Krótki poradnik jak się budzić – tak się zaczyna każdy dobry dzień

Lubię pisać swoje teksty tak, żeby pointa była na ich końcu, często będąc zaprzeczeniem tezy postawionej w tytule. Dziś będzie inaczej, na wypadek gdybyś przeczytał / przeczytała tylko jeden akapit z całej notki, tylko dwa zdania. Te zdania:

Masz ogromny wpływ na to, jaki będzie Twój dzień i bardzo niewiele trzeba, aby był dobry. Wystarczy, że obudzisz się z chęcią sprawienia sobie małej przyjemności.

Tu nie ma żadnego innego sekretu. Żadnego tajnego przejścia ani ukrytego znaczenia. Nie ma zaklęcia, żadnego "abrakadabra". Jest tylko zwrócenie uwagi na drobny kontekst i podpowiedź jak go wykorzystać. Prawie jak ze "zrozumieniem logo Carrefoura". Pokazanie, zachęcenie i uśmiech na drogę. Nie zamierzam Cię do niczego zmuszać, powiem Ci tylko, że z mojej perspektywy, to ma sens i działa. I szkoda by było, żebyś tego nie spróbował.

Inne teksty o porannym wstawaniu znajdziesz tu:

Continue readingKrótki poradnik jak się budzić – tak się zaczyna każdy dobry dzień

Niecodzienne szorty – odsłona pierwsza

Dzisiejszy wpis będzie inny. Poszarpany. Pociachany. Dzisiaj po raz pierwszy "szorty". Albo prawie po raz piewrszy, bo już raz mi się takie coś zdarzyło popełnić. O tu >

Czym są szorty? Poza tym że to takie krótkie spodenki (ha ha, no nie mogę, jeszcze mnie suszy) to są to krótkie tematy, które zapewne nigdy nie doczekają się rozwinięcia w dłuższą formę. Czy dlatego że nie potrafię lać wody? Potrafię. Ale nie chcę. I równocześnie nie chce tych tematów zgubić. Więc skoro nie doczekały się na pełną formę, zostają rzucone na czytelnicze pożarcie w taki oto sposób.

Szorty nie są w założeniu cykliczne ani regularne. Szorty będą wrzutkami sporadycznymi, kiedy się ich nazbiera więcej i kiedy zacznę czuć wyrzuty sumienia, że je za długo sezonuję.

Continue readingNiecodzienne szorty – odsłona pierwsza

Życie bez telewizji

Kiedy byłem małym chłopcem (hej!) byłem telemaniakiem. Ale takim całkowicie zafascynowanym małym ekranem. Jeśli o kimś był film „smacznego telewizorku” - to właśnie o mnie. Czytałem „Teletydzień” zanim czytałem „Kaczora Donalda”. Takie właśnie miałem grzechy młodości;-) Przynajmniej o takich gotów jestem pisać. 

Dwa lata temu kupowałem telewizor. Taki ładny, taki płaski, taki duży. Długo go wybierałem. Kilka dni po zakupie zdecydowałem się na abonament w telewizji cyfrowej, żeby się telewizor nie marnował. Ale gdy umowa miała się ku końcowi, zupełnie nie było we mnie woli, aby ją przedłużać. Wisienką na torcie byli jeszcze konsultanci, którzy trzykrotnie dzwoniąc przeprowadzali ze mną taką mniej więcej rozmowę:

- A co by Pana przekonało, aby przedłużyć umowę?
- Nie wiem, skoro pan do mnie dzwoni, niech pan próbuje
- Aha… to życzę miłego dnia.

No cóż, Wilka z Wallstreet nie widzieli, nikt im o sprzedawaniu piór nie mówił. Albo ja nie mam szczęścia do konsultantów. Bo że konsultanci szczęśćia do mnie nie mają, to zupełnie inna rzecz. 

Continue readingŻycie bez telewizji

Przekleństwo wiedzy

Zacznę od chyba wstydliwego w naszym kraju wyznania - czytam książki. Wstydliwego, ponieważ mało kto czyta. Wyniki badania czytelnictwa w Polsce w 2015 roku, przeprowadzone na próbie ponad 3049 osób pokazały, że 63% Polaków nie przeczytało żadnej książki 2015 roku, a kolejnych 17% przeczytało jedną lub dwie. Trochę to straszne, bardzo to smutne.

Ja czytam bo lubię. To dla mnie nie tylko sposób na urozmaicenie sobie podróży komunikacją miejską, nie tylko rozrywka, ale także połączenie przyjemnego z pożytecznym. Czytanie podobno poszerza horyzonty i rozbudza wyobraźnię (przynajmniej dzieciom). Czasem czytanie pozwala jeśli nie na naukę języka, to przynajmniej obcowanie z nim, dlatego czasem czytam także po angielsku.
Continue readingPrzekleństwo wiedzy

Zaczynam się bać swoich pomysłów

Trzy dni. Tyle zajęło mi odpalenie podcastu i podpięcie go na itunes. W sobotę zacząłem, w niedzielę skończyłem, dziś dostałem wiadomość, że oni moje zgłoszenie  „approved”. I prawie wcale nie przeszkadza mi to, że oni mnie approved, dlatego że oni moim narzeczem nie bardzo władają. I prawie wcale nie przeszkadza mi to, że oni mnie approved, dlatego, że to zapewne robi automat i sprawdza czy przypadkiem czymś mocno nielegalnym nie lecę, ale… Oni mnie approved. Więc skoro Oni mnie approved, to Wy teraz możecie mnie subscribe na itunes. Czaicie to? Nirski na itunes.

