O tej książce chciałem Ci powiedzieć.. nie, chciałem Ci o niej krzyczeć chwilę po tym, jak zacząłem ją czytać, ale się bałem. Bałem się tego, czy jest tak dobra jak myślę, że jest. Czy nie zmieni się w coś złego w między czasie. Bałem się tego, jak się skończy. Im bliżej byłem końca, tym bardziej się bałem. I tym lepsza stawała się ta książka. Tak, to książka, którą warto przeczytać.
Jakie jest Twoje wewnętrzne zwierzę?
Czytałem i chciałem Ci ją podsunąć pod nos i dać Ci do czytania. Żebyś ją znał / znała. Żeby Cię porwała. Żeby Cię przestraszyła. Żeby Ci otworzyła oczy. Bo to książka, którą warto przeczytać.
To nie jest łatwa książka. To nie jest lekka książka. To nie jest śmieszna książka. To cholernie trudna, poważna i ciężka rzecz. Ale warto ją przeczytać.
Wiek internetu przyniósł jeszcze większe kuriozum: lubienie czegoś ironicznie. To jest dopiero tarcza przeciwuderzeniowa, to jest dopiero potworniak emocji. Beka ze wszystkiego. Beka z moherów, beka z gimbazy, beka z siebie. Wyśmiejmy wszystko i tylko w głębi swojego pluszowego serduszka uważajmy, że coś nam się podoba, ale się do tego nie przynawajmy. Wyśmiejmy, bo nie wiadomo, jak nas ocenią. A tak - czysta karta. Spokój. Nic z siebie nie pokazaliśmy, te rzeczy są takie bekowe hehehehe.
Na początku roku pisałem o Marsjaninie - ale wiesz, to zupełnie inna kategoria wagowa. Marsjanin to fraszka, igraszka, rozrywka. Tu masz boksera z superciężkiej, który nawala w Ciebie tym, co mu Bozia w genach dała. Pod żebra, na wątrobę, prosty, sierpowy, hak, podbródek. Taka kombinacja rodem z Mortal Kombat. Zapraszam do ringu z Tysonem, bo wiesz, to książka, którą warto przeczytać.
Nie wiem, czy ona jest „na prawdę”. Nie wiem, co jest obserwacją, a co odczuciem autorki. Nie wiem o kim jest mowa, ale to moim zdaniem rzecz prawdziwa. To książka, którą warto przeczytać.
To chyba pierwszy raz, kiedy w Kindle'u zacząłem robić notatki. Takie zdania zaznaczać, małe i duże. Dobre. Mięsiste. Konkretne. Zdania z książki, którą warto przeczytać.
Chciałbym umieć tak pisać. Nie chodzi o styl, chodzi o treść. Chodzi o odwagę. O obserwacje, o umiejętność przebicia się z przekazem. Myślę, że gdyby te nawet gdyby to miała być jedna jedyna rzecz, którą autorka napisała, to było cholera warto. To książka, do której będę wracał. Bo to książka, którą trzeba przeczytać.
XX wiek był wiekiem nerwic i histerii. XXI wiek jest wiekiem depresji i nałogów.
To książka, o której myślisz. Która zmusza Cię do myślenia (pierwsze i drugie zdanie, to nie jest to samo i nie oznacza tego samego). To książka, której będziesz się bać. I od której nie będziesz się mógł / mogła oderwać. Przypomni Ci się, kiedy będziesz oglądać swój ulubiony serial, jeść spóźnione śniadanie czy pić zasłużoną kawę. Będzie Ci towarzyszem. Bo to książka, którą warto przeczytać.
Mnie wzięła z zaskoczenia. Nie wiem, czemu mi wpadła w ręce. Nie spodziewałem się o czym będzie. Nie czytałem chyba nikogo, kto ją chwalił. Może była na nią promocja, czy coś… ale wiesz… chcę żebyś ją przeczytał / przeczytała. Może to ja będę Twoim przypadkiem. A Ty idź, czytaj. Bo to książka warta przeczytania.
Ja się domyślam, że jesteście znudzeni tematem, że ciągle to samo, że byście woleli poczytać sobie o piłce nożnej albo wylicytować coś na Allegro.
Ale sorry, chuj, ja mam tu misję i są ważne rzeczy do dowiedzenia się.
Małgorzata Halber, „Najgorszy człowiek na świecie”. Książka, którą warto przeczytać.
Z zupełnie innej beczki
Od jakiegoś czasu jestem zafascynowany tematem subskrypcji. Tego, jak wiele ich jest w naszej rzeczywistości i że możemy się na nie natknąć w absolutnie każdym aspekcie naszego codziennego i niecodziennego (sic!) życia. Dlatego rozwijam serwis Subskrypcje.pl, a na nich staram się, między innymi, zaprezentować rozmaite usługi subskrypcyjne, ale też podpowiedzieć, jakie stosować zasady, aby mądrzej zarządzać swoimi subskrypcjami, aby nas nie zjadły, a kiedy już spróbują, to podpowiadam gdzie można wytropić swoje subskrypcje.