1. Jednym z pytań, które lubię sobie od czasu do czasu zadawać jest - czemu ludzie korzystają z Instagrama. Czemu korzystają i jak z niego korzystają. Instagram - Świat szczęśliwych ludzi (to parafraza z Wojewódzkiego), o którym wszyscy wiedzą, że jest przekłamany, choć udaje rzeczywistość #nofilter. Tak bardzo różnorodny, taki pomiędzy ulotnością, a czymś trwałym, takie miejsce gdzie można się chwilę pozachwycać i polizać cukierki (i dosłownie i w przenośni), ale... cały czas zastanawia mnie co on nam daje. Nam, odbiorcom. Wiem co daje organizatorom (pieniądze), influcelebrytom (wiernych wyznawców), reklamodawców (przestrzeń do pokazania swojego produktu). Co daje nam, przeciętnym szaraczkom? Czy to jest nasz odpowiednik „Gali” i "Tele tygodnia"? Zaspokaja naszą potrzebę podglądania innych i daje złudną nadzieję że i nas ktoś będzie podglądał?
  2. Ja znowu o tym, bo trochę odpowiedzi znalazłem chyba w „Po Piśmie” Dukaja, konkretnie w felietonie / eseju „Żyj mnie”, gdzie jednym z wniosków jest, a może raczej być może to, że istotą naszego życia jest to, aby inni żyli nas. Wtedy my żyjemy pełniej. Dzięki temu, że oni nas żyją, czy raczej żyją nami. Przewrotne? Tak to odbieram, ale też trochę lepiej rozumiem. Nasze doświadczenia są bardziej, kiedy możemy się nimi podzielić, a to jest miejsce w którym w tym momencie najłatwiej jest to zrobić. Więc... zgodnie z nasza naturą i psychiką, żyjemy innych, aby inni żyli nas.
  3. Przyznam się równocześnie, że może zupełnie nie zrozumiałem myśli autora, czy też treści, która wykorzystała autora, aby zostać napisaną. Nawet jeśli napisana została po polsku, to wcale nie mam pewności, że wszystko i że dobrze rozumiem.
  4. O życiu słówko. Chciałem mieć trochę pretensji do rodziców, którzy zadbali o to, abym tak wiele umiał, nie całkiem nauczyli mnie żyć. Nie podpowiedzieli co to znaczy dobrze żyć. Choć może uczyli, tylko tego też nie zrozumiałem. Zaraz po tej myśli, pojawiła się druga - ale jak mieli mnie tego nauczyć? Czy przypadkiem to nie jest dyscyplina, którą żeśmy sobie sami w XXI wieku wymyślili? Czy nie jest tak, że nasi rodzice uczyli nas i przygotowywali nas na życie, jakie znali, które już było zupełnie inne niż życie naszych dziadków, ale zupełnie nie było takie, jak to które my żyjemy, a co dopiero mówić o życiu naszych dzieci.
  5. No bo popatrzcie - celem życia naszych dziadków, było przeżyć. Naszym celem, jest gromadzić przeżycia. Sensem życia naszych rodziców... dla bezpieczeństwa poprawię - sensem życia pokolenia naszych rodziców było zadbać o to, aby dotrwać do pierwszego, my przez całe życie szukamy sensu. Dla naszych dziadków matura była wydarzeniem, dla naszych rodziców liczył się magister, w naszej rzeczywistości obrodziło doktorami, często wielu kierunków. Nasi rodzice często mieli jedną prace i jednego pracodawcę przez całe życie, my się zastanawiamy „po ilu latach można uznać, że się zasiedzieliśmy”. Jak tu przygotować do życia, kiedy tak wiele się zmienia.
  6. Tylko czy przypadkiem nie stawiam źle pytania? Może problemem nie jest to, czego nie nauczyli, tylko że brakuje mi jakichś wyraźnych kryteriów "dobrego życia", czymkolwiek jest. Poza tym, to dobre, nie oznacza łatwe, bo nie zawsze chodzi o to, żeby było łatwo. Nie wiem nawet, czy kilkadziesiąt lat temu ludzie się nad tym zastanawiali (mogli się zastanawiać filozofowie). Może być więc tak, że kiedy nie masz innych problemów, to sobie je wymyślasz.
  7. A to życie krótkie jest. A tu jest niedługi artykuł o tym, że takie jest i że zbyt często tracimy czas na g*wniane sprawy. Czekej... czy ja już o tym nie pisałem? Na przykład tu, wspominając o największym kłamstwie świata, albo tu, kiedy podpowiadałem że czas to pieniądz, więc trzeba uważać na kieszonkowców...
  8. Nie tylko jest krótkie, ale się jeszcze czasem potrafi niespodziewanie zatrzymać. Ku pamięci, ja jego zapamiętam tak właśnie:
  1. Pisałem na pewno o tym, że czasem warto zadać sobie to niewdzięczne pytanie „co chce robić w życiu”. Niewdzięczne, bo cholernie często robimy cokolwiek, byle tego pytania nie zadawać i byle nie szukać odpowiedzi na nie. Tu z pomocą przychodzi także to samo pytanie, tylko au rebours:

