- Ten wpis miał się nazywać "Cornucopia FOMO", ale pomyślałem, że wszystkie spam filtry by raczej zwariowały, a Ty miałabyś / miałbyś wątpliwości czy ten mail w ogóle otwierać. Zostajemy przy "Lęk w rogu obfitości".
- FOMO, to oczywiście akronim - fear of missing out, czyli lęk przed tym, że nas coś ominie. To jeden z tych powodów, dla których ciężko nam zrezygnować z serwisów społecznościowych albo informacyjnych. Boimy się (świadomie lub nie), że kiedy nie jesteśmy "na bieżąco", to coś nas omija. Od tego, aby być na bieżąco i "online" mamy rzecz jasna pełne najciekawszych aplikacji smartfony i niemal darmowy Internet. Niemal zawsze, niemal wszędzie. Aby uniknąć nieprzyjemnego uczucia leżącego i podstaw FOMO zgadzamy się na bycie bombardowanym powiadomieniami (wciąż jeszcze nie nauczyliśmy się tego za dobrze kontrolować). One z kolei potrafią nam zrobić strzały dopaminy, abyśmy byli często na "małym" haju i tak to się kręci.
- Natalia Hatalska ostatnio postanowiła pójść niemal na czołowe zderzenie i przez miesiąc korzystała z "dumb phone", ograniczonego do w zasadzie wyłącznie do funkcji rozmów i sms (choć czyniła od tego wyjątki). Jej wrażenia z tego miesiąca możesz przeczytać w tym wpisie
- Dziwnie się to czyta, kiedy samemu stosuję rozmaite sposoby "psucia" swojego telefonu, od szarego ekranu zaczynając, przez rezygnowanie z wielu aplikacji i niemal wszystkich powiadomień, na pożegnaniu z przeglądarką. No cóż.. nie najmądrzejszy ten mój smartfon.
- Kto mnie za, zapewne wie że często mówię o sobie per "leniwiec". I tak też jest, takim siebie widzę. Przynajmniej do czasu, kiedy nie złapię się na tym, że w ciągu dnia, ale już po pracy, szukam czasu i sposobności na to, żeby pograć na ukulele, poszkicować, pouczyć się gry w szachy, zmierzyć trochę z wymyślonymi projektami, pokombinować z wordpressem, pouczyć się SEO, poczytać, napisać tygodniówkę, napisać trochę dziennika…
Wszystko to staram się zmieścić w kilka godzin, które zostają mi "za dnia" to… zawsze mam wrażenie NieDośćDobrze.
Nie dość dużo czytam, nie dość dużo szkicuję, nie dość dużo gram.
Zawsze mi się wydawało, że to przede wszystkim efekt mojego braku organizacji czasu. Że pozwalam mu za bardzo przeciekać między palcami, że jestem zbyt rozkojarzony żeby robić te wszystkie rzeczy efektywnie. A co jeśli to nie tak?
- A co jeśli powodem jest to, że próbuję za dużo. I to nie tyle jest za dużo dla mnie, co po prostu za dużo. Teraz to pewnie przesadziłem. Natomiast… może jednak trzeba posłuchać przytaczanego już przeze mnie Buffeta i wybrać tylko kilka rzeczy, które chcę doskonalić, żeby to mogło przynieść efekty. Nie sądziłem, że kiedyś pomyślę, że taka selekcja mi będzie potrzebna.
- Stąd właśnie Cornucopia FOMO… Boję się cokolwiek odpuścić, żeby nie stracić… Bo też wszystko to co robię, sprawia mi pewną przyjemność (trudno mnie skłonić do robienia rzeczy, które nie są mi w smak).
- Na to wszystko trafiłem na taki cytat u Tima Ferrisa, którzy przypisuje trenerowi mistrzyni olimpijskiej:
“Do as little as needed, not as much as possible.”
Henk Kraaijenhof
No.. sam nie wiem.. ale.. może skorzystam.
- Tylko że… nie zawsze umiem się powstrzymać od tego, aby biec po aparat, kiedy prosto z mojego okna mogę ustrzelić taką wiewiórkę..
- Pozostając w klimacie "rogu obfitości", przyznam się, że w ramach przygotowań do newsletter.pl zakopałem się w takiej ilości newsletterów, że nie wiem jak się w nich podgarniać. Co gorsza, to też utrudnia przygotowywanie tygodniówki, bo dałem się przytłoczyć treścią. Zło. Muszę to sobie uporządkować. Co prawda, z tego też urodził się jeszcze jeden pomysł ale...
