Ten tydzień przyniósł zabawę kalejdoskopem. Zaczynamy od zagadki, a po tem są książki, dużo książek i dużo rekomendacji. Warsztaty o wszechświecie i pszczołach (a może o wszechświecie pszczół). Znalazłem też nowy powód do spróbowania planowania i podpowiadam jaki kierunek ja obieram.
I znowu, niestety, znalazł się punkt, może dwa, o polityce…
Ale, aby nie kończyć polityką jest też deklaracja, że będę robił pizzę. Lepszą. Mam nadzieję.
- Dzisiejszą tygodniówkę zaczniemy nietypowo, bo od zagadki. I prośba o nie kombinowanie, bez podglądania i ściągania. Wedle Twojej pamięci - jakie jest hasło reklamowe / claim Alior Banku?
- Internet daje zdecydowanie niesamowite możliwości. Na ten przykład, pozwala dowiedzieć się, jakie książki czyta i poleca jeden z najbogatszych ludzi świata. I to bezpośrednio od niego. Tu znajdziesz najnowsze zestawienie książek polecanych przez Billa Gatesa;
- A tu, jeśli jeszcze Ci mało, cała reszta książek, które dotychczas zarekomendował i zrecenzował Bill
- W temacie książek, czuję się absolutnie przygnieciony moją wirtualną półką. Nie nadążam z czytaniem wszystkiego, co chcę, co powinienem i co dobrze by było przeczytać. Nie dość, że robią mi się zaległości, to ponieważ słucham i zerkam w rekomendacje jakie znajdują się w społeczności "u Pucka", to dokupuję kolejne pozycje, które aż się proszą, by je przeczytać. Tylko w tym tygodniu wpadły "Thinking in bets" oraz "When coffee and kale compete". Kahneman patrzy na mnie groźnie spode łba.
- Chyba mam jakieś skrzywienie, nie lubię brzydkich linków. Tzn nie lubię linków, które zawierają wszystkie możliwe utm'y, refy i inne paskudztwa, zrozumiałe dla systemów analitycznych, ale dla naszego oka wyglądają jak jakiś gibberish. No nie lubię. Więc usuwam.
- #WstydliwychWyznań ciąg dalszy. Te wymienione w punkcie 4, to nie były wszystkie moje książkowe zakupy w tym tygodniu. Pod wpływem filmu braci Sekielskich zaopatrzyłem się w Sodomę (która teraz jest w promocji, a kiedy ją kupowałem nie była #nielubię), oraz reportaż o "Królu Darknetu". Kiedy niemal równocześnie wpada mocna rekomendacja jednego tytułu z dwóch czy trzech miejsc, to nie umiem się powstrzymać.
- Wicie, żebyś Ty czytał ile kupujesz...
- Skoro juz kupiłem, to zerknąłem sobie w tegoż Króla Darknetu i tam jest wzmianka o eksperymentach jakie Ross Ulbricht przeprowadzał na sobie:
Jego styl życia to również część prywatnego eksperymentu, który miał pokazać, do jakiego ekstremum jest się w stanie posuwać bez zaspokajania pragnień i potrzeb. Ostatnio na przykład postanowił przez miesiąc nie kąpać się w cieplej wodzie, aby sprawdzić własną wytrzymałość. ("Po jakimś czasie człowiek przywyka do zimnego" - chwalił się"
Król Darknetu
kurcze... robię to - czyli biorę zimne prysznice - od ponad dwóch lat... Ale to chyba nie oznacza, że czarny ze mnie charakter... i nie, do zimnego się człowiek nie przyzwyczaja.
- Są takie momenty, kiedy widząc co robią ludzie myślę sobie - wow. Kiedy potrafią połączyć swoje unikalne umiejętności, z pasją i chęcią pomocy innym. Co tym razem zrobiło na mnie takie wrażenie? Jednym zdaniem:
(...) jednoosobowo, za pomocą Wirtualnej Rzeczywistości, spełniam marzenia dziecięcych wojowników chorych na raka oraz leżących w hospicjach (...).
