- Słowa, które niecnie wykorzystuję w tytule, są frazą przed, którą Marcin Iwuć ostrzega w Finansowej Fortecy. To słowa, których używa się przekonując do jakiejś inwestycji, choć za każdym razem w dotychczasowej historii określone okoliczności prowadziły do okreśłonych zdarzeń (jeśli cośwygląda jak bańka, pachnie jak bańka, zachowuje się jak bańka, to pęknie jak bańka) - ale przecież tym razem jest inaczej. Dziś jednak nie będzie o ekonomii, a o polityce. Ale krótko. Obiecuję.
- Bo tak sobie myślę, że dokładnie te słowa brzmią w głowach naszych rządzących polityków.
Gdyby..Gdy ktokolwiek wcześniej używał tego, co oni robią (nadużywanie prawa, forsowanie przepisów, ignorowanie nastrojów społecznych, wyprowadzanie policji i wojsk na ulice celem zachowania porządku, krycie obecnych i potencjalnych, lub tylko chwilowych sojuszników) to było to złe, dewastujące, niszczące pańśtwo. Wymaga potępienia i wypalenia do żywego. Ale teraz, kiedy to my rządzimy, cóż... okolicznosci są takie a nie inne, więc tym razem jest inaczej, tym razem nam wolno. - Po pierwsze, historia ma to do siebie, że weryfikuje takie postawy. Porównaj z (tym) generałem - punktem odniesienia chyba każdej polskiej władzy. On wszak też wiedział, że tym razem jest inaczej, ale jakoś szczególnie nie poprawia to naszej oceny jego decyzji. Miejcie, miejmy to w pamięci. Druga rzecz - po to są zapisy w prawie, żeby przed pokusą "tym razem jest inaczej" powstrzymać. Szkoda tylko, że okazują się tak cholernie nieskuteczne przy odpowiednio zdeterminowanych szkodnikach.
- Te słowa są także tytułem książki poświęconej ośmiu stuleciom finansowych kryzysów. I nie uwierzycie. Za każdym razem, tym razem miało być inaczej. I zdaje się - nie było.
- A właśnie... książki. Skąd czerpiesz wiedzę i pomysły na to, jakie książki czytać? Bo... mam takie dziwne przypuszczenie, że skoro znajdujesz czas, aby przeczytać moją tygodniówkę, to czytasz. Zatem - skąd czerpiesz wiedzę o kolejnych lekturach (nieobowiązkowych)?
Moja mama często odwiedzała księgarnie. Potrafiła tam co kilka dni spędzić kilkadziesiąt minut wędrując od półki do półki, od stołu do stołu i niemal zawsze znajdowała coś dla siebie.
Ja... Kiedyś często korzystałem z promocji wszelakich na ebooki (z tego miejsca ukłony dla Świata czytników), ale ostatnio jakby mniej. Dużo rzadziej książki kupuję, czytam dużo mniej fabuł (choć właśnie wykańczam Milczącą Żonę autorstwa Karin Slaughter) ale to wynika ze słabości wobec Willa i Sary postaci, które wykreowała. - Czasem czytam, albo przynajmniej kupuję książki kiedy trafiam na jakieś ciekawe badanie / artykuł, które o książce wspomina. Wtedy zwykle rzucam okiem na kilka stron dostępnych w sieci i decyduję o zakupie (tak nabyłem Priceless). Czasem decyduję się na książkę na podstawie dostępnego na Youtube "wieczoru z autorem" - czasem to trafiony pomysł (Presto, Penna Jillette), czasem ciut mniej (Throwing rocks at the google bus). Ale najskuteczniej działają na mnie (nic dziwnego) rekomendacje bezpośrednie, lub... podcasty.
Czasem to może być rozmowa z autorem (tak było z Deadliest Enemy), a czasem to wzmianka w ciekawej rozmowie. I tak np. przyglądam się Najlepszemu sprzedawcy świata, o którym opowiada u Ferrisa Matthew McConaughey; - Wspominałem już, że lubię "momenty Aha". Kiedy nagle słyszysz, czytasz, widzisz coś, co delikatnie lub trwale przestawia Twoje myślenie, albo podpowiada jak sobie z tym poradzić. Tym razem było podobnie. Próbując złapać oddech, truchtając sobie gdzieś wzdłuż Wisły (10km, 58:42), słyszę kiedy McConaughey mówi:
Kiedy w domu dochodzimy do momentu, w którym chcę podnosić głos, pytam - jak do tego dopuściłeś. W którym momencie pozwoliłeś sprawom przyjąć taki obrót, że rozwiązaniem, które widzisz jest podnieść głos. Wtedy proszę też o chwilę czasu, abym mógł się zastanowić, co się stało i zatrzymać się, abym odzyskał także kontrolę nad sobą.