Mniej, Wit.. na Boga, mniej. I po kolei.
- Znasz moje podejście do TikToka.. nie przepadamy za sobą. Ale… trafiłem na artykuł, który tłumaczy, że dzięki uproszczeniu wielu skomplikowanych funkcjonalności, Tiktok uwalnia kreatywność. Że to co dotychczas wymagało umiejętności, sprzętu i programu, teraz można załatwić bardzo prostym filtrem i uwolnić kreatywność. Na dowód swoich obserwacji, autor przytacza najciekawsze "trendy" i rozwiązania, które się na TikToku pojawiają, na ten przykład:
I to jest ten moment, w którym sobie myślę, cholera… a może właśnie tak, może to jednak jest znakomity katalizator kreatywności, którego potrzebowała ludzkość…
- No i właśnie wtedy trafiam też na:
i wtedy myślę sobie - nie, chyba jednak nie…?
- W czasie kiedy Generacja Z robi dziwne rzeczy do telefonu, grupa przedstawicieli trochę starszego posadziła na Marsie pojazd, którego jedną z części jest aparat, który robi takie zdjęcia:
No że wow.
- NATOmiast (hłe, hłe) równie ciekawe jest zobaczyć, jak wyglądały nasze zdjęcia powierzchni Marsa sprzed prawie 60 lat:
W ten sposób możemy właściwie zobaczyć postęp.
- W tym tygodniu Główny Urząd Statystyczny opublikował dane dotyczące stanu ludności w Polsce w 2020 roku. Tu znajdziesz cały ciekawy artykuł podsumowujący te wyniki ja natomiast zwrócę Twoją uwagę na: Urodzenia w ostatnich latach:
2017: 400 tysięcy
2018: 388 tysięcy
2019: 375 tysięcy
2020: 350 tysięcy,
500 plus my ass.
Dla równowagi, popatrzmy także na wyniki śmiertelności:
2017: 402 tysiące
2018: 413 tysięcy
2019: 409 tysięcy
2020: 476 tysięcy
- Zaczynając troszkę od końca. W roku 2020 było więcej o 67 tysięcy zmarłych, niż w 2019. To oznacza przyrost o ponad 16%. Brzmi naprawdę na to, że sobie z tą epidemią radzimy jak złoto.
- Równocześnie, jak informuje ministerstwo zdrowia, z powodu CoVID zmarło w sumie prawie 44 tysiące osób (stan na koniec lutego 2021). Czyli.. to prawie tak, jakby co 10 osoba, która zmarła w ciągu ostatnich 12 miesięcy zmarła na CoVID.
- To ja tylko tu zostawię, na deser. Ku pamięci
Narciarskie mądrości prezydenta na wszelki wypadek przemilczę.
- Wracając do urodzeń - zła wiadomość jest taka, że jak z kolei informuje Dziennik gazeta prawna, styczeń 2021 przyniósł najmniej urodzeń spośród wszystkich "styczni" od dekady.
- Porozmawiajmy zatem o seksie. Ale tylko chwileczkę i tylko w wyjątkowo samczy sposób. Czy wiesz, dlaczego akurat punkt G? Gdyż G jest pierwszą literą nazwiska Gräfenberg, który prowadził badania m.in. nad kobiecą seksualnością ale… tak po prawdzie to nie on punkt G odkrył. Odkryła go Beverly Whipple ale nie chciała, aby punkt dostał imię(?) po niej. I takich rzeczy dowiaduje się człowiek oglądając niestosowne rzeczy na Youtube.
- To jeszcze słówko o YouTube, gdyż… okazuje się, że czasem od piosenki wykonywanej przez światowej sławy artystę, ciekawsze są komentarze pod filmem.
- O czym była tygodniówka rok temu?
- O covidowej panice
- o podcaście poświęconym Czernobylowi
- o marketingu podkreślającym kobiecość
- o książce dedykowanej strategii (dobrej i złej)
- i o tym, że Murinho da się lubić
- Ponieważ powolutku nadchodzi czas składania deklaracji PIT (i chyba jednak nie da się tego zrobić na Macu;/) to…
Jeśli jeszcze nie wiesz komu przekazać swój 1% podatku, przekaż go proszę na pomoc Iwonie Englert-Woźniak .