czy nadal chcę robić to, co robię.

To działa w dużej perspektywie, ale pomaga też świadomie radzić sobie z prokrastynacją. Tak, bardzo przyjemnie jest scrollować kolejny ekran Twittera czy na przytoczonym już instagramie przeglądać wyjątkowo smaczne kąski (w zależności co dla kogo smakowite, to tam znajdzie) ale rzadko robimy to świadomie, częściej odruchowo. Dlatego czasem warto siebie samego / siebie samą spytać - czy chcę robić właśnie to, co robię. Jeśli tak - super, jeśli nie - przestanę. To nie boli.

  1. A skoro życie jest krótkie, to są tacy, którzy próbują kombinować, czy da się coś zrobić, aby je wydłużyć. Oj da się, średnia długość życia regularnie rośnie (ZUS bardzo tego nie lubi), pomaga w tym higiena, medycyna, pokój na świecie i większa dostępność żywności. A badania trwają - w tym artykule znajdziesz bardzo ciekawy przegląd tego, co może wpłynąć na długość naszego życia.  
  2. Kiedy zaczynasz coraz częściej myśleć że życie jest krótkie, i może jednak warto zadbać o siebie w przyszłości, to wiedz, że właśnie czujesz, że wyczerpuje się Twój własny osobisty God Mode (AFAIK copyright należy się Łukaszowi) i że już niedługo będziesz regularnym użytkownikiem Listerine.
  3. Inna rzecz, że nasi rodzice, przygotowali nas do życia najlepiej jak potrafili. Wedle najlepszej wiedzy i najlepszych wzorców. Z czasem mogło się jednak okazać, że te najlepsze wzorce, wcale takie najlepsze nie są. Ale też dopiero od niedawna wsadzamy ludzi (od razu ludzi, dzieci) do tomografów i sprawdzamy co im się w głowie zaświeca, w zależności od tego, jak się uczą. Się okazuje, że znaczenia nabiera fakt, czy uczymy się aby znaleźć odpowiedź do klucza, czy może jednak traktujemy naukę jako okazję do zaspokojenia własnej ciekawości, nawet jeśli będziemy w tym zaspokajaniu błądzić. I wiecie, cholera, nasz mózg lepiej działa, kiedy pozwalamy mu robić błędy i wyciągać z nich wnioski, gdyż uczymy sie na...
  4. Czyli nie dość, że nikt nas nie uczył się uczyć, nie wiedział na co nas przygotować, to jeszcze uczył nas nie do końca efektywnie. To ja dorzucę jeszcze takie spostrzeżenie, że sposób uczenia jaki znamy, trochę nas upośledza, gdyż doprowadza do tego, że co do zasady boimy się popełniać błędów. Za małolata za błędy nas karano, więc teraz zostało w nas to przekonanie, że błędów popełniać nie wolno, no bo co ludzie sobie o nas pomyślą. A co Ty sobie pomyślisz o kimś, kto popełnia błędy? I czy naprawdę lepszą wersją jest żeby nie próbował(a) nic robić? Sztuką jest stworzyć przestrzeń do popełniania błędów, aby móc się z nich uczyć.
  5. I jeszcze ciekawe (mądre) podejście nauczycielki do zadań domowych. Co prawda kłóci mi się trochę z tym co czytałem o efektach w szkołach Kipp, ale... mądre. 
https://twitter.com/by_kriti/status/1302133617586352129?s=20
  1. Oczywiście, jedynym małym haczykiem jest to, że o efektywności tychże nowatorskich sposobów uczenia przekonamy się nie my, a nasze dzieci i dzieci naszych dzieci. I nie jutro, a za 30 lat. I wtedy to one nam podziękują.
  2. Niemniej jednak jest coś niezwykłego w naszej edukacji, że ten tekst potrafimy rozpoznać mniej więcej pod koniec pierwszego zdania. Nawet jeśli (wstyd się przyznać) nie czytaliśmy oryginału.
  1. Ważne jest też nie tylko to, jak długo żyjesz, ale tez jaka jest jakość tego życia. Czyli to, jak długo zachowasz sprawność ciała i umysłu. Czyli dbamy o tężyznę fizyczną, gdyż sport to zdrowie - tak długo jak nie jest wyczynowy. Bo kiedy jesteś wyczynowcem, to chcąc osiągać najlepsze na świecie wyniki, robisz to tak (zwróć uwagę na lewe kolano): 

