1. Nie wiem jak Ty, ale ja czuję się zmęczony. Czy może raczej przyznaję się przed Tobą / przed sobą do bycia zmęczonym. W kość daje to, że to zmęczenie się utrzymuje i nie jest wynikiem jakiegoś jednego, konkretnego wysiłku, jednego konkretnego zdarzenia, ale raczej efektem otaczającej / przytłaczającej rzeczywistości. Ta rzeczywistość nie tyle przygniata całą swoją gracją do gruntu, jedynie jest stałym ciężarem na barkach. Troszkę jakby ktoś wrzucił na grzbiet dodatkowe kilogramy, których za nic w świecie nie chce zdjąć. Na całe szczęście zmęczenie nie odbiera wszystkich sił, ale jedynie / aż nie pozwala dobrze wypocząć, albo działać w pełni. Takie efekty spędzania pewnie 90% czasu przez ostatnie 12 miesięcy w 60m kwadratowych.
  2. Kiedyś Rafał Ziemkiewicz, kiedy jeszcze pisał do Rzeczpospolitej (początek XXI wieku?) i nie odkleił się tak bardzo, jak miało to miejsce już jakiś czas temu, użył takiego porównania - że robienie w biznesu w Polsce ma się tak do robienia w biznesu w normalnych warunkach, jak pływanie w basenie pełnym kisielu do pływania w basenie pełnym wody. Dwie różne dyscypliny. No a ja mam wrażenie, że to zmęczenie objawia się tym, że wszystko co robię dzieje się w kisielu właśnie.
  3. Chciałbym nad tym zmęczeniem popracować. Wydaje mi się równocześnie, że jednak nie umiem upchnąć tego co robię lepiej w dostępnej mi jednostce czasu i sposobem na to, żeby ciut lepiej wypoczywać może być jednak ograniczenie ilości rzeczy, które próbuję robić. Chciałbym też (o naiwności) wrócić do wcześniejszego pisania tygodniówki. I nie wcześniejszego w znaczeniu w niedzielę przed 21, ale tak raczej w… chyba się nie odważę tego napisać - w piątek… W piątek to się może nie udać, ale może chociaż w sobotę? Naprawdę chcę spróbować. Więc może się zdarzyć (choć niczego nie deklaruję) że następna tygodniówka zaatakuje Cię drogi czytelniku w sobotę.
  4. W tym tygodniu ukłuła mnie nieprzyjemna myśl. Rok temu, kiedy pandemia się rozpoczynała, trochę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Raczej spodziewaliśmy się, że i tym razem zagrożenie "przejdzie bokiem". Kilka miesięcy później zrozumieliśmy, że to się tak nie potoczy, ale też widzieliśmy wzmożony wysiłek naukowców i mieliśmy nadzieję, że to da dobry efekt. Późna jesień przyniosła coraz lepsze wieści o szepionce, i z początkiem tego roku na całym świecie rozpoczęły się akcje powszechnych szczepień i to kilkoma rodzajami specyfików, co dawało nadzieję, że już wkrótce "temat będziemy mogli uznać za zamknięty". No cóż, trzecia fala dobitnie pokazuje, że jeszcze nie i być może nawet długo, długo nie. W tym miejscu pojawia się ta nieprzyjemna myśl - a jeśli CoVID-19 nie będzie z nami przez kilkanaście miesięcy, ale kilka lat? Co jeśli przyjdzie nam się mierzyć z kolejnymi wariacjami tego paskudztwa… ta perspektywa mocno podcięła mi nastrój. Tym bardziej, że nie mam pojęcia jak bardzo nam to zmieni rzeczywistość, jak bardzo da nam w kość ta dziura w życiorysie…
  5. Jeszcze w połowie ubiegłej dekady wydawało nam się / mogło się nam wydawać, że żyjemy w dość uporządkowanym świecie, który rozwija się ku świetlanej przyszłości i jedynym naszym zmartwieniem powinno być to, kiedy przyjdzie zła sztuczna inteligencja i nas zje. Otwarte granice, wszystko tanie, nakręcony konsumpcjonizm - hulaj dusza, piekła nie ma. Zmartwień nie ma, wojen (w naszej części świata) nie ma. A teraz? Świat trochę jakby w klinczu. Już nie tylko Amerykanie groźnie patrzą na Chińczyków, ale teraz już coraz częściej wszyscy na wszystkich patrzymy spode łba. Brytole ogrywają Unię Europejską, Unia Europejska rozgrywa siebie wewnętrznie, Amerykanie szukają sporu z Europą… Wszystko zgodnie z myślą "#WeFirst".
  6. Bartosz lubi przypominać, że teorie gier dowodzą, że zawsze najlepiej wychodzi się na kooperacji. No dobra, podkreśla Bartosz, prawie zawsze. Warunkiem chowającym się w "prawie" jest "tak długo, jak nie ma ograniczonych zasobów". Kiedy nie wszyscy mają i mogą mieć wszystko pod dostatkiem, w łeb biorą wszystkie ustalenia i zasady, a góruje jedynie "historię piszą zwycięzcy" i trzeba zrobić wszystko, aby móc tę historię pisać właśnie. Zdaje się ze tylko Rosjanie i Chińczycy przyglądają się temu wszystkiemu dziwnie uśmiechając się pod nosem. Brawo my.
  7. No i rzecz jasna w tym wszystkim jeszcze my, wielki naród wybrańców. Jedyny kraj na świecie, który epidemię pokonał już tyle razy (copyright Marcin), tylko jakoś w całym zamieszaniu nikt nie poinformował samego wirusa. Trochę bardzo strach ceny, jaką (za)płacimy za każde z tych zwycięstw.
  8. Aaaaale dość już marudzenia i pisania o rzeczach, o których nie mam wszak pojęcia. Porozmawiajmy za tym, ecommerce (o którym pojęcie mam tylko troszkę większe). Zacznijmy od posta, jaki dwa tygodnie temu widziałem na LinkedIn:

i… myślę sobie, że powoli dojrzewamy do tego, aby nasz ecommerce pod tym kątem przypominał chiński.

  1. W Chinach bardzo ważnym elementem ekosystemu ecommerce są influencerzy, którzy zachęcają do zrobienia zakupów. I nie robią tego w sposób zawoalowany czy w formule sponsoringu na swoim kanale, ale jest to część platformy ecommerce'owej. Jest to tak istotny element ich e-biznesu, że kiedy Jack Ma wziął udział w rywalizacji z pracownikami swojego przedsiębiorstwa, to zadania obejmowały nie tylko logistykę czy "pozowanie" do zdjęcia, ale wręcz "kto sprzeda więcej szminek":
  1. Teraz kontekst - odnosząc się do dokumentów emisyjnych Allegro, penetracja Ecommerce w Chinach wynosi 27%, przy 8% w PL, 12% w DE, 15% w US i 18% w UK. Co to oznacza? Otóż oznacza to, że w Polsce (ale też w całej Europie) poziom konkurencji jest na jeszcze relatywnie niskim poziomie. Kilka lat temu sprzedając coś online wystarczyło mieć dobrą cenę i dobre zdjęcie, podstawowy opis. Teraz oczekiwania rosną - trzeba mieć więcej dobrej jakości treści, więcej zdjęć, najlepiej jeszcze mieć jakieś wideo i dużo dobrych opinii. Tylko że kiedy to wszystko już będzie standardem, jak się drogi sprzedawco wyróżnisz? Jak sprawisz, że ktoś zrobi zakupy właśnie u Ciebie? Jak go przekonasz, że ma wybrać ten a nie inny produkt - do tego będą pomocni właśnie zatrudnieni influencerzy.
  2. Uważam, że zaczniesz mądrze swoją ofertę promować, ponieważ okaże się, że będzie to tańsze rozwiazanie. Tzn będzie kosztować, ale będzie tańsze. Dotychczas nikt nie musiał tego robić, bo konkurencja tego nie wymuszała. Ale zacznie.
  3. Żeby było zabawniej, okazuje się że… "to się dzieje". Konkretnie w Nordstrom. A że to może przypominać telezakupy mango? Hmm.. może to i chiński chłyt materkingowy, ale działa.. Pamiętaj że na YouTube znajdują się ludzie, którzy uważają że można w ten sposób poznawać gazetki marketingowe.
  4. I nie będę nic pisał o tym, że jakoś dwa lata temu zachęcałem do tego Lidla. Ani jednym słówkiem.
  5. Pamiętam, że jak młody chłopak, myślę że jeszcze przed 10. urodzinami, siedziałem w piwnicy i oglądałem ten album:
  1. Słowem wyjaśnienia - nie siedziałem w piwnicy za karę - moi rodzice uczynili z piwnicy bardzo przytulne pomieszczenie (brzmi coraz lepiej). Jasne, z drewnianą podłogą, i zapełnione regałami z książkami. No i ten album był jedną z nich.
  2. Salvador Dali… w mojej głowie jest gościem, który był artystą, ale tworzył - powtórzę, w mojej głowie, dość dawno. Dość dawno oznacza tak… pewnie najdalej w pierwszej połowie XX wieku. Tak to zakodowałem jako chłopak i tak już zostało.
  3. O ile skojarzyłbym go z tym obrazem:

to raczej z tymi już nie

I tak w ogóle, to bardzo zachęcam do zapoznania się z większą częścią jego prac; Ale ale… czemu o tym wspominam?

  1. Bo trafiłem na wywiad telewizyjny z Dalim. I mnie tchnęło - jak to możliwe, żeby on brał udział w takim przedsięwzięciu i żeby nie był to seans spirytystyczny.
    Tu mała, bardzo współczesna dygresja

Wracając do Dalego, nic dziwnego, że mógł udzielać wywiadu w telewizji, skoro żył do 1989 roku, to nic w tym dziwnego… Rzeczony wywiad

To co mnie absolutnie ujęło to fragment:

- jak postępują prace nad portretem?

Był gotowy w 15 minut.

Stworzył pan całość w 15 minut?

Koncept tak, teraz czas na realizację.

Wow. To mi robi w głowie szum. Sztuka rozdzielana między konceptem, a realizacją.

Tylko że nie zawsze sztukę, a twórcę w szczególności udaje się zrozumieć… tu inny wywiad, z tym samym twórcą:

Przy czym zupełnie nie kumam tu prowadzącego, który zupełnie nie nadążał intelektualnie w rozmowie i próbował przez to wszystko obśmiać. Przykro się to ogląda. A kiedy już przyszło do autografu, deklasacja była namacalna niemal tak bardzo, jak gdyby Dali interlokutora okładał pięknie zdobioną laską.

Dla odmiany, jeszcze jeden materiał TV gdzie uczestnicy próbują odkryć kto jest bohaterem odcinka. Pyszna zabawa.

  1. Dali malował wąsami, a współcześni potrafią malować w Playstation 5. I to jak:
  1. Jest coś niezwykłego w oglądaniu efektów 6 lat ćwiczeń zebranych w niespełna 15 minutowy film. Postęp w funkcji czasu.
  1. No cóż.. jak widać zachwyca mnie doskonalenie umiejętności, ale potrafi mnie też zachwycić fizyka, czyli… czy można umieścić 9 gwoździ na jednym gwoździu…
  1. Dwie ciekawostki o Facebooku. Jedna taka, że… razem z Amazonem są największymi lobbystami w Ameryce

Wydają na ten cel więcej pieniędzy, niż choćby producenci papierosów…

A równocześnie… zagadka - jeżeli FB ma 2,8 mld użytkowników (o.O), to… ile fałszywych kont usuwa ciągu kwartału?

Skala robi wrażenie. I FB zatrudnia w tym celu armię 35 tysięcy moderatorów, a część z nich zgłasza się z objawami PTSD, z jakimi zwykle mierzą się żołnierze wracający z frontu…

  1. Na zakończenie jeszcze krótki materiał o tym, jak język kształtuje i determinuje nasze myślenie. Nie musimy być świadomi, to się po prostu dzieje…
  1. O czym pisałem w tygodniówce rok temu?
  • o tym, że coś jest nie tak z biznesem, który bankrutuje w ciągu miesiąca bez dochodu
  • o rysowaniu i rysowaniu z Apple Pencil
  • o nauce mycia rąk i jak dobrze można to pokazać
  • były szachy zrobione z Lego (trochę wierzyć mi się nie chce, że to było rok temu)

Już o tym wspominałem, ale będę wspominał jeszcze mnie raz. Jeśli jeszcze nie wiesz komu przekazać swój 1% podatku, przekaż go proszę na pomoc Iwonie Englert-Woźniak .

Dane do PIT’a:
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 23/E Iwona Englert-Woźniak

Z zupełnie innej beczki

Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top