- W tym tygodniu mnie tchnęło drugie z moich ukochanych pytań. Pierwsze brzmi "po co", a drugie "dlaczego". Więc - "dlaczego się ich słuchamy". Ponieważ się na tym nie znam, to się wypowiem. Co gorzej, jak nigdy wcześniej pisząc tygodniówkę mam taką myśl - Wicie, ale… nie masz tego sprawdzonego. Nie czytałeś o tym, nie słuchałeś, po prostu się chcesz powymądrzać. Nooo… chcę. W końcu o polityce i o piłce (i medycynie… i organizacji ruchu.. i epidemii.. i edukacji… i marketingu…) zna się w naszym kraju każdy. Nie mogę być gorszy.
- Więc… moje pytanie brzmi "dlaczego się ich, polityków, słuchamy". Dlaczego im pozwalamy na to, żeby tak pięknie się bawili nieswoimi zabawkami. Czymże się oni wykazali, że mają prawo meblowania nam życia. Co takiego w swoim życiu osiągnął Jarosław lub Ryszard lub Zbyszek (dla równowagi dodajmy też Włodzimierza czy Borysa, choć Ci drudzy akurat tym się różnią od tych pierwszych, że chwilowo nie mają mocy "TyTuUrządzisz" nadanej w Ikea).
- "Bo taka jest umowa społeczna", "bo tak to jest urządzone", "bo w takim się kraju urodziłeś", "bo tak" - to wszystko bardzo fajne odpowiedzi i pewnie dla wyżej wymienionych panów są nawet i wystarczające i chcieliby, żeby tak już zostało, żeby nikt tego nie kwestionował, tylko że… to trochę jak z "dlaczego hotele muszą tyle kosztować" - zakwestionowane przez AirB'n'B.. a dlaczego tyle musi kosztować taxi? Postanowił to zweryfikować choćby Uber (choć w PL mieliśmy protoplastów w postaci "ajKarów" czy "lokoterapii". Więc nie, to że tak było, nie oznacza, że tak być musi, ani że tak będzie. Więc, dlaczego?
- Bo taki jest porządek społeczny. Bo taka jest demokracja. Bo gdyby próbowali rządzić wszyscy (i do tego na raz) to byłby z tego niezły chaos. Bez rządów mielibyśmy anarchię (tylko przez chwilę, bo szybko byśmy pewnie ustalili hierarchię z pomocą szybkorękich, a krótkokarkich), a to też nikomu nie służy. Więc zdecydowaliśmy wybrać sobie posłów, aby w naszym imieniu załatwiali nasze sprawy. Faken - zapisz to - nie pamiętam, żeby jakikolwiek poseł załatwił jakąkolwiek moją sprawę, a kiedy próbował o to wnioskować mój kuzyn, to skwapliwie na list nie odpisał mu nikt. Żodyn.
- No dobra, ale też nie jest tak, że ja chcę wywracać stolik przy którym wszyscy siedzimy. Bo są rzeczy, których potrzebujemy. Pewnych ram. Przepisów, które regulują relacje, które porządkują rzeczy podstawowe (jak ruch na ulicy, prawo właśności), które pozwalają stworzyć struktury, które mogą służyć obywatelom (policja, służba zdrowia, straż pożarna), i bronić obywateli (wojsko). Jako społeczeństwo, zwłaszcza w długim horyzoncie, korzystamy też z tego że mamy powszechną i darmową edukację. Pewnie dobrze by było zabezpieczyć niezależność energetyczną i zrobić tak, żebyśmy mieli, albo raczej mogli mieć co jeść. I żebyśmy jeszcze mieli przedstawicieli, którzy będą mogli zadbać o to, abyśmy mieli dobre relacje z sąsiadami. Czy potrzebujemy coś jeszcze? (Na pewno potrzebujemy, tak jak napisałem, nie zrobiłem odpowiedniego researchu, pewnie nie uważałem też na lekcjach WOS).
- W każdym razie, mam takie wrażenie, że wybieramy sobie tych ludzi, po to, żeby nam żyło się lepiej. Żeby rzeczywistość nam pomagała, a nie utrudniała życie. Że chcemy aby ich działania wzmacniały nasz kolektyw. Bo wydawało mi się, że oni trochę jakby od tego są. Ale chyba tylko mi się wydawało.
- Bo u nas to jakby jest postawione na głowie. Niby mamy demokrację, ale w wydaniu nowoczesnym, tzn większość okłada pałką wszystkich, kogo tylko zechce, bo może, a kiedy tylko okaże się, że pałka się zacina, to jest to oczywiście wina mniejszości. Nie chodzi też o to, żeby lepiej żyło się obywatelom, tylko krewnym i znajomym władzy (bo władza, przynajmniej póki trzyma się przy korycie, musi być skromna, jak - nie przymierzając - polscy biskupi - szaty złote, a skromne). I, jak każda władza, chce więcej władzy. Tym razem akurat, bez hamulców.
- Więc wrócę do postawionego pytania. Dlaczego im na to pozwalamy? I jak długo im będziemy na to pozwalać? Bo mam wrażenie zapomnieliśmy trochę, o co w tej grze chodzi i ktoś na tym korzysta. Się bogaci i się świetnie bawi, przykrywając swoją nieudolność i brak własnych kompetencji chamstwem i bezczelnością. A my nie tylko za to płacimy już, ale jeszcze przyjdzie nam za to grubo zapłacić. Bo z państwem jednak trochę jak z firmą, jak się ma dobrą kadrę zarządzającą, to i łatwiej konkurować na rynku i ludzie się rozwijają i perspektywy się jakieś rysują korzystne. A jak szefostwo niedomaga, do prędzej czy później szczęście i sytuacja rynkowa przestaje sprzyjać, kredyty przyjdzie spłacić i inwestycje ostatecznie realizować..