a przy okazji, jak zostało ładnie wyliczone, aby zrobić taki wynik, na tę nogę musiała zapracować siła o wartości jednej tony.

Nie wiem jak Tobie droga czytelniczko / drogi czytelniku, ale mi to robi wcale nie takie małe aua.

  1. A jeśli chodzi o dbanie o sprawność umysłu... Powiedzcie mi, jak to jest, że kiedy idziemy do pracy, na etat, to tam mamy skierowanie żeby raz na trzy lata ktoś sprawdził jak jest z naszym zdrowiem. Albo, w zasadzie dobrze jest od czasu do czasu pójść do dentysty, tak dla higieny, żeby nam spojrzał w paszczę i powiedział czy wszystko ok, czy może jednak warto z jakimś ubytkiem zmierzyć się póki jest mały, a nie czekać na potrzebę przemodelowania całej szczęki. A takiego sprawdzenia zdrowia psychicznego raczej nie robimy. Owszem, coraz mniejsze jest tabu na chodzenie do terapeuty / psychologa / psychiatry, ale zwykle idziemy tam jak już jest z czym i nad czym pracować (inna rzecz, że zdaje się wszyscy nadajemy się do pracy). Tylko takiego produktu pt. „Sprawdź czy warto pójść do terapeuty i co możesz z niej wynieść” jakoś dotychczas nie spotkałem.
  2. To jest chyba najlepszy czas aby zrobić Ci krzywdę, zmienić Twój świat na zawsze, i od tej pory zawsze będziesz słyszał nie tylko kaszankę, ale też zapamiętasz, że do kaszanki potrzebne są widelce.
  1. Ludzie to jednak mają fantazję. No kto normalny będzie wkuwał na blachę słowa w trudnym języku obcym, którego nie zna, tylko po to, żeby wygrać jakąś grę planszową? Cóż... Jest taki jeden Nowozelandczyk...
  1. Przy czym nas nie trzeba przekonywać, że język potrafi być przewrotny. Nasz zwłaszcza:

I nie, to nie jest tak, że nasz język jest najtrudniejszy na świecie.