Piotrek z fundacji Virtual Dream
Stary, no wow. Możesz pomóc Piotrowi robić tę dobrą robotę, szczegóły na patronite.pl/VirtualDream
- Ostatnimi czasy jakby troszkę więcej w mojej przestrzeni jest wszechświata. Pokazywałem w tygodniówce piękne zdjęcia kosmosu, a teraz newsik, bo jak się okazuje, nasza (?) czarna dziura rozbłysła, i nikt nie wie dlaczego...
- Natomiast jeśli zupełnie przypadkiem jesteś rodzicem dziecka w wieku między 5 a 9 lat (te widełki wydają mi się dość rozsądne) to polecam Ci funkcjonujące na Facebooku wydarzenia pt. "Wyślij dzieci w kosmos". To prowadzone przez Astrohunters seanse podróżnicze po kosmosie; Co prawda nie jest to produkcja realizowana z rozmachem Apollo 13 czy Marsjanina, ale i tak wciąga (nie tylko najmłodszych). Wartością dodaną są sesje Q&A po każdej wycieczce.
- Nieprawomyślne wychowywanie. Przynajmniej pozornie. Bo wszędzie uczymy, że bliźnich trzeba kochać i szanować. No trzeba, przynajmniej tak długo, jak nie wchodzą w naszą przestrzeń. Wtedy dobrze by umieli się bronić.
- Wszędzie dookoła bardzo dużo technologi, którą przestajemy rozumieć i połączeń miedzy rzeczami, których nawet nie próbujemy ogarnąć. Inteligentne głośniki, żarówki, lodówki, budziki, drukarki i telewizory. Wszystko ze sobą gada, wymienia się informacjami, czasem zawiesza cały system. Czerpiemy z tego często pełnymi garściami. A jak z dobrodziejstw technologii korzysta spec od zabezpieczeń? Tu do poczytania jest jego spowiedź;
- Jedną z konsekwencji dołączenia do grona aktywnych czytelników Bartka Pucka (oprócz wspomnianego już reaktywowanego imposter syndrome) jest zmierzenie się z aktywnością jego czytelników, którzy dzielą się dużo i często rzeczami, które mnie interesują. Co prawda teraz by się przydał jeszcze ktoś, kto wybierze z tego rzeczy te najbardziej wartościowe, bo narasta we mnie kolejny strach, czyli FOMO (Fear Off Missing Out). No nic, nie mogę spać, bo musze trzymać kredens.
- Jednen z wątków, który mi nie umknął, to spostrzeżenia człowieka, który założył Shopify. Cały wątek znajdziecie tu (nie ja pierwszy cytuję i namiętnie udostępniam to, co czytam) natomiast do dalszego stosowania wybrałem sobie dwie myśli.
- Zapisywanie powodu podejmowania decyzji:
to troszkę jak z tworzeniem dokumentacji dla projektu. Nikt nie lubi tego robić, ale już parę razy się przekonałem, jak wiele taka pisana na bieżąco dokumentacja może ułatwić. Czasem, kiedy próbuję rozczytać swój kod, a już nie daj Boże coś w nim zmienić, to dochodzę do wniosku że łatwiej przepisać, niż naprawić. Podobnie bywa z decyzjami, nie zawsze po czasie można szybko odtworzyć pełen tok myślenia i zrozumieć co w danym momencie poeta (czytaj ja) miał na myśli. Spróbujmy zatem stworzyć swój log decyzji.... Notion to the rescue.
- A, właśnie, Notion. Do celów prywatnych od kilku dni jest całkiem za darmo. No... I cały mój misterny plan dorobienia się majątku na affiliacji (ale nie więcej niż 200$) tego programu wziął w łeb. To znaczy... okazał się niepotrzebny. Ale też nie będę miał jak wydać tych pieniędzy. Czyli.. pero, pero, bilans musi wyjść na zero.
