Pomijając już fakt, że to najprawdopodobniej kolejna polityczna zasłona dymna, która ma odwrócić uwagę społeczeństwa od... bo ja wiem.. nowej inicjatywy Palikota? Tykającego licznika Balcerowicza? Rządu? Mam takie drobne spostrzeżenie i kilka pytań.
Po pierwsze, mam wrażenie, że od jakiegoś czasu, zwłaszcza w przypadku dopalaczy, rząd postanowił zrobić... wiele szumu, mało ruchu. Wypowiedź pana ministra Grasia z 25 czerwca 2010 roku (97 dni temu):
i co? I nic. To znaczy pracujemy. Minister Kopacz zapewnia w tvn24, że po ostatniej akcji zaczepnej, ma 44 dni (14 dni do odwołania się tych "złych" i 30 dni na ustosunkowanie się do tego Pańśtwa) na wprowadzenie nowej ustawy i mówi że Państwo zdąży. Dotychczas Państwo zdążyło zaatakować Dopalających Urzędem Skarbowym (dwukrotnie - przed wakacjami i zaraz po wakacjach) oraz obecnie Sanepidem. Dziurawego prawa załatać nie może.
Bo to trudne jest... Tyle rzeczy trzeba brać pod uwagę, no i ci dopalający głupi też nie są, i wykształceni są i w ogóle... Sorry panowie, sprawa się rypła, rządzenie nie jest sprawą prostą ani bezbolesną. Trza coś zrobić...
Boję się, że rząd działa troszeczkę na zasadzie "Dajcie mi człowieka, a ja znajdę paragraf". Kontrargument - przecież tak złapano Capone - nie poszedł siedzieć za przestępczość zorganizowaną, poszedł siedzieć za podatki... Okej... tyle tylko, że w naszej rzeczywistości, dopalacze nie są sprzedawane poza prawem, a zgodnie z prawem. Że to jest szkodliwe - tego nikt nie ukrywa, nie bronię produktu, ale nie podoba mi się to, co robi Władza, która - tym razem za przyzwoleniem społeczeństwa, pokazuje, że ma siłę. Siłę, która została wykorzystana chociażby przeciwko Romanowi Klusce, który znalazł sposób, lukę, przepis. Udupili? Udupili. Wtedy społeczeństwo się oburzało, teraz przyklaskuje. Państwo ma inne sposoby - tworzy prawo, naprawia prawo, egzekwuje prawo. Nie musi demonstrować siły. Zresztą nieudolnie.
Druga rzecz - zakazane zostaną dopalacze, choć ktoś przytomnie będzie argumentował, że to wszystko zabawa w "kolekcję". Ok - nie wolno zjadać własnej kolekcji. Czy w takim razie, zaczniemy zamykać sklepy chemiczne za to, że ktoś wypije rozpuszczalnik? Albo naćpa się klejem? A może zamkniemy sklepy z akcesoriami do remontów, bo ktoś będzie miał odjazd po lakierze albo farbie? Albo zakażemy sprzedawania trutek... i na wszelki wypadek zabrońmy sprzedawać wszelkie środki czyszczące (i przeczyszczające). Pomysłowość ludzka nie zna granic. Podobno są tacy, co odjeżdżają na aviomarinie.
Trzecia - kiedy Allegro zakazywało sprzedaży biletów rozdawanych przez Orange na jeden z koncertów, okazywało się, że bilet był dodawany jako nagroda za wygraną akcję kolekcjonerskiej puszki Coli. Ok. Co będzie, jeśli dopalacze będą dodawane jako - strzelam - wyjątkowo skuteczny środek sklejający modele samolotów... tego też już nie będzie wolno robić?
A może wystarczy napisać na tym - TRUCIZNA. Grozi poważnymi komplikacjami. Szkodzi skuteczniej od papierosów... Bo wiecie, jak ktoś chce zażywać środek będący połączeniem rozpuszczalnika, lakieru, kleju, trutki na szczury i Bóg wie co jeszcze, to ja zgadzam się z "królem dopalaczy", taki ktoś jest debilem.
Ważne. DOPALACZE SĄ SZKODLIWE, NIEBEZPIECZNE. ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE i trzeba zrobić coś, aby dzieciaki, młodzież i ludzie nieco starsi od młodzieży nie sięgali po tego typu SYF. I UŚWIADOMIĆ, ŻE PO TABLETKĘ KTÓRA ZAWIERA NIEWIADOMOCO SIĘGA TYLKO DEEEEEBIL! I tak, ważne jest, aby prawo pozwalało ukarać ludzi, stojących za takim procederem. Ale można też EDUKOWAĆ, TŁUMACZYĆ, WYJAŚNIAĆ, WYCHOWYWAĆ. Tego ostatniego za rodziców nie zrobi Urząd Skarbowy, ani nawet Sanepid.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.
Naprawdę żenująca jest ta cała akcja rządu wymierzona w dopalacze, skończy się to tylko na odszkodowaniach dla sklepów je oferujących. Ogromną popularnośc dopalacze zawdzięczają aktualnie obowiązującej ustawie antynarkotykowej. Jeśli ludzie za spalenie jednego jointa mogą wylądowac w więzieniu to chyba logiczne jest, że wybiorą legalny substytut marihuany ( a takim jest np. "Tajfun", którym tak wiele osób ostatnio się zatruło). Oprócz kwestii legalności problemem jest dostępnośc, że tak to ujmę standardowych narkotyków. Ryzyko ich sprzedawania jest naprawdę duże, dlatego o wiele łatwiej sięgnąc po prostu po dopalacze. Zapotrzebowanie w każdym społeczeństwie na substancje psychoaktywne było jest i będzie i nie jest żadnym rozwiązaniem zamykanie sklepów z dopalaczami, czy pakowanie ludzi do więzienia. To są typowe akcje pod publiczkę i zamiatanie problemu pod dywan
Najciekawiej będzie, kiedy się okaże, że nie sposób tego załatwić skutecznie. I świat dopalaczy tylko wyszczerzy szeroko zęby…