Mamy rok wyborczy - coraz mocniej to widać, słychać, czuć.. Partie już niedługo zaczną przekrzykiwać się nie tylko w obelgach rzucanych w twarze i plecy przeciwników, ale także zaczną składać coraz bardziej szczodre propozycje.. Zaczął PIS, Beata Szydło w TOK fm tłumaczyła, że Państwo musi obywatelom pomagać...
Tym, których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 1080 zł, państwo wypłacałoby dodatek po 600 zł na każde dziecko. W przypadku emerytów i rencistów otrzymujących do na głowę do 800 zł, świadczenie wynosiłoby od 250 zł do 700 zł.
Hmm.. już to gdzieś kiedyś kurde widziałem, słyszałem i już mnie to kiedyś irytowało. Jak to się nazywało... no tak - becikowe. Beeeeecikowe. Beeeeczymy jak barany, a będziemy beeeeeczeć jeszcze głośniej. Po ktoś kiedyś uzna, że warto jednak za te ich rozrzutność zapłacić. I to nie oni będą na to ściubić, tylko my. Te cudowne dodatki, zasiłki i wyprawki nie są brane z kosmosu, tylko z naszych portfeli. Dlatego kiedy przyjdzie Ci drogi obywatelu zagłosować, nie patrz na to co Ci obiecują, tylko ile z Twojej kieszeni chcą wyjąć pieniędzy. Z Twojej kieszeni i - co jeszcze piękniejsze - z kieszeni Twoich dzieci. Bo to one ten dług będą spłacać... Swoją drogą, dość ciekawe rozwiązanie. Wiemy, że Europa walczy z kryzysem finansowym, wiemy, że dziura budżetowa jest coraz większa, wreszcie wiemy, że widmo bankructwa coraz ciemniejszym się kładzie na naszym kontynencie cieniem. A co proponuje partia opozycyjna - rozdawnictwo państwowej kasy. Zamiast cięć i racjonalizacji wydatków - zasiłkowanie. Wobec takich argumentów nie pozostaje mi nic innego jak tylko siąść, wyciągnąć rękę i powiedzieć Wam wszystkim grzecznie "Dej, pane, dej..."
Inna bajka - wczoraj w Toku usłyszałem również rewolucyjny (bo niestety z rewelacyjnością wiele wspólnego nie miał) pomysł na poprawienie sytuacji kobiet na polskim rynku pracy. Problemem pracodawców jest to, że każda kobieta to potencjalna matka, a każda potencjalna matka to potencjalny urlop macierzyński i - co najważniejsze - potencjalna nieobecność w pracy. Nie chodzi tu o pensję, tą przecież wykłada ZUS, ale chodzi o sam fakt, że taka osoba nic firmie nie daje - nie przynosi kasy. Skoro nie przynosi, to znaczy, że firmie jest niepotrzebna. Gdzie więc się kryje ta rewolucja? Otóż jeden z publicystów porównał sytuację polskich kobiet do problemu szwajcarskiej armii... Ponieważ utrzymanie armii jest kosztowne, a każdy obywatel z okolic Zurychu przeszkolenie przejść musi, państwo uznało, że część kosztów utrzymania (i to część niebagatelną, bo aż 2/3 tychże) żołnierza pokryje jego firma. I to samo rozwiązanie powinno zostać w Polsce zastosowane dla potencjalnych matek. KUMACIE? Aby ułatwić im znalezienie pracy, trzeba obciążyć pracodawców dodatkowymi kosztami, wtedy będą chętniej kobiety zatrudniać... Prawdę powiedziawszy, ta logika mnie przerosła.
Jeszcze w ramach ciekawostek znalezionych na stronie PiS... bo jak inaczej nazwać tytuł odwołujący się do słów rzecznika partii brzmiący: Adam Hofman: obawa przed PiS się zmniejsza Hmm... Przynajmniej wiedzą, że społeczeństwo się ich boi. I niech tak zostanie...
Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy... a dlaczego masz takie wielkie uszy...
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.