Kto mi broni robić to, co chcę?

Przedziwna refleksja. Od kogo dziś zależy, czy zbliżam się do tego, żeby czerpać satysfakcję z codzienności? Czyją zgodę, czyje poparcie muszę uzyskać, aby obrać właściwy kierunek, podjąć właściwe działania? Kto może mi najbardziej pomóc w tym, aby to co chcę się dokonało? Na czyje "możesz, śmiało" czekam? I... po co?

„Jak dorośniesz bądź przebojowy i asertywny, ale teraz bądź grzecznym chłopcem i zjedz szpinak” - taki obrazek związany z wychowywaniem dzieci widziałem w sieci. I ten obrazek dobrze oddaje różnicę miedzy tym, czego uczymy, czego chcielibyśmy nauczyć. Czego innego potrzebuje człowiek, czego innego potrzebuje od niego świat, czego innego potrzebują rodzice. Zresztą nie tylko rodzice. Także szefowie, partnerzy i całe szeroko pojęte otoczenie. Continue readingKto mi broni robić to, co chcę?

Czas, niedługo najcenniejsza waluta

Na tym najlepszym ze światów wszystko kosztuje, za wszystko trzeba płacić. Nawet w Internecie płacimy, choć rzekomo w Internecie wszystko jest za darmo. To czym płacimy, ewoluuje. Kiedyś płaciliśmy rzeczami materialnymi - łatwo i niełatwo dostępnymi. Płaciliśmy swoimi umiejętnościami, płaciliśmy też przywilejami i władzą która bywa słodsza niż majątek (rzekomo). Potrafimy płacić też w naturze i to w niejeden sposób. W drodze rozwoju wymyśliliśmy sobie środki płatnicze i ufamy w moc papierków. Jakimś cudem wierzymy, że papierek z jednym obrazkiem może być więcej warty niż papierek z innym obrazkiem. Co ciekawe, wartość papierka z obrazkiem może gwałtownie zyskać lub stracić, choć on sam przez cały czas grzecznie leży sobie u nas w portfelu. 

XXI wiek obfituje w nowe, nieznane naszym przodkom waluty. Są bitcoiny i ich pochodne, czyli waluty całkiem wirtualne. Są waluty giełdowe których nikt nie ogarnia i bawią się nimi nieliczni, ale ich zabawa niesie dla nas bardzo realne ryzyko (zapraszam do zapoznania się z Big Short - wyjątkowym filmem i książką). Mamy też nowe, nie wyrażalne żadną określoną wartością waluty stosowane w Internecie, a te ostatnie będą chyba zyskiwać, bo w dobie post prawdy wszyscy musimy nauczyć się znajdować wiarygodne źródła informacji. Continue readingCzas, niedługo najcenniejsza waluta

Sposobem, nie na siłę

No i nadszedł. Wydawało mi się, że dzień kryzysu był wczoraj, kiedy zabranie się za pisanie było trudne. Ale wyzwanie pojawiło się dziś. Trochę strach myśleć o tym, co będzie jutro. Wyzwanie i to w momencie, kiedy przychylni mi ludzie zauważyli, że pojawiła się regularność. Karma.

Na wyzwanie nie złożyła się jakaś jedna wielka przeszkoda. Raczej kilka drobiazgów, które w kumulacji i natężeniu uczyniły codzienne pisanie, czyli sprawę relatywnie prostą, pewnym kłopotem. Szybki przegląd tego, co dziś "zgrzytało". Continue readingSposobem, nie na siłę

Impas decyzyjny i co z nim zrobię?

Wpis w skrócie: Rozważam następującą myśl: co jest większym problemem - zła decyzja i jej konsekwencje, czy ilość czasu (swojego i cudzego) i energii (swojej i cudzej), które się marnują gdy decyzji lub działania brak? I jakie znam sposoby na to, by ułatwić sobie podejmowanie decyzji i zrzucanie tematów z głowy.