- W temacie szefostwa i sprawczości, pamiętając o tym, co pisał Kahneman i Tversky, że to wszystko często dużo bardziej rzecz szczęścia a nie umiejętności, to tu znajdziesz ciekawy artykuł o tym, czy Intel może się jednak odrodzić pod nowym zarządzającym i czy może powtórzyć historię Apple, po tym, jak wrócił do firmy Jobs. Bo jednak może chodzić o coś więcej, niż robienie kiepskich reklam, które próbują "pocisnąć" Mac'om.
- I jeszcze w temacie szefostwa… cholernie ciężko jest motywować ludzi. Może potrafił to Jobs, może potrafił to Jordan Belfort (Wilk z Wallstreet), ale… choć w paru spotkaniach motywacyjnych uczestniczyłem, i choć nie usłyszałem Gierkowego "to co, pomożecie?", to okrutnie trudno jest odwrócić statek, który już ma obrany kurs. Wymaga to nie lada charyzmy i trzeba umieć porwać ludzi, a tego nie sposób się nauczyć. Więc zmiana u steru, a statek często jak płynął, tak płynie.
- Ostatnio nie mogę skończyć napoczętych książek, więc na wszelki wypadek rozpocząłem kolejną. Bad Food Bible, czyli rzecz o tym, dlaczego rzeczy, które wydaje nam się że wiemy o jedzeniu, nie są zawsze prawdziwe. Przy czym wiem, liczą się książki przeczytane, a nie te napoczęte.
- Wróciłem też na TT i zrezygnowałem z FB. Obie decyzje sobie chwalę. I polecam. Na TT trafiłem między innymi wątek
i choć sam wiem, że w końcu dokończę książkę "Priceless", to jest to dobry punkt zaczepienia tego tematu.
- Trafiłem też na wątek, w którym autor pokazuje, jak wykorzystać CSS (który zwykle odpowiada za to jak zachowują się poszczególne elementy na stronie www) do tworzenia różnych mniej lub bardziej pogmatwanych kształtów. Bardzo ładnie się pan przechwala.
- I jeszcze, skoro jestem na TT to jest rzut oka w kosmos, i proszę - oto Pluto
- Wracając na ziemię. Do Polski konkretnie, to czasem jeden obraz, to nie tylko tysiąc słów, ale także blisko 120 lat średnich temperatur. Może jak zobaczymy, to uwierzymy?
- I jeszcze jedno znalezisko (zobaczysko) z liqkedina? I tez ładnie obrazujące kwestię tego czy "przepraszam" wystarczy. Pamiętam słowa jednego ze swoich szefów - Wit, pamiętaj, rób tak, żeby nie musieć przepraszać. Bo tu ładnie pokazane jest, jak to z tym przepraszam jest:
Czyżby zatem TikTok się czasem przydawał?
- A jeśli chodzi o piłkę (tę na której się wszyscy znają), to mam wrażenie, że Wisła Kraków ostatnio gra w piłkę tak, jak ja w szachy. Znaczy w zasadzie na ślepo. I nie chodzi o to, że to wina trenera, czy prezesów, to po prostu słabi zawodnicy są. A ich największą przewiną jest to, że grają w klubie, który w świadomości kibiców własnych i cudzych, ma grać piękną piłkę. Choć to przecież klub, który od mniej więcej trzech sezonów walczy jednak przede wszystkim o to, by przetrwać.
- A jak mi idzie w te szachy? no… Właśnie tak jak Wiśle w ekstraklasie. Dużo obrywam, czasem przegrywam, czasem remisuję - głównie z równie początkującymi
lebiodamilebiegami co ja. Czyli jak Wisłę, chwilowo stać mnie co najwyżej na remis z Cracovią. Co niestety nie świadczy dobrze ani o Wiśle, ani o Cracovii, ani o mnie. - Bo lebioda to roślina. Chwast, który jest polską komosą ryżową. Podobno. Tak mówi wujek googiel. Wujek wie, co mówi. Albo wie, co mu powiedzą.
- Ponieważ ostatnio dużo wiecej chodzę, bo chodzę z czworonogiem, to zauważam też (ponieważ czworonóg ma włączony tryb "odkurzam ulicę ze wszystkiego co się nadaje i nie nadaje do odkurzania", że jesteśmy strasznymi śmieciarzami. I to cholernie leniwymi. Nawet do najbliższego śmietnika nie chce nam się śmieci własnych wyrzucać.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.
Jak zwykle nie wiem, gdzie się dopisać. Tu? Na FB? Na TT? No więc tu.
A propos tiktoka, z którym mam absolutnie chłodne relacje 😉
Sprawdź tego gościa https://www.tiktok.com/@saintfluencer/video/6915406719837375749?is_copy_url=0&is_from_webapp=v1&sender_device=pc&sender_web_id=6941854476551833093
Wszędzie czytam (gorzej na FB, bo chwilowo mnie tam nie ma…)
Dzięki, sprawdzę.
Przydałby by się jeden kanał komunikacji. Byłoby łatwej się wypowiedzieć 😉