Rzadko mi się to zdarza - pisać na blogu o tym, czym zajmuję się w pracy. W sumie nie umiem wytłumaczyć dlaczego, bo pisanie że nie dzieje się tam nic wartego uwagi albo opisania byłoby nieprawdą. Już prędzej wynika to z obawy, że ewentualnie spisanie pewnych wniosków lub obserwacji może utrudnić pracę…
Tym razem chciałbym Was zachęcić do spróbowania gry, o której realizację sam chciałem się pokusić. Kilka lat temu, pomyślałem sobie, że sposobem na wytłumaczenie pewnych sytuacji, jakie dzieją się w sklepach dużej sieci handlowej, z perspektywy klienta tyleż oczywiste co niedopuszczalne, wynikają czasem nie ze złej woli albo nieudolności zarządzających, ale niejednokrotnie z dużej ilości zmiennych, które wpływają na to co, gdzie i kiedy w sklepie się znajduje. Równocześnie, mam świadomość, że nie sposób do w sposób zarówno zrozumiały jak i dogłębny opisać albo przedstawić. Jeszcze trudniej zaprosić kogoś „do środka”, wyrwać go z jego codzienności, postawić go w roli zarządzającego sklepu i powiedzieć - przekonaj się sam, to wcale nie takie łatwe, jak się zdaje.
Tu z pomocą przychodzą telefony i tablety. Pozwalają na stworzenie rozbudowanej gry, symulacji czy managera, który umożliwia wcielenie się w rolę organizatora tego całego zamieszania. Pozwala na zaprezentowanie (jasne, w formie wciąż mocno uproszczonej) ewolucji sklepu.
I o to właśnie chodzi w grze Moje Małe Tesco, które miało swoją premierę w ubiegły poniedziałek. Gra, która sprowadza się do tego, by pobawić się w sklep. Od pierwszej półki, pierwszej kasy, pierwszego zamówienia, aż do zarządzania siecią. I nagle okazuje się, że zawsze w sklepie jest coś innego niż potrzebują klienci, że dostawa będzie „już za chwilę”, że nie można wyprodukować wszystkiego, od razu i w nadmiarze. A nawet jeśli, to właśnie wtedy nie ma miejsca w magazynie, żeby to wszystko upchnąć. I jeszcze trzeba się nauczyć mówić wirtualnemu klientowi - sorry, nie mamy tego i nie będziemy tego mieć w najbliższym czasie. A konkurencja (również wirtualna) pokazuje, że potrafi lepiej, skuteczniej, efektywniej, choćby dlatego że ma więcej czasu w pracy, albo potrzebuje mniej snu;) Albo nie ma dzieci i żony, które też wymagają trochę uwagi...
Tak… Moje Małe Tesco to gra, która potrafi odebrać dużo czasu;). Jak twierdzą niektórzy, likwiduje życie osobiste. Bo wciąga. Równocześnie drażni i irytuje, ale wciąga. Bo pozwala poczuć się przez chwilę (albo i dwie) jak dziecko.
Garść informacji technicznych - gra jest darmowa, nie ma żadnych ukrytych płatności, jest dostępna na iOS, na Androida i na Windows Phone (jak się okazuje, można również bawić się na komputerach stacjonarnych, ale to na ten moment nie jest dobry pomysł, gra nie jest przygotowana na tę platformę). Gra nie jest dziełem skończonym, wciąż jest rozwijana, poprawiana, uzupełniana. Wciąż eliminowane są drobne błędy, wdrażane poprawki. Ale to co w niej kluczowe - grywalność i frajda płynąca z zabawy mam wrażenie dalece przewyższa ewentualne niedociągnięcia.
Zresztą… co Wam będę makaron na uszy nawijał - zmierzcie się z nią, powiedzcie jak Wam się podoba, co wam przeszkadza. Ja wszakże, większość swego czasu spędzając po drugiej stronie barykady, nie mogę być obiektywny;-) Zatem, Wy spróbujcie gry ( wszystkie linki do sklepów znajdziecie na https://tesco.pl/mojemaletesco ) a ja wracam upewniać się, że towar jest na półkach a klienci są zadowoleni;)
PS - obserwacja natury ogólnej, nie ma lepszych testerów od polskich użytkowników. Znajdą każdy, najdziwniejszy nawet sposób na „ogranie gry”. I za to szacun;) A przy okazji doskonała okazja do sprawdzenia się w boju;)
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.
Mnie osobiście gra się bardzo spodobała. To prawda, że bardzo wciąga. Jest jak dla mnie jeden ogromny minus. Grałam w nią na tablecie. Nie wiem z jakich przyczyn, ale dwukrotnie mój sklepik usunął się. Pierwszy raz kiedy byłam na ok. 10 poziomie, zamknęłam grę np. rano a kiedy otworzyłam wieczorem pojawiał się pusty sklep – gra od początku. ”Obraziłam się” na tą grę, ale po jakimś czasie zrobiłam drugie podejście. I tak wczoraj, gdy mój sklep był już bardzo rozbudowany, sytuacja się powtórzyła! Otwieram grę – a taaaaam…. Domyślacie się? Ogarnął mnie smutek, choć wiem, że to dziwne 😉 Czy macie takie przypadki? Czy to wina samej gry (chyba nie ma możliwości zapisu…)? Czy to problem innego pochodzenia? Pozdrawiam
Z tego co wiem, takie rzeczy niestety czasem w tej grze się zdarzają i nie jest to zależne od działania użytkownika. Dobra wiadomość jest taka, że twórcy mają sposób na „odzyskanie” stanu gry. Postaram się to zweryfikować i się do Ciebie odezwę.
Witam. Do czego służą kolorowe bony?
Paula,
Nie bardzo wiem o które kolorowe bony pytasz – możesz podzielić się screenem z gry?
Jeśli dobrze kombinuję, to te kolorowe bony / bileciki są dodatkową walutą w grze, pozwalającą na zakup wybranych dekoracji. Z tego co widzę, te bony są dostępne tylko jako nagrody w wybranych dniach (czyli 31, 32, 33 i 34 dzień gry). Nie wiem czy jest opcja innego „zarobienia” ich. Może na rynku od innych graczy?