyn Brief we wrześniu wydał dodatek poświęcony Facebookowi, a w nim oprócz wielu fantazyjnych liczb i cyferek pokazujący siłę i potęgę Fejsbunia, jest także wywiad z Diego Olivą, regionalnym szefem FB na Europę. W tym to wywiadzie można dowiedzieć się jak zdaniem ludzi Marka zmienia się reklama oraz jak ma się reklama na fb do reklamy w tv. Prosz:
(…) teraz nie tworzymy 30 sekundowego spotu zaplanowanego na 6 miesięcy emisji, który kręcimy i jest gotowy. Trzeba się przestawić na produkowanie setek kreatywnych kawałków, które będą wyświetlane przez kilka sekund na urządzeniach mobilnychj czy na komputerze a potem znikną. Należy też zwiększyć częstotliwość, nie budujemy historii w 30 sekundowym spocie, ale przez setki kawałków połączonych ze sobą (…)
Drogi Facebooku, jesteś co prawda nowym medium, jesteś nową rzeczywistością, ale nie jesteś telewizją, a nawet jeśli to w najlepszym razie niszową telewizją tematyczną. Chociaż może jeszcze inaczej - najbliżej Ci do platformy cyfrowej - udostępniasz swoje pasmo każdemu, kto zapłaci a klient (odbiorca) decyduje co ogląda. To znaczy mógłby decydować, gdyby nie to, że decydujesz za niego.
Proponujesz tworzenie setek kreatywnych historii, które mają tworzyć spójną całość i budować pozycję marki. Tylko że to trochę tak, jakby oczekiwać od widza który przez kilka godzin skacze po kanałach, na każdym zostając kilka sekund, że będzie pamiętać co widział we wtorek 9 września o godzinie 13:27; Pytania na poziomie posłów z komisji śledczej, przed którą niektórzy chcieli nawet zatańczyć i zaśpiewać. Drogi Fejsbuniu, bez szans. Przy tej ilości wszechogarniającego mentalnego spamu, nie do zrobienia.
Nie jesteś też serwisem wideo, aby przed materiałem który chcę obejrzeć wyemitować reklamę. Spróbuj to zrobić, a ludzie trzasną drzwiami szybciej, niż się tego spodziewasz. To co wybaczamy jednym, nie zostanie wybaczone komu innemu. Chociaż znając życie, w pogoni za monetyzacją pokusisz się o to. Aby zobaczyć moją sweetfocię musisz zobaczyć tę 15 sekundową reklamę. Ta, siur, ofkors.
Widzisz drogi Fejsie. Nie jesteś miejscem do tego aby na nim tworzyć historie. Twój pomysł timeline’a dla stron nie zażarł (a miało być tak pięknie). Nie sposób na Twoich łamach wygodnie przeglądać treści chronologicznych (a tego historie wymagają). Oczywiście że mało kto umie historie opowiadać, ale Ty tego zdecydowanie nie ułatwiasz. A jeśli już jakąś historię do opowiedzenia będę miał, to łatwiej zrobić mi to na swojej stronie, w swoim filmiku lub w dowolnym innym miejscu gdzie mam pełną kontrolę nad tym, co opowiadam. A jeśli historia będzie dobra, to Ty drogi FB będziesz jedynie miejscem / komunikatorem dzięki któremu ludzie moją historią podzielą się z innymi. Ale jeśli historia będzie naprawdę dobra, to i fejsbuk nie będzie im potrzebny, bo będą o niej rozmawiać. I to jest efekt, który chcę osiągać. Taki mój mały prywatny święty Graal.
No, to się uzewnętrzniłem.
I jeszcze słówko, które biorę także bardzo mocno do siebie:
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.