Zastanawialiście się kiedyś, czym jest miłość? Nawet więcej, zastanawialiście się, kto nas uczy tego, czym jest miłość? Co pomaga nam definiować to uczucie, co wchodzi w jego skład? Na wszelki wypadek dorzucamy sobie jeszcze takie określenia jak „wielka miłość”, „prawdziwa miłość”.

I doprecyzuję, że chodzi mi tu o miłość między dwojgiem początkowo obcych sobie ludzi. Nie chodzi mi o miłość braterską, która jest chyba pewną wersją przyjaźni. Nie chodzi mi także o miłość macierzyńską/tacierzyńską, bo ta jest raczej... Gatunkowo ewolucyjna i bliska chęci przetrwania. Chodzi mi o tę miłość, którą chłopak (dziewczyna) chce wyznać dziewczynie (lub chłopakowi) ze swoich marzeń i snów.
Tego wpisu możesz odsłuchać, bo autor lubi się bawić w radio

Niecodzienny.net - na głos
Niecodzienny.net - na głos
Na głos: A jeśli miłość nie jest lekiem na całe zło?
/

Definicja miłości

Skąd czerpiemy wzorce miłości? Od rodziców - na pewno. Ale wydaje mi się, że z miłością może być jak z wychowaniem seksualnym - rodzice wychodzą z założenia, że "sam się kiedyś nauczy". Szkoła uczy nas, to znaczy próbuje nas uczyć, matematyki, biologii, języka... no raczej słówek i reguł, których mamy używać, kiedy rodzi się w nas potrzeba komunikacji. Z kolegami i koleżankami o miłości raczej nie rozmawiamy, bo to jednak obciach. Poza tym, jak można być tym jednym, który o to pyta, skoro wszyscy wokół wiedzą, trzymają się za ręce, wielkim uczuciem się darząc. No przecież nie będę jedynym "dzikim".

Myślę, że wzorce miłości czerpiemy z baśni, bajek, powieści. A kiedy już przestaniemy czytać, to z filmów i seriali. Czerpiemy także reklamy...  Trochę się boję, co będzie, jeśli wzorce miłości zaczniemy czerpać z jutuba...

Tylko jaka ta miłość tam właściwie jest? Wielka, pokonujący problemy, umiejąca przetrwać wielkie próby i rozstania. Małe i wielkie dramaty. Jest też oczywista, ponieważ kocham i to jest samo przez się zrozumiałe. Przecież oglądając film albo, jeśli jesteśmy oldskulowi, czytamy książkę, to od razu widzimy kto się ku sobie ma, wiemy, kto będzie cierpiał, kto się zawiedzie na niespełnionej miłości.

Szkicując miłość

Miłość kreślimy sobie, czytając Romeo i Julię, Love Story. Oglądając Notting Hill czy To właśnie miłość (w tym miejscu wychodzę chyba na strasznego ramola). I takiej też miłości się spodziewamy. Od pierwszego wejrzenia. Na zabój. Na zawsze. Bez znudzenia, bez wzajemnych irytacji. Dwie połówki pomarańczy, które zawsze będą do siebie pasować. Bo tylko my. Bo będziemy dla siebie zawsze. Bo jesteśmy sobie pisani.

Taka miłość to musi być coś... Wymaga tylko szlochów i targania naszymi nerwami, ale kończy się, ociekając słodyczą (i nigdy na końcowych napisach). Wymaga wielkich poświęceń, ale jak już się ją zdobędzie, to jest. Na wieki. Forever.

Tylko że.. Rzeczywistość nie bajka i zgrzyta. Czasem skrzypi. Czasem uwiera. Czasem jest niedopasowana. Nie zawsze jest gładka czy mięciutka jak kaczuszka. Miłość z bajki jest bezwysiłkowa. Bo przecież Cię kocham i to zastąpi wszystko. Starania na co dzień, dbanie o siebie na co dzień, czułość na co dzień. Ciepło na co dzień. Bo skoro kocham, to mogę wszystko, a może nawet nie muszę nic. Przecież kocham. A takiej drugiej połówki jak ja to nie ma. Więc mnie nie porzucisz, żebym nie wiem, jak bardzo dawał Ci w kość.

Miłość a XXI wiek

W XXI wieku wszystko mi się należy dlatego, że jestem. Niezależnie od tego, jaki jestem, chcę, więc mi się należy. I niczego ode mnie nie wymagaj. Tylko spełniaj wszystkie moje zachcianki. Wszak to coś między nami to miłość i w imię tej miłości zrobisz dla mnie wszystko.

Książki i filmy spłycają. Są tylko ujęciem jakiegoś fragmentu rzeczywistości, uproszczeniem. Pewną wizją i interpretacją twórcy. Bierzmy na to poprawkę i pamiętajmy o tym, że miłość znacznie bardziej drzemie w codzienności i małych staraniach, a nie w wielkich poświęceniach. I że wyrośliśmy już z czasów rycerskich, kiedy w imię wielkiej miłości ruszaliśmy dokonywać wielkich czynów.

Miłość to piękna rzecz, ale prawdziwie kiepska wymówka.

PS Ten tekst swój początek miał ponad 7 lat temu, kiedy mniej więcej podobnych argumentów używałem rozmawiając o czwartej czy piątej nad ranem, kończąc swój udział w Play Weekendzie i tłumacząc czemu zbieram się o takiej nieludzkiej porze do Krakowa parze, która właśnie kończyła swój wieczór. Tak, ramolem byłem już wtedy;)

PS2 Tekst też zainspirowany rozmową z Agnieszką i tym nagraniem:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=FzPwEOvNYss]

Z zupełnie innej beczki

Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to Top