- W tym tygodniu tygodniówka przegrywa ze swędzącymi zębami. Nie, nie moimi. Czworonoga. Układ jest prosty - jeśli ja nie zadbam o to, żeby jego swędziało mniej, to on zadba o to, aby wszystko co w zasięgu szczęk zostało sprawdzone na przydatność sprawiania ulgi zębom. Jedynym sposobem jest zmęczyć czworonoga. I tak właśnie zaczyna się tygodniówka.
- I tak miała się zacząć od szczeniaka, ponieważ to właśnie ten element najmocniej zmienił się w mojej rzeczywistości. Nowy członek stada, który skradł nie tylko serce, ale też skutecznie kradnie i uwagę i czas.
Podtrzymuję też spostrzeżenie, że teoria teorią, przeczytane książki przeczytanymi książkami, a jak przychodzi co do czego, to pies i tak wie swoje i najczęściej wie lepiej. Bo nawet jeśli troszkę się dowiedziałem i zapamiętałem że:
- psa uczy się nagradzając pożądane zachowanie
- powinienem nagradzać częściej i chętniej bo i tak będę to robił za rzadko
- pies uczy się powoli
- pies na początku nic nie umie i nic nie rozumie (w sumie nic dziwnego, ma ledwie kilka tygodni, ciężko od niego wymagać dojrzałości), a już najmniej rozumie co się do niego mówi i czego się od niego oczekuje
To jak przychodzi co do czego, to patrzę w te jego oczy (zmęczone jak moje) i próbuję się dowiedzieć czego chcesz człowieku.. to znaczy psie.
- Mam też nieodparte wrażenie, że to co działa na te inne opisywane i pokazywane psy, niekoniecznie działa na mojego. I nie dlatego że on jest nie kumaty, tylko dlatego że ja po prostu nie wiem jak się za to dobrze zabrać. Więc dokształcam się dalej. Jak wyglądał świat przed youtube'm? Nie mam pojęcia. Czekam też bardzo na moment, w którym będziemy mogli pójść na zajęcia do psiego przedszkola…
- Zresztą nie ja jeden. Rynek artykułów, produktów, usług związanych ze zwierzętami przeżywa prawdziwy rozkwit. W marcu 2015 pisano że ten rynek jest wart 2mld złotych. W 2020 to już 5 mld a wszystko przyspiesza także przez pandemię. Przytaczałem prezentację Romana Łozińskiego, jak zmieniało się zapotrzebowanie na towarzystwo zwierzaka, potwierdza to także zainteresowanie względem frazy szczeniak w Google:
I jako że popyt nakręca ceny, to ceny rosną, ale nie, ten fenomen nie dotyczy tylko naszego kraju. Tak samo na punkcie zwierząt oszaleli choćby i Niemcy. I nie ma w tym nic złego o ile kiedy nastaną ciut normalniejsze czasy nasza słabość względem przygarniętych braci mniejszych, nie zamieni się w znużenie i porzucanie ich…
- Sam się tego cholernie boję. Przez dłuższy czas (mierzony w latach, nie tygodniach) studziłem rodzinne zapędy, powtarzając że to musi być dobrze przemyślana decyzja. <am nadzieję, że taką właśnie decyzję podjęliśmy i nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy tego zwierzaka kiedyś w przyszłości chcieć oddać, to i tak się boję, że nastawienie nastawieniem, a rzeczywistość może to i tak brutalnie zweryfikować.
- Nie tylko małe psy i kotki są piękne. Jak się okazuje, pancerniki też
Swoją drogą, nie wiedziałem, że pancerniki są takie malutkie.
- Kiedy nastaną normalniejsze czasy… oj, obawiam się nie prędko. Wszystko dlatego, że nie widzę przesłanek, które miały by zwiastować poprawę. Raczej kłują mnie w oczy te rzeczy, które każą się bać.
