Ostatnio poruszam się niecnie wykorzystując krakowską komunikacją miejską. W znacznej mierze wynika to z wygody. Nie muszę się zastanawiać nad parkowaniem, nie muszę się zastanawiać nad korkami, nie złoszczą ani nie irytują mnie inni użytkownicy dróg. Punktualność też jest odpowiednia, więc powodów do narzekań nie mam żadnych. Z wyjątkiem higieny osobistej niektórych współpasażerów, no ale cóż... są jak widać tacy, dla których mydło jest wrogiem, a woda śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Każda podróż, to nowi ludzie. Nowi ludzie, to nowe zachowania. Zwykle wszyscy starają się nie włazić innym na odcisk, słuchają muzyki, czytają prasę, patrzą w okno. Czasem rozmawiają przez telefon i czasem z uporem maniaka chcą podzielić się ze wszystkimi prowadzoną właśnie dyskusją. Tak miałem wczoraj, gdy młody facet, pewnie gdzieś pod trzydziestkę rozmawiał tak głośno, że nie sposób go było zrozumieć. "To takie polskie" powtarzał raz po raz sprawiając wrażenie jakby spluwał przy tym na prawo i lewo, lub też chciał odgonić niewidzialnego kota przybłędę...
To takie polskie... ciągle mi to dźwięczy w uszach... Polskie, czyli jakie? Obawiam się, że nie chodziło mu o polską gościnę ani polskie kobiety, niestety. Raczej stosował to, aby podkreślić negatywny wydźwięk jakiegoś zdarzenia... bo to właśnie jest polskie. Pejoratywne, zawistne, złośliwe, prymitywne, wredne, chamskie... tacy jesteśmy, takich siebie widzimy i znamy.
Kiedy jesteśmy poza granicami naszego pięknego kraju, jak ognia unikamy naszych. Opinia o naszych rodakach potwierdza tylko nasze najgorsze obawy, trzeba się ich (nas?) strzec. Co prawda my jesteśmy inni, grzeczni, uczciwi, uczynni... ale cała reszta... nie, lepiej nie komentować.
Taka drobna uwaga na przyszłość. To, co oznacza "polskie", zależy od nas. Ode mnie, od Ciebie, od Twoich przyjaciół i znajomych. To my kształtujemy znaczenie polskości. Ja chcę być dumny z tego, gdzie żyję i z kim żyję. Chcę, by "polskie" było synonimem dobrej jakości i powodem do satysfakcji, a nie tylko wstydu. I wierzę, że i takich czasów dożyję. Czego Wam również życzę.
Póki co jednak, jest jak jest...
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.