Skoro pojawia się myśl za długa na twitta, a zbyt krótka na wpis pojawia się pytanie, co z nią zrobić. Zapomnieć? Przeedytować, żeby zmieściła się w 140 znakach? Zakolejkować na lepsze czasy, które nie nadchodzą? Kiedy tych myśli w ciągu dnia zbierze się kilka jest łatwiej, można dla każdej zaplanować akapit, a potem to już jakoś będzie. Dziś atakowały myśli wychowawczo-religijne, a dalej to już tylko moje spostrzeżenia.
Siła tradycji
Po pierwsze, ponieważ dziś kończy się rok szkolny, przypomniałem sobie, że w mojej szkole uroczystości zaczynały się od mszy, choć szkoła była świecka.. Nie pamiętam dlaczego spotykaliśmy się u oo Misjonarzy, czy o coś w modlitwie prosiliśmy, czy za coś dziękowaliśmy, czy były to jedynie minuty spędzane na nużącym i okropnie dłużącym się szmeromilczeniu w kościele.. Pewnie taka tradycja.. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że pusta i nic nie wnosząca.. Ale też pamiętam, że karnie się na do niej dostosowywaliśmy..
Drugie - Patryk Vega potrafi zaskoczyć. W obejrzanych wczoraj mocno teledyskowych "Służbach specjalnych" [filmie, nie serialu], które w prawie dwie godziny z wdziękiem i humorem rozprawiają się z prawie wszystkimi głośnymi zbrodniami świata biznesu i polityki polskiej historii ostatnich 10 lat, wrzuca kilka tak pięknych, mięsistych a przy tym niezwykle prostych spostrzeżeń wobec wiary i religii... I robi to naprawdę ze smakiem i.. robi to wiarygodnie.. I chyba to właśnie najmocniej zapamiętam z filmu.. Poza fajnymi dialogami, dobrze zarysowanymi postaciami, w głowie siedzi wciąż pytanie Grabowskiego "i kto to wszystko pokolorował?
Siła upraszczania
Trzecie - pozostając w temacie prostoty i wiary.. Uwaga, bo czas na prawdziwie błyskotliwe spostrzeżenie trzydziestolatka (z haczykiem) - dlaczego Pismo Święte twierdzi, że na początku było słowo, potem Bóg stworzył świat, mężczyznę i kobietę z jego żebra, a potem już poszło.. A gdzie dinozaury, meteor, wielkie zlodowacenie i ewolucja? Hmm...
Chwilunia na przewrotne pytanie blogującego. Czy gdybyś próbował dziś wytłumaczyć swojej babci na czym polega Twoja codzienna praca, też mówiłbyś jej o tym, czym są deryweraty, albo jak stosować semafory w c++ lub też tłumaczył wszystkie zawiłości Twojej specjalizacji (która, powiedzmy to otwarcie, nijak się ma w poziomie skomplikowania do stworzenia człowieka, świata czy wielkiego wybuchu i to tak, żeby to było wiarygodne).
Podpowiem Ci, upraszczałbyś. Do bólu, dbając o to, aby babcia nie zgubiła się w drugim zdaniu. To teraz pomyśl, że masz to wszystko (swoją pracę, lub jeśli Ci łatwiej - stworzenie świata) wytłumaczyć gawiedzi, która nigdy nie grała w Angry Birds. Nawet Atari im się nie śniło. Nawet nie dostawali zegarka na komunię, oni nawet czasu nie znali. Z tej perspektywy, myk z żebrem wydaje się całkiem niegłupim pomysłem.
Łatwość manipulacji
Czwarte - o wszystkim co wiemy, dowiadujemy się w zasadzie z Internetu. A wszystko co w Internecie łatwo zmienić, wystarczy wiedzieć gdzie klikać.. Tak dużo łatwiej (w razie potrzeby) fałszować historię. Pytanie, jak daleko potrafimy zweryfikować historię.. Najdalej o sto czy sto dwanaście lat, tyle mają najstarsi ludzie (i weryfikować moźna, o ile cokolwiek pamiętają). A wcześniej... Wszystko inne wiemy z przekazu, zapisu i archeologii... Przekaz i zapis można przekłamać, a archeologia.. To wszak raczej domysły.. Historię też chyba znamy na wiarę...
Piąte - jak się okazuje, da się spisać notkę na bloga wracając tramwajem do domu...
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.