Ostatnio usłyszałem radę, aby decydując się na konsumpcję w wybranej restauracji, sprawdzić jak utrzymane są toalety, ponieważ ich stan będzie odpowiadał higienie jaką spotkać można w kuchni. Uwaga cenna, dlatego ją przytaczam, ale też pasuje mi do dzisiejszego konceptu. W restauracji do kuchni nas nikt nie zaprasza. Bo nic nam do tego, jak wygląda jedzenie zanim trafi na nasz stół. Nic nam do tego, jakimi słowy swoich pomocników łaje kucharz. Nic nam do tego.
Dziś odnoszę wrażenie, że podobnie rzecz ma się z telewizją, a przynajmniej z niektórymi jej bohaterami. Może bohaterzy to za duże słowo... postaci jest lepsze, bezpieczniejsze. Chcesz komuś znanemu wyciąć numer? Nic prostszego, nagraj go, gdy jest pewien, że kamera jest wyłączona. Przytrafiło się Lisowi, przytrafiło się Durczokowi. Ale ich troszkę rozumiem. Rozumiem ich poczucie odpowiedzialności za serwowany produkt. Rozumiem ich irytację gdy widzą tumiwisizm ekipy, z którą pracują, a której są twarzą. Bo jeśli w Faktach coś pójdzie nie tak, nikt nie będzie pamiętał o reżyserze, dźwiękowcu czy producencie, ale każdy zapamięta twarz i słowa spikera. Magia telewizji.
Stop kamera
Mniej wyrozumiałości mam wobec Rafała A. Ziemkiewicza, za jego niedzielny popis jaki dał poza kamerami. Najpierw go można było usłyszeć, a dziś ktoś dorzucił także obraz. Oto i obraz:
Sam tekst jest w sumie i zabawny. Tyle tylko, że mówi to publicysta prowadzący program o polityce, w towarzystwie publicystów piszących o polityce, a wypowiada się lekceważąco w temacie, który jest istotny dla polityki. W dodatku jest wulgarny i to zupełnie bezsensownie, co każe przypuszczać, że Rafał Ziemkiewicz lubi sobie po prostu kurwą jedną czy drugą rzucić. Na luzie. Na codzień. Jak każdy. Może za dużo od niego wymagam? Przecież to człowiek, taki jak my.
Gorsze było tłumaczenie pana Rafała. Też do znalezienia w sieci. O tu:
zresztą więcej o samej akcji w Antysalonie można znaleźć tu:
Co zostało powiedziane poza anteną
Tłumaczenie Ziemkiewicza: To w końcu normalna rzecz. Nie pamiętam, a co mówiłem... to napewno ktoś mi robi psikusa. Oj poniżej poziomu, którego się po panu publicyście spodziewałem.
Absmak i posmak
Cała ta sprawa drażni mnie tym bardziej, że Ziemkiewicza lubię... czytać. Zwłaszcza SF, opowiadania, ale także Ciało obce czy Żywinę. Bo lubię jego spostrzeżenia i lubię jego styl. Uwielbiam sposób w jaki potrafi mnie oszukać słowem i jak snuje wizje, które same w sobie są przerażające. Cóż.. Autora trzeba brać przez pryzmat powieści a nie człowieczeństwa. Szkoda.. No ale jak napisałem, od kuchni trzymajmy się z daleka.
Będzie lepiej smakowało.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.