Dzięki Matthew. Bezczelnie i prosto w oczy. Mam nadzieję, że zapamiętam i skorzystam.
- Dzisiejsze pytanie też jest zainspirowane tym podcastem:
Gdybyś mógł przekazać ludziom jedną rzecz / jedną myśl / jedno zdanie, które nie jest reklamą, to co by to było?
moim zdaniem, moim słowem byłoby chyba "Wątp". Przy czym do tego muszę zrobić dopisek (głównie do samego siebie).
Kwestionuj i wątp w to co słyszysz i to co czytasz, a nie w siebie, głupcze!
- I jeszcze trochę Matthew, w dłuższej formie
Fajny zwyczaj mają Ci Amerykanie dzieląc się wiedzą ze absolwentami college'u. Dzielenie się wiedzą jest fajne.
- Gdybym miał wskazać jakiś pewnik wobec świata, to od małego pewnie obok "ziemia jest okrągła" powiedziałbym "Ameryka = demokracja". I wcale nie jestem pewien, którego z nich byłbym bardziej pewien. A potem przychodzi Trump (oczywiście ze przykład i objaw, a nie zło wcielone) i nagle zamiast nasz świat stawać się bardziej podobny do ich, to oni czerpią wzorce z naszych "taktyk i działań". Że niszczą podstawy i fundamenty porozumienia i bez żadnych podstaw zasiewają ziarna wątpliwości, których wyplenienie możę być wyjątkowo trudne, jeśli w ogóle możliwe. A spektakl pt. wybory w Ameryce będzie trwał i trwał, a ten podstarzały blond łoś będzie podważał zasady niszcząc, bo tylko niszczyć umie.
- Na całe szczęście, święto demokracji wygląda także tak:
- Jakoś tak dziwnym trafem wpadłem na nagranie reakcji prezydenta Reagana na huk pękającego balonu dwa miesiące po tym, jak został postrzelony
I korzystając z okazji, posłuchajcie tego, jak kiedyś się wypowiadali prezydenci: i jak się do tego przygotowywali. Warto.
- Chciałbym Ci też podrzucić do sprawdzenia serię... nie tyle wywiadów czy rozmów, ile nagrań ludzi, którzy są w nieco intymnej sytuacji, rozmawiają na poważne tematy, a ich emocje rejestrują kamery. Podglądactwo straszne, ale ciężko sobie tego odmówić. Tu znajdziesz cały kanał ale ja pokażę Ci film, który zrobił na mnie ogromne wrażenie:
cholera... popatrz w ich oczy.
- Skoro jesteśmy już przy czymś absolutnie Wow, to popatrz proszę na to zdjęcie pewnej nieodległej gwiazdy (w gruncie rzeczy nam najbliższej) wykonane przez jakiegoś amatora.
- Nabraliśmy już odpowiedniej perspektywy, więc możemy spojrzeć na rok 2020 z lotu ptaka. Przy odpowiednio dużym uproszczeniu, naprawdę wygląda on właśnie tak:
- I żeby nie było, że w roku 2020 wszystko jest złe i na opak. Okazuje się bowiem, że naukowcy pracują nad tym, aby lekarstwa móc tworzyć niemal jak playlistę na spotify, umożliwiając tworzenie lekarstw wszelakich "na poczekaniu", zamiast bawić się w długi, żmudny proces produkcyjny... I tak, to mi przypomina pewien pomysł na badania krwi jaki stosowała firma Theranos, ale przecież tym razem jest inaczej...
Takie rzeczy ze świata nauki wyłapuje Michał, z Bullet.News - Czy wiesz ile bakterii żyje na Twojej skórze? Spieszę z odpowiedzią. A raczej z twittem z odpowiedzią:
- Sztuką jest pisać, sztuką jest mówić, sztuką jest rysować... Sztuką jest uczyć i uświadamiać. Sztuką jest więc rozumieć i odpowiednio przedstawiać dane tak, aby były one ciekawe i zrozumiałe dla odbiorcy. Trudną sztuką, dodajmy.