  1. Zobacz niesamowity i przerażający montaż zdjęć z San Francisco. Bez podkręcania kolorów...

Co tu się dzieje? Cóż...

https://twitter.com/Laurie_Garrett/status/1304199303712440320?s=20

Ta mroczna, psychodeliczna i przytłaczająca przyszłość jest już. Chyba że czekasz na Cyberpunka, to akurat na tę mroczną przyszłość jeszcze chwilę musisz zaczekać.

  1. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę o tym pisał, ale... tu możecie zobaczyć, jak wygląda elektroniczny test ciążowy „od środka”. 

i nie było by to w najmniejszym stopniu ciekawe, gdyby nie to, że owa elektronika służy tylko temu, żeby odczytać wynik „paskowy” i przedstawić go w trochę innej formie. I cały ten manewr służy tylko temu, aby sprzedać produkt drożej. My (ludzkość) naprawdę nie ogarniamy tego, jak doskonałym sprzedawcą jest człowiek, rozumiejący niewiedzę klienta.

  1. Gdyby nie to, że człowiek był ciekawy co w tym maleństwie siedzi, gdyby nie to, że miał wiedzę o tym, żeby fakty pokleić, to nie dowiedzielibyśmy się, że taki test ciążowy ma, czy raczej może mieć, wiele więcej zastosowań. Może na ten przykład posłużyć za przenośną konsolę do gier. Sukcesu na miarę Nintendo Switch mu nie wróżę, ale... Ladies and Gentleman, przed Wami nowe oblicze gamingu:
  1. Pamiętam jak wielkie wrażenie zrobiło na mnie swego czasu Memento, jak dużą przyjemność miałem z czytania tak przedstawionej historii, tylko po to, żeby na jej końcu dostać koncertowo po głowie. A teraz mogę posłuchać co też autor miał na myśli i jak do tego doszedł
  1. Od czasu do czasu trafiam na Twitterze na takie rzeczy, które no jakby mi dały w twarz. A w tym przypadku muszę niestety zrezygnować z tego „jakby”. Bo choć chce wierzyć i mieć nadzieję że nasi politycy wybrańcy społeczeństwa oraz wybrańcy wybrańców społeczeństwa, wpływ na rzeczywistość może i mają, to jednak ograniczony i niekoniecznie będzie on mnie tak bardzo dotykał, i wtedy własnie ktoś pokazuje mi że 
https://twitter.com/FundacjaFOR/status/1303655416690290689?s=20

i coraz mocniej rośnie we mnie myśl i obawa, że już niedługo znowu ktoś przyjdzie po moje pieniądze, bo lepiej ode mnie będzie wiedział jak je wydać i z jakiegoś powodu uzna, że są mu bardziej potrzebne.

  1. Na całe szczęście w kolejnej napoczętej książce, przeczytałem takie ładne zdanie:

"When is the last time everyone predicted a recession in advance?"

The short answer is: never. Yet how many experts are now forecasting a recession? And how many of us believe it?

Everyone Believes It; Most Will Be Wrong: Motley Thoughts on Investing and the Economy, Morgan Housel

Miejmy zatem nadzieję (nie tę lichą marną), że i tym razem tak pięknie się mylę.

  1. Z tymi pieniędzmi i z tym kapitalizmem jest coś nie teges. Przestaliśmy to ogarniać. Tę skalę, te wartości. Tu dość ciekawa próba przedstawienia majątku Bezosa i kilku innych najbogatszych ludzi Ameryki na tle całego amerykańskiego społeczeństwa. Zobacz jak wyglądałby ich majątek, gdyby jeden piksel reprezentował tysiąc dolarów. Coś tam się dzieje bardzo źle.
  2. W tym tygodniu na listę książek przeczytanych trafiło Mindless Eating, czyli kolejna pozycja, która traktuje nie tyle o tym, jak jeść mądrzej, ile że możesz jeść wszystko, pod warunkiem że bedziesz tego jadł troszkę mniej. Korzystając z okazji, kilka cytatów które zwróciły moją uwagę w tej książce:

Unless a person consistently weighs him- or herself, most people start realizing they’ve overeaten (and have gained weight) only when their clothing gets uncomfortably tight.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

We eat the volume we want, not the calories we want.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

Czyli to nie tylko tak, że to ja nie kumam kalorii?

