Nie bardzo wiedziałem co zrobić z sobotą. Z jednej strony, obiecałem sobie - spróbuj pisać codziennie. Codziennie, a nie codziennie od poniedziałku do piątku. Z drugiej strony, weekend to czas odpoczynku.. Dobrze by było wziąć zatem oddech i przestać grzebać w swojej głowie. Tym bardziej, gdy boję tego, żeby za szybko wszystkiego  co mam w głowie w słowa nie ubrać, bo potem będę siedział smutno patrząc w dal rozpaczając trochę nad własną pustką. 

Codziennie… Codziennie.. Codziennie… Spróbuj.

A czy ktoś to będzie czytał?

Dla kogo dziś piszę?

Dobre pytanie. Dziś piszę dla siebie. Piszę, bo to jest moja potrzeba. Tak, chcę sprawdzić czy to pisanie jest funta kłaków warte, ale, obiecałem sobie, że nie chcę być niewolnikiem statystyk. Najpierw określam kierunek, potem próbuję w jego kierunku iść, dopiero jak dam sobie szansę przekonać się czy to mi odpowiada, sprawdzę czy to przynosi efekty, ewentualnie jakie przynosi efekty. 

Chyba czas najwyższy potraktować czytelników jak dorosłych ludzi. Albo uznają że mam coś do powiedzenia i przeczytają nawet treść codzienną, albo uznają że nie mam nic do powiedzenia i wtedy częstotliwość nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Piszę dla siebie i należy zakończyć poszukiwanie wymówek.

Muszę pisać dla siebie, w końcu robię to, bo tego chcę. Ja tego potrzebuję. 

Słowo na sobotę

Drodzy zakładnicy… tj czytelnicy. 

Refleksja sobotnia jest taka, że wolność i chęć to niebezpieczny narkotyk. Nieśmiało sięgasz, dostajesz strzał endorfin, myśli niebezpiecznie przyspieszają i chce się działać. Głowa zaczyna pracować, wystarczy dać jej chwilę czasu i podpowiada co jeszcze można zrobić. Co jeszcze trzeba zrobić. Czego jeszcze by można spróbować. A wolność.. cóż wolność daje opcję - zrób to teraz.

Swoją drogą to najlepszy czas. Teraz. Klasycznie - tego co stało się przed chwilą już nie zmienię, tego co będzie za chwilę mogę nie doczekać. Zostaje teraz. Na to teraz mam największy wpływ.

Warto próbować „teraz”. Tym bardziej, że - tu znowu odnosząc się do fizyki i pierwszej zasady dynamiki Newtowna:

W inercjalnym układzie odniesienia, jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.

przekładając na moje - jeśli udało się raz wypchnąć ciało ze spoczynku (potrzebna była duża siła) to wystarczy teraz równoważyć opory i… jakoś to pójdzie;) Nie należy tego ruchu samemu utrudniać. A gdyby okazało się jeszcze, że uda się układ zaburzyć i zwiększyć siłę nakręcającą ponad siły hamujące, to może się okazać, że nastąpi przyspieszenie. Z drugiej strony może też mnie spotkać ściana. Nie lekceważymy ścian. 

I co teraz?

Spróbujmy trochę ułatwić sobie życie. W moim przypadku oznacza to, że potrzebuję (i chcę) poświęcać także czas na to, aby zapisywać tematy do dalszego rozwinięcia (kilka kolejnych pomysłów jest). Druga opcja to zwiększenie sobie szansy na efekty, poprzez wprowadzenie usprawnień i eliminację lub przynajmniej ograniczenie ograniczeń. A konkretnie? Konkretnie to znowu trochę zamieszałem w wordpressie, czyli zmiany, zmiany na niecodziennym - widoczne i niewidoczne. Jeden z pomysłów sobotnich to zrobić dokumentację tego, co na blogu jest do poprawienia i co już się udało poprawić. I najpiękniejsze (i najgorsze równocześnie) jest to, że dziś wymyślam i tylko ode mnie zależy, czy coś z tego wyjdzie czy nie.

Idę wdrażać.

Z zupełnie innej beczki

Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top