Dane do PIT’a:
Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Słoneczko"
KRS: 0000186434
Cel szczegółowy: 23/E Iwona Englert-Woźniak
W tym tygodniu Tygodniówka koszmarnie późno. I był taki moment, w którym już już już prawie złożyłem broń i pomyślałem - cholera, tym razem nic z tego nie będzie. Okazuje się jednak, że bardziej od napisania złej Tygodniówki przeraża mnie myśl, że jej nie napiszę i przerwę już całkiem spory łańcuszek. Więc… trochę bardzo przerażony stawiam ostatnią kropkę. A ponieważ jest późno, to o szachach napiszę za tydzień. W końcu.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.
Widzę TikTok, czuję się wywołana. Jadę od punktów.
1. Co to za artykuł o TikToku? Może coś nowego mnie ominęło.
2. To nie jest tak, że coś jest kreatywne tylko wtedy, kiedy Ci się podoba (przykład tiktoka 1) a niekreatywne, jak Ci się nie podoba (przykład tiktoka nr 2). Rozumiem, że nie widzisz kreatywności w tym, że dziewczyna pokazuje, jak robi różne przejścia na tym wideo. No dobra. Ale można też na to spojrzeć w taki sposób: widzimy jakiś dystans do siebie, jaki ma generacja z (w tym krótkim początkowym behind the scenes, czy jak to nazwać. gdzie pokazuje, jak nagrywa, pokazuje, że wygląda „głupio”) ORAZ jeśli byśmy się pokusili, że te typowe transiton video są już ustalonym internetowym gatunkiem to połączenie tego z początkową sekwencją „jak to powstaje” jest moim zdaniem kreatywne. Ale to nie dla mnie content.
3. To nie jest też tak, że od Gen Z zaczęły się głupie rzeczy w internecie. Wiem, że tego nie napisałeś! Czuję się w obowiązku po prostu to powiedzieć. Przypominam idiotyczny ice bucket challenge, harlem shake i gangam style, planking. Z perspektywy czasu równie niemądre trendy, a jedyne, co je odróżnia to to, że działy się w dużej mierze na YouTube, który nie ma i nie miał łatki „aplikacji dla dzieci i młodzieży”, a to moim zdaniem wpływa na to, jak tamte challenge odbieramy.
4. Czekam, aż trafią do Twojej bańki informacje o tym, jak Gen Z śmieje się z Millenialsów. Pola bitwy znajdują się głownie na TikToku i Twitterze. Moje uczucia są już w rozsypce. Bardzo jestem ciekawa Twojej opinii i w ogóle.
Co do punktu 2…
Marcin zwrócił mi uwagę na to samo – że hej, to jest przecież kreatywność… Nie chodzi mi o to, że nie widzę w tym kreatywności (i tak poza wszystkim, nie mnie to oceniać, choć wydaje mi się, że wolno mi mieć własne zdanie), raczej, że nie widzę w tej kreatywności wiele wartości. Nie śmiem twierdzić że to nie jest kreatywne, raczej, że jest jeszcze niedoskonałe. I ma pełne prawo być – doskonałości i jakości nabieramy w czasie i w kolejnych próbach. Więc… ćwicz dziewczyno i rób lepsze rzeczy, wtedy się będę tym zachwycał (i niech zachwycają się też inni, nie jestem tu żadną wyrocznią). Ale na razie jest tam morze ludzi którzy próbują i jak zawsze nieliczni robią to w sposób wyróżniający się. To ma coś wspólnego z rozkładem Gaussa… czy coś.
Trzy… czy ja mam coś do trendów? Absolutnie nic. Pojawia się fala na której „Internet” jedzie. Kto umie – ten surfuje. I ja nie próbuję mówić że generacja Z jest be, bo jest młoda. Gorzej, ja im mogę zazdrościć, że jest młodą. Jedynie mnie, ciut starszego kolegę śmieszą czasem rzeczy, które oni robią (trochę na tej samej zasadzie jak śmieszyć mogą zabawy w piasku – przy czym, żałuję, że się w piasku już bawić nie umiem ;( )
Konflikt pokoleń XXI monetyzowany przez światowe korporacje. Oh, the world we live in.