To znaczy wciąż jestem na umowie. Od czasu ostatniego wpisu - a to było ledwie 3 godziny temu - Internet zdążył zniknąć. W takim razie czekam do jutra do wieczora, a potem, sorry gregorry, chyba jednak skorzystam z Wolności Wyboru, gryząc swój własny podkulony ogon, powiem, że ta zabawa to nie dla mnie.
NIE INTERESUJE MNIE WIĘCEJ SPRAWDZANIE CZY INTERNET NA PEWNO BĘDZIE, BO KTOŚ MA TAKĄ OCHOTĘ.
To tyle. Do jutra.