Znowu politycznie. I z każdym wpisem coraz smutniej.
Miałem nadzieję, że wraz z ogłoszeniem wyborów emocje opadną. Że wrócimy do codzienności, zajmiemy się pracą, dziećmi, rozrywką. Przestaniemy zajmować się polityką i wytykaniem wszystkim wokół, że są źli i głupi. Tylko że wraz z końcem jednej kampanii płynnie przeskakujemy do kolejnej, a skoro dotychczas tak dobrze żarło i Internet okazał się taki fantastyczny i taki skuteczny, to po co przestawać? Mam wrażenie, że w wielu z nas (niezależnie od poglądów) budzi się duch Sikorskiego i słodko zajadłym głosem cedzi prosto do ucha „na co czekasz, teraz jest czas na dożynanie watahy”… Obrzydlistwo.
Ci co przegrali liżą rany pakując walizki i lamentując jak to będzie źle. Podkreślają że „#toniemójprezydent” albo wypatrują wyskakującego zza węgła Macierewicza z Kurskim czy Błaszczakiem. Swoją drogą, jeśli PiS się czegoś powinien nauczyć, to tego, że tych ludzi trzeba trzymać z daleka od mediów… Może nauczą się do tego stopnia, że z nich zrezygnują, żeby nie robić sobie pod górkę (o obciachu nie wspominając…) To by był dopiero rechot historii - PiS musi się zmienić bo wygrywa...
Platforma nie kuma. Nie rozumie, że obrywa za swoje 8 lat i pożegnanie Komorowskiego to może być jedynie przygrywka. Brakuje w PO chyba kogoś, kto by towarzystwo ustawił do pionu, wyznaczył kierunek i narzucił tempo… Brakuje organizatora, a im dłużej ten stan się będzie utrzymywać, tym bardziej gorąca będzie atmosfera, tym większe będzie ciśnienie i większa szansa, że żadne ramy tego nie wytrzymają i rozpierzchną się członkowie po ideowo bliższych i dalszych kręgach.
Z coraz większym obrzydzeniem czytam co na TT pisze Jarosław Gowin… a wydawał się jakby poważniejszym człowiekiem. Cóż, kiedy włazisz między wrony, przypraw sobie dziób i ogon. I koniecznie rób wszystkich na szaro.
Swoją drogą, coraz bardziej miałka ta nasza polityka. Już nie musi o nic chodzić, już nie trzeba mieć żadnego celu, nie warto przejmować się wartościami, po co komplikować sprawy. Te wybory wygrał Internet. Memy wygrały. Szydera wygrała. Nie możesz z kimś wejść w polemikę - wyśmiej go. Kłam, obiecuj, stosuj sztuczki. Krzycz, szukaj świrów - kamera kocha świrów… Pokaże takich telewizja, ludzie chcą oglądać pokracznych, zidiociałych, z parciem na szkło. Słabością demokracji zawsze było to że mądry i głupi mają tak samo istotny głos. Mało tego, mądrzejszy zawsze w demokracji z dwoma głupimi przegra. A głupich, smutna prawda, zwykle jest więcej. Ale w dobie internetu doszedł jeszcze jeden element - ponieważ każdy może krzyczeć, to krzyczą wszyscy. I znowu - głupców więcej, krzyczą głupio ale donośnie. W tym hałasie coraz trudniej wyszukać ludzi którzy a) wiedzą co mówią b) mówią z sensem c) mają jakąś wiedzę która uprawdopodabnia punkty a i b. Zwłaszcza że do tego, żeby coś mądrego powiedzieć, zwykle trzeba chwili namysłu. Byle jaki mem stworzyć znacznie łatwiej. A ciemny lud nie tylko kupi, ale i z rechotem będzie udostępniał.
Ale nie to w tym wszystkim smuci mnie najbardziej. Przeraża mnie to, że idziemy w te gierki. Że wciąż na tych, którzy myślą inaczej niż my patrzymy z żądzą krwi w oczach i czekamy tylko, żeby im dokopać najchętniej dodając przy tym, że to ich wina, bo my święci. Oni są zmanipulowani, bo prawda jest nasza. Oni kłamią, ich prawda w oczy kole. A ponieważ teraz pluć na (wciąż jeszcze obecnego) prezydenta jest w modzie - plujemy. Wygraliśmy wybory, więc teraz będziemy rozdawać razy. Będziemy decydować o tym, kto prawomyślny, kto uczciwy, to winny. Będziemy rozliczać za wszystkie prawdziwe i domniemane wykroczenia i występki. Rozliczać kochamy jak nikt. Grzebać się w przeszłości i udowadniać własne racje. Żeby nam coś z tego przychodziło.. żeby to stanowiło jakąś wartość, jakiś fundament na którym można stawiać coś trwalszego… Jakoś mi się nie wydaje.
Coraz częściej mam wrażenie, że nie chcemy i nie lubimy rozmawiać. Nie mamy ochoty posłuchać co do powiedzenia ma ktoś, z kim się nie zgadzamy. Wiemy lepiej i nasze musi być na wierzchu.Jakby od tego, że posłuchamy cudzego argumentu i go rozważymy miał się zawalić świat. Smutny to świat, który ślepy jest na wiedzę „z zewnątrz”. To fanatyzm… tylko gdzie nas on może doprowadzić? I tym sposobem mi smutno.
Kilka razy pisząc tę notkę przerywałem spisywanie kolejnych myśli, zastanawiając się nad sensem ich pisania. Czy mam coś do napisania? Czy to coś zmieni… znowu to samo, znowu grzęźniemy w tym samym bagnie a i mi wątki składa i splata się coraz trudniej. Wszystko dlatego, że chcę wierzyć, że potrafimy inaczej, ale nas widać dużo bardziej bawią znane wojenki. Wszak teraz kto inny w ofensywie. A tylko głupiec nie napiera dalej, gdy przeciwnik oszołomiony. Tylko idiota nie próbuje udowodnić swojej siły kiedy ma do czynienia ze słabszym. Tylko idiota mając za sobą większość przejmuje się tym, co do powiedzenia mają ci w mniejszej grupie. Przecież nie o to chodzi w demokracji.
Tylko wiecie... im dalej w las, tym więcej drzew i ciemniej jakby też. I za tę wędrówkę w głąb przyjdzie nam kiedyś zapłacić. No a kto zapłaci? Pan zapłaci, Pani zapłaci, społeczeństwo... Bo pamiętajcie, politycy są bogaci naszymi pieniędzmi i strasznie łatwo przychodzi im nimi szastanie. A tymi kosztami, co to je przyjdzie zapłacić w przyszłości nie przejmują się wcale.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.