Mam problem z określaniem czego chcę. Brzmi to cokolwiek zabawnie, kiedy weźmie się pod uwagę, że ledwie wczoraj pisałem o tym, jak ważne jest to by wiedzieć czego się chce w życiu, nawet to swoje nowo odkryte chcę przedstawiłem. Przy czym ja wiem, że mam z tym problem, zwłaszcza kiedy próbuję określić swoje codzienne chcę.
Moje osobiste "chce". Nie umiem ubrać ich w słowa, zapisać, wypowiedzieć. Póki rzeczy są niewypowiedziane i niezapisane, można przyjąć że ich nie ma. Nikt nie widział, nikt nie słyszał, nikt nie wie, nikt nie rozliczy. Nikt nie potraktuje jako argumentu w dyskusji:
A pamiętasz, chciałeś, tak bardzo chciałeś, tak bardzo o tym mówiłeś i co? I psińco. Taki malutki jesteś, tak malutkie są Twoje możliwości, działania i determinacja żeby to co rzekomo "chcesz" się dokonało.
Równocześnie mam na to sposób. Działa pewnie od jakichś 25 lat. Nie dopuszczać "chcę" do głosu. Ignorować, przemilczać, dusić. Bo "chcę" w mojej głowie oznacza chciejstwo. "Chcę" w mojej głowie oznacza roszczeniowość i życzeniowość. "Chcę" oznacza "co prawda nie dostanę, ale tak miło byłoby mieć".
Chyba nikt mnie nie nauczył (jakże zgrabnie przerzucam na innych odpowiedzialność) że "chcę" może oznaczać "dostanę". Że "chcę" może oznaczać "mogę mieć". Czy przypadkiem nie jest tak, że aby "mieć" trzeba umieć "chcę" postawić jako cel i zacząć kombinować jak do niego dojść? Continue readingPotęga chcę