Trochę to mi przestawia dzień. Bardzo mi to podnosi nastrój. I nawet jak sobie pomyślę, że to samo z siebie nic nie znaczy i żaden to wielki przełom, ale… czujecie to? Nirski na itunes 😀

Continue readingZaczynam się bać swoich pomysłów

Tydzień w pigułce, odcinek 4.

Tydzień czwarty prawie za mną. Co dla mnie ważne, to to, że udało się utrzymać codzienne pisanie pomimo tego, że trzy dni były „wyjechane” . I to dość daleko wyjechane. Co jeszcze ważniejsze, to same teksty, które moim zdaniem naprawdę są niezłe. Powoli kształtuje się też proces pisania. Kalendarz już do łask chyba nie wróci. Na razie najskuteczniejsze są dwa foldery w Notatkach MacOS - ten w którym są teksty napisane i ten w którym są tematy do rozwinięcia. 

Poranne wstawanie nadal w mocy, choć wkradło się trochę rozluźnienia i pobudki kilka minut po godzinie 6. Jest też dyspensa w sobotę… Czy to kryzys? Mam nadzieję że nie, bo poranne wstawanie ma moc, nie chcę jej tracić. No i jest to dla mnie ważny, cenny czas. Zatem założenie jest takie, aby kolejny tydzień był z wczesnym wstawaniem;-)

Continue readingTydzień w pigułce, odcinek 4.

Niezłe jaja – Niecodzienny.net w formie podcastu

Gdyby mi ktoś powiedział, że jak zacznę wcześniej wstawać, to będą mi przychodziły do głowy tak dziwne pomysły... w takich ilościach i częstotliwości... a na koniec okaże się jeszcze, że będę miał dość bezczelności żeby ich próbować, to... pewnie bym się grzecznie odwrócił na drugi boczek i karnie poszedłbym spać dalej;-)

No to się popisałem. Piszę bezpośrednio w panelu, ledwie zacząłem i kliknąłem "opublikuj" więc teraz (choć to mało prawdopodobne) ktoś może na żywo podglądać co piszę. Także muszę pisać, jak to mawiają, biegusiem. To się chyba nazywa pisanie bloga live, czy coś...

A tu się chowa podcast  Niecodzienny na itunes. Trochę nie ogarniam;-)

Continue readingNiezłe jaja – Niecodzienny.net w formie podcastu

Zawsze genialny, idealny muszę być

Niecodzienny.net - na głos
Niecodzienny.net - na głos
Zawsze genialny, idealny muszę być
Loading
/

Ten temat po głowie chodził mi już od kilku dni. Pojawiał się w różnych kontekstach, w różnych przebraniach, w różne słowa ujęty, ale za każdym razem wszystko sprowadza się do jednego mianownika. Polub siebie i daj sobie tyle przestrzeni, ile tylko potrzebujesz.

Nie chodzi mi tylko o to, aby o sobie pamiętać i o siebie dbać - o tym pisałem wczoraj. Chodzi mi raczej o to, że mamy tendencję do tego, żeby od siebie wymagać dużo więcej niż od innych*- co z jednej strony jest dobre, bo nas to rozwija, z drugiej strony możemy zrobić sobie straszną krzywdę. Bo będziemy chcieli od siebie zawsze więcej (to męczy nasz mózg), zawsze będziemy z siebie niezadowoleni (to też męczy nasz mózg), bo to totalnie niezrozumiałe (ale tego to już nasz mózg nie ogarnie).
Continue readingZawsze genialny, idealny muszę być

A Ty dbasz o siebie, chłopie?

Niecodzienny.net - na głos
Niecodzienny.net - na głos
A Ty dbasz o siebie, chłopie?
Loading
/

Jeśli nie mamy czasu na to, żeby się słuchać i zastanowić się nad tym, co jest dla nas ważne, to jak duża jest szansa, że o siebie dbamy? Czy przypadkiem nie jest tak, że jest mnóstwo rzeczy które musimy i całe nasze dni są wypełnione kolejnymi zadaniami z listy todo, a zadbanie o siebie jest czymś czego nie robimy, albo robimy przypadkiem, a jeśli już, to robimy to na samym szarym końcu, kiedy starczy nam na to czas (zwykle nie starcza).

Swój dzień układamy pod to, co musimy. Obowiązki, obowiązki. Pęd, byle zdążyć. Od samego rana, od pobudki. Ponieważ nie bardzo umiemy wstawać (a wstawanie jest ważne i wczesne wstawanie jest dobre). Wszystko jest podporządkowane czemuś innemu i komuś innemu. Bo ktoś inny potrzebuje, bo ktoś inny chce, bo trzeba rozwiązać cudze problemy.
Continue readingA Ty dbasz o siebie, chłopie?

No to kiedy będzie łatwo?

Niecodzienny.net - na głos
Niecodzienny.net - na głos
No to kiedy będzie łatwo?
Loading
/

Wiesz, siedzę sobie, piszę, wymądrzam się, wstaję rano i ogólnie zmieniam swoje życie. Staram się, próbuje, zmagam, robie wszystko tak jak powinienem i chciałbym wiedzieć że to już, albo że przynajmniej tuż tuż. Że umiem, potrafię, że już nie długo nie będę musiał wyciągać z trzewi energii, aby działać. Że już za rogiem czeka na mnie ten moment, w którym wszystko zacznie przychodzić samo, a ja będę mógł być piękny i pachnieć. Albo przynajmniej pachnieć.

Musimy to sobie powiedzieć od samego początku. Ten moment nie nadejdzie. Nie nakręcasz żadnego perpetum mobile, żadnego wahadła które raz puszczone w ruch będzie teraz dostarczać Ci energię w nieskończoność i rozwiązywać za Ciebie problemy. Już prawie nigdy nie będzie łatwo.
Continue readingNo to kiedy będzie łatwo?

Back to Top