Jestem też ciekaw, jakie mechanizmy Ty stosujesz w tym kontekście i chciałbym Cię poprosić o podzielenie się nimi w komentarzu;)

Brak podejmowania decyzji lub działania to zjawisko, które ma bardzo fachowe i trudne do zapamiętania określenie - prokrastynacja. 

Prokrastynacja lub zwlekanie (z łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka) – tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia.

Tylko że nazywanie pewnych rzeczy, to także oswajanie się z nimi, uznawanie ze są Ok. Odwlekanie działania to jeden z moich demonów i to zdecydowanie nie jest moim zdaniem Ok. [pstryk] Skoro już go znam i go nazwałem, to chciałbym się z nim zmierzyć, nawet jeśli już parę razy próbowałem i dotychczas postępy były... dyskretne. Równocześnie - jak nie będę próbował, to nic z tego nie wyjdzie. Continue readingImpas decyzyjny i co z nim zrobię?

O co chodzi z wczesnym wstawaniem

Musze dziś trochę pooszukiwać, czyli prawie wizualizować. Aby ten post mógł się pojawić jutro o 6. rano, musze go napisać dziś wieczorem. Czyli piszę niby codziennie, ale z nakładką. Może się też zdarzyć tak, że jutro napiszę dwa posty... Albo że będę miał jutro czas na to, aby przygotować sobie czas na pojutrze (czyli "Co masz zrobić dziś, zrób jutro będziesz miał dwa dni wolnego" tylko trochę na opak;-) ); Pewnie gdybym to robił z głową i z planem, to miałbym czas nawet na naukę interpunkcji. Hmm... Interpunkcja... to nie może być trudne.

Od mniej więcej trzech tygodni wstaję bez wyraźnego zewnętrznego powodu w okolicach 6. Co ciekawe, choć zawsze lubiłem siedzieć przy komputerze długo w noc i nadrabiać potem sen w godzinach rannych, to nowe wstawanie nie boli. Nawet więcej, chyba się polubiliśmy. Oczywiście, przestawia trochę zwyczaje, raczej uniemożliwia zarywanie nocki, ale... dogadujemy się;) Continue readingO co chodzi z wczesnym wstawaniem

Czy trudno mi pisać o sobie?

Trudno jak cholera. Cały czas w głowie pojawiają się hamulce. Bo przecież sieć nie jest od tego, żeby się tak uzewnętrzniać (wbrew temu co wszyscy robią). Zwłaszcza że nie jestem nastolatką / nastolatkiem, która zapisuje swoje rozterki w pamiętniczku, tylko facetem w czwartej dekadzie swojego życia. Czwartej. O.o

Z drugiej strony, trochę tego potrzebuje. Bo to mi układa myśli, bo to mnie motywuje do obserwowania siebie i codzienności, bo przy okazji sprawdzam swoją determinację i trochę życia (choć zaiste pokręconego) staram się w swojego bloga tchnąć.  Continue readingCzy trudno mi pisać o sobie?

Tydzień w pigułce czyli wrażenia po rozruchu

Króciutko.

5 z ostatnich 7 pobudek to pobudki o 6. rano. I wciąż zamierzam się tego trzymać. A kolejna już jutro...

Od momentu podjęcia tematu, trzymam się tego, aby codziennie coś napisać. Z drugiej strony to było ledwie 5 dni temu, a zatem to ledwie 5. wpis. Dotychczas w ramach kategorii dziennik powstały:

Continue readingTydzień w pigułce czyli wrażenia po rozruchu

Jak już się zacznie, to trudno przestać

Nie bardzo wiedziałem co zrobić z sobotą. Z jednej strony, obiecałem sobie - spróbuj pisać codziennie. Codziennie, a nie codziennie od poniedziałku do piątku. Z drugiej strony, weekend to czas odpoczynku.. Dobrze by było wziąć zatem oddech i przestać grzebać w swojej głowie. Tym bardziej, gdy boję tego, żeby za szybko wszystkiego  co mam w głowie w słowa nie ubrać, bo potem będę siedział smutno patrząc w dal rozpaczając trochę nad własną pustką. 