- Pierwsza wartość, którą znowu codziennie obserwujemy to liczba pozytywnych wyników testów jaka dzień po dniu ogłaszana jest przez ministerstwo zdrowia. Tyle tylko, że… mam takie dziwne przeczucie, że akurat tą wartością w jakiś magiczny sposób miłościwie nam rządzący mogą chcieć manipulować, wiedząc na czym skupia się uwaga tłumu. A gdzie tłum nie patrzy?
- Tłum nie zwraca tak bacznej uwagi na to, jaka część testów daje wynik pozytywny, a nawet jeśli zwraca, to jakby tego do końca nie rozumie. No to zacznijmy od początku. Jaka część testów daje pozytywny wynik?
- Na przykład wg danych z soboty 20 marca, 30% przeprowadzonych testów dało wynik pozytywny. W niedzielę 21 marca poinformowano, że blisko 35% testów dało wynik pozytywny. Ale znowu, to brzmi cokolwiek abstrakcyjnie. To może, dla porównania, spróbujemy się przekonać jaka część testów przeprowadzanych w Niemczech, Holandii, czy Hiszpanii daje wyniki pozytywne?
W Niemczech 6,8%, w Holandii 7,4%, w Hiszpanii 4.9%. I to wszystko są wyniki z kilku ostatnich dni marca.
- Tak wygląda tabela krajów z najwyższymi odsetkami pozytywnych wyników z 18 marca:
Nie ma to tamto, jesteśmy w doborowym towarzystwie.
- Jak widzę ten wynik, to przypomina mi się taki stary dowcip o tym jak do celnika podchodzi mężczyzna i mówi:
"proszę Pana, za chwilę przez granicę będzie przejeżdżał konwój 10 ciężarówek, w jednej z nich ukryta jest kontrabanda, i jeśli wskaże pan w której, to wygrywa pan premię za udaremnienie przemytu. To która?"
"Trzecia", bez namysłu odpowiada celnik.\
"Brawo, zgadł Pan"\
"Wiem, już od kilku tygodni zawsze trafiam". - Nie wiem, może jesteśmy doskonali w typowaniu osób które przechodzą CoVID i tylko ich kierujemy na badanie (albo przynajmniej robimy to powielokroć lepiej niż cały świat), albo… zupełnie nie wiemy co robimy.
- Chyba najbardziej mnie drażni to, że miłościwie nam rządzący nie mają pojęcia co się dzieje. Tzn patrzą na te wyniki z wypiekami, podejrzewam że minister zdrowia boi się odbierać poranny telefon, kiedy informują go o "wynikach za poprzedni dzień". Ale czy robią coś poza poza obserwowaniem słupków z przekonaniem, że będzie lepiej. Kiedyś. Już za chwilę. Albo jednak trochę później. Słyszę o tym, że "idzie front, idzie burza, nikt nic nie wie". W sumie nie było kiedy się przygotować, przecież tej epidemii nie ma co się bać, jej już w zasadzie nie ma. Szkoda że nikt o tym wirusa nie poinformował.
Jestem bardzo ciekaw, czy ktoś prowadzi jakieś badanie, skąd te wzrosty. Gdzie są siewcy, gdzie są ogniska… Czy ktoś próbuje to jakkolwiek opanować, zastopować czy tylko uznajemy że "musimy w lockdown", i że trzeba "tańczyć z młotkiem" (co jest nawiązaniem do amatorskiego tekstu z medium.