It seems that when estimating almost anything—such as weight, height, brightness, loudness, sweetness, and so on—we consistently underestimate things as they get larger.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

We all consume more from big packages, whatever the product. Big dishes and big spoons are big trouble. As the size of our dishes increases, so does the amount we scoop onto them.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

On average, if you eat with one other person, you’ll eat about 35 percent more than you otherwise would. If you eat with a group of seven or more, you’ll eat nearly twice as much—96 percent more—than you would if you were eating alone at the Thanksgiving card table in the other room.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

Recent surveys of all foods ordered in restaurants show that burgers, French fries, pizza, and Mexican food comprise almost 50 percent of all food purchases. We order these foods five times more frequently than we order vegetables or side salads.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.

I na koniec słówko o przewidywanej jakości wpływu podatku cukrowego na życie i zdrowie społeczeństwa:

What is certain is that large increases in food prices make us shop for alternatives. It doesn’t mean that we look for healthier options, it doesn’t change our food desires, it just changes where we would go to buy our French fries and candy bars. Raising prices within a reasonable free-market range doesn’t change behavior, it penalizes the people with the least money.

Mindless Eating: Why We Eat More Than We Think, Brian Wansink Ph.d.
  1. A o co chodzi z tymi sztandarami? W Toruniu odbywa się http://artmovesfestival.org festiwal billboardów i tak wygląda zwycięska praca.
https://www.facebook.com/ArtMovesFestival/photos/a.2199634610052989/4556830384333388
  1. Zwykle, kiedy ktoś Cię spyta (choć przecież nikt nie pyta, o ile nie trafiasz na komisję śledczą) co robiłeś danego dnia 19 lat temu, nie masz pojęcia. No chyba, że 19 lat temu, wydarzyło się to:

Przypuszczam, że wiesz gdzie wtedy byłaś / byłeś i gdzie oglądałaś / oglądałeś relacje z 11 września 2001.

To jest ten moment, w którym prawdziwie wytrwałych (a wciąż ciekawych) mogę zachęcić do przeglądnięcia wcześniejszych wydań tygodniówki 😉

Z zupełnie innej beczki

Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.

5 thoughts on “Czym żyjemy na sztandarach? Tygodniówka 36

  1. Dla mnie Instagram to mój album. Miejsce, w którym umieszczam ważne dla mnie momenty. Teraz utrata telefonu czy wymiana na nowy nie sprawia, że te zdjęcia stracę czy nie zagram na dysk. Mam około 300 zdjęć na moim profilu i o każdym potrafię powiedzieć kilka słów. Z każdym wiążą się emocje, wspomnienia i uwielbiam raz na jakiś czas wracać do nich. Przenoszą mnie na chwilę w przeszłość. I są zawsze pod ręką

    1. Twój pamiętnik. Pamiętam, jak jeszcze byłem małolatem i bawiłem się Zenithem, mając 36 klatek w kliszy. Bałem się, że nie będę pamiętał okoliczności poszczególnych zdjęć. Co ciekawe, teraz robiąc czasem dziesiątki zdjęć już cyfrowo, dość dobrze pamiętam okoliczności i – tak jak mówisz – nie mam problemu żeby odpowiedzieć o nich. Chyba ze to polowanie na ważki, wtedy głównie pod nosem marudzę „tym razem znowu nie złapałem ostrości…”

      1. Z ważkami już tak jest. Podobnie jak ze srokami. Mam gniazdo prawie pod balkonem ale skubane szybkie są. Może jeszcze się uda uchwycić

  2. Wewnętrznego Krytyka wyślijmy na wakacje. Ujecie jest bardzo dobre! Proponuję w każdej tygodniówce umieścić punkt photo od the week autora oraz zachęcić czytelników do podzielenia się własnym foto tygodnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top