Codziennie… Codziennie.. Codziennie… Spróbuj.

A czy ktoś to będzie czytał?

Dla kogo dziś piszę?

Dobre pytanie. Dziś piszę dla siebie. Piszę, bo to jest moja potrzeba. Tak, chcę sprawdzić czy to pisanie jest funta kłaków warte, ale, obiecałem sobie, że nie chcę być niewolnikiem statystyk. Najpierw określam kierunek, potem próbuję w jego kierunku iść, dopiero jak dam sobie szansę przekonać się czy to mi odpowiada, sprawdzę czy to przynosi efekty, ewentualnie jakie przynosi efekty. 

Chyba czas najwyższy potraktować czytelników jak dorosłych ludzi. Albo uznają że mam coś do powiedzenia i przeczytają nawet treść codzienną, albo uznają że nie mam nic do powiedzenia i wtedy częstotliwość nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Piszę dla siebie i należy zakończyć poszukiwanie wymówek.

Muszę pisać dla siebie, w końcu robię to, bo tego chcę. Ja tego potrzebuję.  Continue readingJak już się zacznie, to trudno przestać

Potęga chcę

Mam problem z określaniem czego chcę. Brzmi to cokolwiek zabawnie, kiedy weźmie się pod uwagę, że ledwie wczoraj pisałem o tym, jak ważne jest to by wiedzieć czego się chce w życiu, nawet to swoje nowo odkryte chcę przedstawiłem. Przy czym ja wiem, że mam z tym problem, zwłaszcza kiedy próbuję określić swoje codzienne chcę.

Moje osobiste "chce". Nie umiem ubrać ich w słowa, zapisać, wypowiedzieć. Póki rzeczy są niewypowiedziane i niezapisane, można przyjąć że ich nie ma. Nikt nie widział, nikt nie słyszał, nikt nie wie, nikt nie rozliczy. Nikt nie potraktuje jako argumentu w dyskusji:

A pamiętasz, chciałeś, tak bardzo chciałeś, tak bardzo o tym mówiłeś i co? I psińco. Taki malutki jesteś, tak malutkie są Twoje możliwości, działania i determinacja żeby to co rzekomo "chcesz" się dokonało.

Równocześnie mam na to sposób. Działa pewnie od jakichś 25 lat. Nie dopuszczać "chcę" do głosu. Ignorować, przemilczać, dusić. Bo "chcę" w mojej głowie oznacza chciejstwo. "Chcę" w mojej głowie oznacza roszczeniowość i życzeniowość. "Chcę" oznacza "co prawda nie dostanę, ale tak miło byłoby mieć".

Chyba nikt mnie nie nauczył (jakże zgrabnie przerzucam na innych odpowiedzialność) że "chcę" może oznaczać "dostanę". Że "chcę" może oznaczać "mogę mieć". Czy przypadkiem nie jest tak, że aby "mieć" trzeba umieć "chcę" postawić jako cel i zacząć kombinować jak do niego dojść? Continue readingPotęga chcę

Co chcesz robić w życiu

Niecodzienny.net - na głos
Niecodzienny.net - na głos
Co chcesz robić w życiu
Loading
/

W ogóle bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi, ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie – co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.

Kiedy słyszysz te słowa, to niemal na pewno widzisz młodego gościa jarającego blanta gdzieś na balkonie starej warszawskiej kamienicy. W końcu to Laska, który chce być ambasadorem jak Tony Halik... A Ty, wiesz co chcesz robić w życiu?

Ja nie wiem i dotychczas nie bardzo się nad tym zastanawiałem, bo to też mało komfortowe pytanie. Zbyt nieokreślone, zbyt odległe, przecież na odpowiedź i określenie celu, na dążenie do tego celu, na życie mam jeszcze czas. Zdążę. Przecież czasu mi nie braknie. 

Continue readingCo chcesz robić w życiu

Back to Top