Takie mam niestety wrażenie, że mamy u władzy amatorów… Z wyjątkiem Managera Najwyższej klasy, pana Obajtka. Ten jest geniuszem z Pcimia. Nie jesteśmy go godni. - Niestety, ten cokolwiek amatorski sposób zarządzania sytuacją powoduje wzmożenie komunikatów spiskowych. Jakimś cudem doprowadzili do tego, że ludzie zamiast wiedzieć więcej i rozumieć więcej, zaczynają coraz głośniej widzieć w Pandemii zamach na ich wolność, na wprowadzanie wielkiego resetu, na dalsze ogłupienie mas, na powolne gotowanie społeczeństw nakazując im noszenie maseczek…
Boję się, że te rozbudzone demony i demoniątka nie pójdą prędko spać i będą truć ludziom głowy. - Lubiłem od czasu do czasu posłuchać Macieja Wieczorka. Miałem wrażenie, że w ciekawy sposób podsumowywał pewne nieroztropne zachowania finansowe, do ciekawych rozwiązań zachęcał, zwracał uwagę na cienie powszechnych i promowanych usług (jak choćby wynajem długoterminowy), ale… ostatnio widziałem jego materiał o tym, że prowadzenie JDG to finansowe samobójstwo, a w nim (przy kilku ciekawych spostrzeżeniach) dorzucił że (upraszczam) - zatrudniając się w swojej własnej spółce możesz płacić 1/8 składki ZUS zamiast całości. I prawdę powiedziawszy, witki mi opadły.
Tak, rozumiem, przychód, zysk największą wartością, ale przy tym modelu to jest odbieranie pieniędzy, które państwo (społeczeństwo) potrzebuje. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - daleko mi do chwalenia ZUSu, ale to jest szukanie sposobu na bycie bardziej mądrym niż reszta, nie płacąc tego, co płacą inni. Innymi słowy - pielęgnowanie "polaka cwaniaka". A na to mam przepotężna alergię. Umiemy kombinować.. czasem nazywamy to zaradnością, ale… naprawdę nie chcę żyć w kraju w którym każdy chce mnie zrobić… - W zeszłym tygodniu pisałem o tym, że można stworzyć sobie adres email z emotikonów. Ale dlaczego zatrzymywać się na adresie email. Jest już taka usługa Yat która pozwala Ci tworzyć swoją internetową personę składającą się z emotikonów, ponieważ jak twierdzą twórcy ciekawiej jest przedstawiać się 🤖👻👑, a nie [wit@niecodzienny.net]; No cóż, czuję się staro.
- Ponieważ czuję się staro, to lubię piosenki, które już słyszałem, ale chętnie dobrze zmiksowane. I zupełnym przypadkiem trafiłem na taki kawałek:
a potem poszło błyskawicznie i zacząłem niekontrolowanie klikać…
A potem jeszcze było to, i to, i jeszcze to… W tym momencie poczułem, że błądzę między tymi kawałkami jak nie przymierzając po pornhubie (to Wit wie czym jest pornhub…?).. więc w poszukiwaniu szczęśliwego zakończenia trafiłem jeszcze na ten kawałek, w którym pan robi jakieś takie rzeczy głosem, że zupełnie mi do pana nie pasuje
na wideo które jest po prostu kreatywnie przepiękne (w moim rozumieniu estetyki i kreatywności)
i jeszcze na koniec zostawię tę nutkę:
- Mówiłem ze to już koniec? Kłamałem. Jeszcze posłuchaj tego:
- A tak w ogóle, to czy wiesz co nam robi śpiewanie? Ja nie przypuszczałem, ale ten pan postanowił to sprawdzić:
Najpiękniejsze zdanie w tym filmie brzmi "i'm asking for courage, not talent". Jakie proste. Jakie ładne.
- Czas tygodniówkę kończyć, bo pies błagalnie patrzy, aby go zabrać na sikanie… Ma naprawdę dobre argumenty.
- Pamiętaj proszę o tym, aby przekazać swój 1% podatku potrzebującym. Jeśli jeszcze nie wiesz komu, przekaż go proszę na pomoc Iwonie Englert-Woźniak .
Dane do PIT’a:
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Słoneczko”
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 23/E Iwona Englert-Woźniak
I to już koniec na dziś. Do przeczytania za tydzień.
Ilustracją wpisu jest zdjęcie autorstwa Cindy Tang z serwisu Unsplash
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.