- Ale tego się tutaj pewnie nie spodziewaliście
A tu możecie posłuchać całej opowieści o jej pracy
- I skoro już jesteśmy przy reprezentowaniu danych, to połączymy to jeszcze ze smutnym obrazkiem związanym z naszymi oszczędnościami:
Przypomnę tylko, że są sposoby na łatwe (niemal nieodczuwalne) oszczędzanie i że stać Cię na nie.
- No chyba, że uznamy, że będziemy wydawać pieniądze na jeszcze większe głupoty niż zwykle, z byle okazji. Bo przecież nie ma i nie może być nic ważniejszego dla Polaka Katolika niż taka moneta, którą dostajesz za darmo oprócz kosztów dostawy.
Dodajmy równocześnie, że jest to nic nie warta moneta, ale za to jaka piękna...
- I skoro już jesteśmy przy Polaku Katoliku. Ponowię mój apel. Odpuśćmy kościołowi, tzn przestańmy się nim zajmować. Że nie zamknęli kosciołów, a zamknęli kina i teatry... Hmm.. A wybierałeś się do teatru? Albo na siłownię? Tak... serio serio, z ręką na sercu. A do kościoła? TO co Cię obchodzi, czy jest otwarty czy zamknięty. I musimy się zdecydować, czy postanawiamy podejmować decyzje samodzielnie, ponosząc za nie odpowiedzialność (mogę iść wszędzie, ryzykując że się zarażę, zachoruję, zagrożę zdrowiu domowników), albo uznajemy że wszystko musi być regulowane przez Państwo, bo tak jest lepiej. Ale jeśli uznajemy, że Państwo wie lepiej... to błagam, zastanówmy się jeszcze raz. Wiemy, że nasza władza nie jest racjonalna. Nie zwalnia nas to jednak, z bycia odpowiedzialnym. Zostawmy ten kościół. Kropka.
- A to zdjęcie, niezależnie od tego jak zostało podprowadzone, jest absolutnie piękne.
Przy czym... smutne jest to, jak szybko stygnie i jak szybko odpuszczamy nasze święte oburzenie. A dobra wiadomość jest taka, że i tak się zagryzą, tylko potrzeba naszej cierpliwości.
- Od czasu do czasu Tim Ferris podrzuca w swoim newsletterze cytat, który mu chodzi po głowie. Prawdę powiedziawszy, zachodzę w głowę, czy się nim dzielić czy nie, ale z drugiej strony, z jakiegoś powodu ciągle mi ten cytat w myślach wraca.
“I was always ashamed to take. So I gave. It was not a virtue. It was a disguise.”
Anaïs Nin
No siedzi i trochę doskwiera. Niech posiedzi i z Tobą.
- Przed nami trudny czas. Wymagający. Obezwładniający, odbierający nadzieję, odbierający siły w stopniu, który może być dla nas niewyobrażalny. Z tego miejsca gorąca prośba. Dbaj o siebie (maseczki, dystans, higiena). Dbaj o innych. Bądź wrażliwa, bądź wyrozumiała, bądź czuła. Pomagaj innym. I przejdziemy przez ten mrok. Nie ma innego wyjścia.
- Naprawdę nie wiem jak to się stało, że przez całą tygodniówkę uniknąłem nawiązań do "a imię jego". Cholera... prawie mi się udało. A z perspektywy czasu, popatrzcie jak cholernie głupie było szukanie nawiązać z Czterdzieści i Cztery z Adamem Małyszem. Pamiętacie? Tak... w czasach Małyszomani nawet tu szukaliśmy kropek do połączenia. A w kąciku siedzi Kahneman z Tverskim i unisono śpiewają:
- Wspomnienie o Małyszomanii każe mi nadmienić, że zanim nastąpi bardzo oczekiwana premiera Cyberpunka, w listopadzie będziemy mogli oddać się rozrywce, która jest piękniejszym wnuczkiem gry, którą niszczyliśmy hurtowo myszki pod koniec ubiegłego wieku... Piękne Panie, przystojni panowie, I give you:
Ilustracją wpisu jest zdjęcie Wesley Tingey z serwisu Unsplash
Tak jak pisałem w 43 Tygodniówce, mierzę się z problem jak zwracać się do czytelnika kiedy piszę tygodniówkę. I wbrew powszechnej konwencji, zamierzam zwracać się do Ciebie, Czytelniku, „w wersji kobiecej”. Taki eksperyment. Ciekaw jestem czy dla Ciebie ma to jakiekolwiek znaczenie. Się przekonajmy.
prawdziwie wytrwałych (a wciąż ciekawych) czytelników zachęcić do przeglądnięcia wcześniejszych wydań tygodniówki 😉
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.