- Równocześnie, skoro jest za darmo, to teraz już nie ma wymówek abyś skorzystała / skorzystał z mojego pomysłu / szablonu planowania tygodnia i roku, jakie na Notion przygotowałem.
- Chyba najbardziej jestem dumny z manifestu. Z tego prostego zabiegu, który może zachęcać mnie i innych do wyznaczania zgrubnego kierunku (to nie jest to samo co cel) swojej egzystencji. Bez kierunku to jednak nawet zaliczając kolejne kropki na mapie (życia), jesteśmy ciut headless chickens. A kiedy uczymy się obierać nawet najbardziej mglisty kierunek, to uczymy się także jak go trzymać (i weryfikować), oraz uczymy się go dookreślać, a w razie potrzeby zmieniać.
- A jak wygląda mój kierunek? Wymyślłem sobie taki:
Zdecydowanie nie umiem w "jednym zdaniem".
- Wracając do przerwanego wątku. Druga z wynotowanych myśli pana od Shopify
- Bardzo się zgadzam, ale też mam tu problem. Bardzo wierzę w feedback. Staram się dawać dobry i rozwijający... i zawsze w cztery oczy, bo wtedy mogę sobie pozwolić na bycie troszkę bardziej bezpośrednim. I staram się o feedback prosić, a otrzymaną opinię chłonąć, tylko że moja głowa permanentnie ćpa "co jest do poprawy". To co pozytywne traktuje jak sreberko, które ma osłodzić gorzką pigułkę lub czekoladę, która też potrafi gorycz zostawić. Więc... ćpam tę gorycz do przesady.
- 20 maja był dzień pszczół. Z tej okazji Maja (ale nie pszczółka) przygotowała ciekawy zestaw informacji o pszczołach w kontekście pracowym:
w oczy rzuciła mi się zwłaszcza jedna:
Jedna pszczoła przez całe życie jest w stanie wyprodukować 1 i 1/2 łyżeczki miodu.
Czyli słodząc herbatę czasu, wykorzystujemy dorobek całego pszczelego życia. Taka dziwna perspektywa.
- Jeśli ciekawią Cię pszczoły (a przy okazji jesteś rodzicem dziecka w wieku 5-9 lat), to zachęcam Cię do oglądania pszczelich warsztatów, organizowanych przez Pasiekę Smakulskich na Facebooku. Trochę wiedzy z zakresu przyrody i historii pszczół w nietuzinkowym wydaniu.
- Prawie całą tygodniówkę udało mi się przetrwać bez polityki, ale jednak nie całkiem umiem. Tym bardziej, że słyszałem w RMFie rozmowę z Piotrem Glińskim. Padło tam stwierdzenie, że "jak każda władza, PiS wykorzystuje media publiczne". I nie chodzi mi o to, co pan minister mówi wprost, ale o to jego przekonanie, że rząd staje się właścicielem tego, co państwowe, tego co publiczne.
Rząd - być może jest zarządcą, ale własność jest publiczna. Jest tak samo tych, którzy popierają rząd, jak i tych, którzy mają od rządu zdanie odmienne. Nie tworzycie państwa tylko dla siebie. Nie modelujecie rzeczywistości tylko dla swoich. Nie macie prawa. Nie macie aktu własności. Macie jedynie tymczasową dzierżawę. Towar wypożyczony. Bez zastawu, niestety, ale potem może przyjść czas wyrównywania szkód i doprowadzania do ładu. - To równocześnie jest też okazja do tego, aby się odnieść do porannych rozmów Roberta Mazurka, które polecam. Bo to jeden z nielicznych dziennikarzy, który pozwala sobie i ma okazję do bycia wymagającym wobec każdego swojego rozmówcy, niezależnie od tego z jakiego środowiska się wywodzi. I rozumie, że ludzie właśnie dlatego go słuchają, że ma swoje zdanie, że bywa dociekliwy, że bywa sarkastyczny, ale cały czas też trzyma poziom w dyskusji. W wolnej chwili polecam posłuchanie co ma do powiedzenia Mazurek w rozmowie na Kanale Sportowym.
- To, na co Mazurek mi pozwala, to na wyjście trochę poza moją bańkę, gdzie wszyscy wiemy co myślimy. Pozwala na posłuchanie polityków rządzącej opcji, bez skrzywienia agorowego. To trochę moja próba otworzenia się na ich argumenty. Niestety, cały czas, z uporem maniaka, traktują mnie, i każdego innego słuchacza, jak osobę o znacznie niższej od nich inteligencji. To mi nadal troszkę przeszkadza.
- Tym sposobem moje poranki to słuchanie porannej audycji w TokFM (wtorek (bo Wróbel), środa (bo Kraśko), niech będzie czwartek (bo Lewicka), ewentualnie poniedziałek (bo Wielowieyska) - w piątek trzódki w TokFM nie słuchamy), potem poranna rozmowa Mazurka, ewentualnie Piasecki w TVN24 i tam, gdzie akurat można posłuchać Pawła Kowala, choć chciałbym żeby pan poseł przeszedł od stawiania diagnoz - to rola komentatora, do podejmowania i angażowania do działania.
- A w kwestii inteligencji widzów... skoro w tydzień po premierze "Zabawy w chowanego" nagle w tvp pojawia się dokument Latkowskiego, po którym rozemocjonowany reżyser rzuca oskarżenia wobec kilku bardziej rozpoznawalnych ludzi w Polsce, to nikt przecież nie będzie widział w tym prób odwrócenia uwagi od problemu pedofilii w Kościele, cenzury w Trójce, czy wątpliwych maseczkach i majątku ministra Szumowskiego...
- Pizza. Ta robiona w domu. Ta z przepisu, który piłuję, od paru lat. Ale teraz będzie wprowadzana korekta. Tylko ostrożnie i cierpliwie, żeby pizzy nie było za dużo, co bym nie wyszedł na łasucha. W każdym razie, elementy do poprawy czerpiemy stąd:
To co chcę poprawić?
- Mniej drożdży do ciasta i dać im popracować
- przygotować ciasto wcześniej, i dać mu odpocząć co najmniej 24h
- inaczej je formować - spróbujemy zrobić to bez wałka
- nie bać się górnej grzałki... do tej pory raczej starałem się zjeżdżać pizzą niżej, a tu się okazuje że trzeba jej konkretnie przygrzać "od góry". hmm... no spróbujemy. Dam znać co wyjdzie.
- Naaaa ostatniej prostej dopisuję jeszcze ten punkt, aaaaby dać Ci konkretną, dodatkową wartość;-) Jeśli lubisz gry strategiczne, to teraz, zupełnie legalnie, możesz pobrać Civilizację VI i to od twórców. Co prawda udostępniają wyłącznie na Windowsa... aaale, myślę sobie, klucz od nich, powinien pasować na Steamie... tak tylko mówię...
- Wojtek - mam nadzieję, że i tym razem kilka zakładek otworzyłeś;-)
- Odpowiedź na zagadkę nie brzmi: Wyższa kultura bankowości. W zasadzie już od 2017 roku brzmi Wyższa kultura, bank nowości. Całkiem serio. no zresztą zobaczcie sami:
Nie wiem jak Was, mnie to zaskoczyło. Tym, bardziej, że to wciąż bank, z usług, którego korzystam... a tu taki psikus. Równocześnie to pokazuje, że jak jedni marketerzy zrobią dobrze swoją robotę, to próbując to potem zmienić, można się urobić po pachy, a ludzie i tak będą wiedzieli lepiej.
To chyba jest ten moment, w którym prawdziwie wytrwałych (a wciąż ciekawych) mogę zachęcić do przeglądnięcia wcześniejszych wydań tygodniówki😉
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.